5

5.8K 173 5
                                    

Scott
- Victor, idź po dziewczynę, i przyprowadź na kolację.
- Dobrze szefie. - odpowiada i odchodzi. Podchodzę do barku, który znajduje się w jadalni. Wyciągam czerwone wino, i lampki. Stawiam na stół, i wracam do barku. Nalewam sobie whisky i upijam łyk. Wiedząc, że zaraz ją zobaczę, czuję ekscytację. Wszystko we mnie buzuje. Mam nadzieję, że Victor da jej, to co ma ubrać, bo inaczej sobie z nim pogadam.
- Szefie, panienką, już schodzi. - mówi Victor i znika w kuchni. Dolewam sobie whisky i odwracam się w stronę drzwi. Stoi tam. Stoi, taka piękna i zapierająca dech w piersiach. Ma na sobie czerwoną sukienkę, od Arturo Vitali, sięgającą prawie, do podłogi, i czerwone szpilki. W dekolcie jest wcięcie, że zakrywa tylko piersi. Plecy, z pewnością są odkryte. W końcu, sam wybrałem tą sukienkę.
- Witaj Celeste.
- Co ja tutaj robię? - zapytała oschle.
- Od teraz mieszkasz. Może zasiądziemy już do kolacji? - pytam odsuwając krzesło, by mogła usiąść. Najpierw mrozi mnie wzrokiem, ale nic nie mówiąc siada wygładzając sukienkę.
- W jakim sensie, że tu mieszkam?
- No, od teraz tu będzie twój dom. Teraz należysz do mnie.
- Nie ma mowy, ja do nikogo nie należę. Jestem wolnym człowiekiem.
- Ale ja nie mówię, że nie jesteś wolna. - nalewam wina, do kieliszków. - Mówię, tylko, że teraz jesteś moją kobietą. Nie będziesz trzymana pod kluczem, będziesz mogła poruszać się po całym domu, całej posesji, a jeśli będziesz chciała gdziekolwiek iść, po prostu zabierzesz ochronę. - kończę.
- Boże, czemu ja nie mogę mieć normalnego życia? - mówi patrząc się w sufit i opiera o krzesło. - Najpierw mój były mąż, a teraz ty. - zwraca się do mnie. Zaprzestaje jedzenia.
- Dobra, krótkie wyjaśnienie. Nie zamierzam być, jak twój były mąż. Nie jestem taki, i gardzę, takimi jak on. To nie do pojęcia, by każąc swojej kobiecie, rozkładać nogi przed innymi. Nigdy czegoś takiego nie zrobię. Nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała. - kiwa głową, a ja zabieram się za jedzenie.
- Nie jestem głodna.
- Ale musisz.
- Nie. Jestem. Głodna. - warczy. Wzdycham. To będzie trudne, do przekonania jej, by została.
- To chociaż napij się wina. - proponuję. Patrzy to na mnie, to na kieliszek.
- Nie bój się, nic tam niewyspałem.
- No dobrze, napić się mogę, ale nie dużo. - bierze kieliszek w swoje drobne dłonie. Wolałbym by, w nich trzymała coś innego, ale obiecałem, że nie zrobię nic w brew jej woli.
- Może przeniesiemy się do salonu? - zapytałem wycierając usta. Wzruszyła ramionami.
- Jak chcesz. To twój dom.
- Teraz nasz. - Mówię i wstaję. - Victor! - wołam kamerdynera. Kiedy zjawia się, mówię. - Możesz już to posprzątać, a my idziemy do salonu. - Wychodzimy z kuchni i kierujemy się, w stronę salonu.
- Usiądź. - mówię. - Może Poznań się lepiej, opowiesz coś o sobie? - proponuje.
- Nie mam czego.
- Z pewnością masz.
- Nie mam, mogę wrócić do pokoju?
- Oczywiście. - mówię, podchodząc do okna od ogrodu. Pogoda odzwierciedlała mój humor. Deszcz i burza, go coś co czuje w środku. Gniew, że będzie ciężko do niej dotrzeć, no ale cóż rodzinna Lawrence, zawsze staje na wysokości zadania, i zdobywa co chce. Tym razem będzie tak samo. Nie poddam się. Nasza rodzina od zawsze starała się o kobiety, zawsze stawiamy sobie poprzeczkę wyżej. Zawsze tak trafiamy, z tymi kobietami, ale przecież gdyby było łatwo, nie było by zabawy, i starań. Wchodzę schodami, na górę do pokoju.
- Co ty tu robisz? - słyszę spanikowany głos kobiety, która zakrywa swoje ciało.
- Gdybym wiedział, że tu są takie widoczki przyszedłbym wcześniej. - uśmiecham się figlarnie.
- Gdybym wiedziała, że będziesz wchodził jak do siebie, to bym się przebierała e łazience.
- Sorry ksiazniczko, ale to mój dom, tak jak i twój, a i mój pokój.
- Co? - pyta w szoku.
- To kotku, że to nasz wspólny pokój.
- Zadam zmiany pokoju. - mówi oburzona, ale za to jaka seksowna.
- Jesteś taka seksowna, kiedy się złościsz. Wtedy fajnie marszczysz nos. - mówię.
- ugh, czy ty choć raz się wkurzasz?
- Na ciebie? Nigdy. - Cmokam i zamykam drzwi na klucz, by nie wyszła do innego pokoju.
- Dupek. - Słyszę, kiedy jestem już w łazience. Uśmiecham się, bo próbując mnie wkurzyć, sama się wkurza. Rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Szybko pukam swoje ciało i wychodzę. Zawieszam ręcznik na biodrze, nie chcąc przestraszyć kobiety w pokoju i wychodzę.

Celeste
Zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z łazienki. Był prawie nagi. Miał tylko ręcznik na biodrze. Kiedy go widzę, mam ochotę mu oczy wydrapać. Czemu, zawsze to mnie spotyka? Czemu ja? Widząc jego ciało, przeszły mnie ciarki. Mimo, że nie był jakoś przystojny, to był atrakcyjny. Był wysportowany i umięśniony. Miał dwudniowy zarost i czarne niczym smoła włosy. Na klatce piersiowej miał szramę, wyglądała bardziej jak cięcie. Ktoś musiał dźgnąć, go nożem. Innego wytłumaczenia nie ma. Na piersi miał zrobiony tatuaż. Z lewej strony, była to jakaś data, ale był zbyt daleko bym mogła przeczyta. Kiedy się odwrócił do komody, mogłam zobaczyć umięśnione plecy, które pokryte były ogromnym tatuażem. Był, to czarny smok.
- Gapisz się.
- Słucham? - Zapytałam wybita z moich własnych zdradzieckich myśli.
- Wypalasz we mnie dziurę. - stwierdza odwracając się. Miał na sobie bokserki.
- Ale jak ty, to... - Zapytałam pokazując bokserki. Zaśmiał się. - Co oznacza tatuaż smoka? - pytam, kiedy się kładzie.
- Nie za dużo tych pytań? - gasi lampkę i przykrywa się kołdrą.
- Chce inny pokój. - Warczę. Niech nie myśli dupek, że będę spała z nim w jednym łóżku.
- Masz pecha. Śpisz ze mną.
- Nie zamierzam.
- A ja nie zamierzam dyskutować. Albo śpisz dobrowolnie, albo przywiąże cię do łóżka. - warczy.
- Nie zrobisz tego. - mówię. Nic nie odpowiada, tylko wstaję i idzie do garderoby. Po chwili wraca, z czymś w ręce.
- Dawaj rękę. - mówi nadzwyczaj spokojnie. Patrzę się w jego oczy, ale nie widzę nic, żadnych uczuć i ton jakim do mnie mówi, sprawia, że drżę i robię posłusznie to o co prosi. Jedną dłoń, zamyka w kajdanki, i przypina do ramy łóżka.
- Grzeczna dziewczynka. - mówi i wchodzi pod kołdrę. Odwraca się tyłem do mnie. Teraz, to nawet nie ruszę się do łazienki. Najwyżej go obudzę. I wtedy w mojej głowie pojawił się chytry plan.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now