26

3.7K 150 18
                                    

Za nim zaczniesz czytać polub stronę na Facebooku i dołącz do grupy na fb!!!

Celeste
Idę za Dylanem wąskim korytarzem. Jedyne co widzę to toż że jesteśmy gdzieś w obskurnym i opuszczonym hotelu. Tak to wygląda. Zatrzymujemy się przed drzwiami.
- Wchodzisz tam, a klient i szef przyjdą. Masz być grzeczna. - Mówi i wpycha mnie do pokoju, od razu zamykając drzwi. Pokój wyglądał lepiej i widać, że był remontowany nie dawno. Wszystko w nim było czerwone. Ogromne łóżko stało przykryte czerwona kołdrą. Było duże, mimo, że pokój mały. Na środku stała rura do tańca. Umiem tańczyć, ale dziś chyba to nie będzie moim zadaniem. Sztory koloru czerwonego, zasłonięte. Ciekawe jak będzie wyglądał. Czuję się jakbym miała zaraz zdradzić Scotta, choć po części tak jest. Mówiąc po części, bo jestem zmuszona. Może ten ktoś będzie wyrozumiały. Zaśmiałam się w głos ze swoich myśli. Drzwi się otwierają a przez nie wchodzi on. Tylko nie sam. Wygląda jak siedem nieszczęść. Ma ramię w bandarzu. Za nim ukazuje się Rufio. Coś mi tu nie gra. Wzrok Scotta ląduje na mnie. Patrzę z przerażeniem jak próbuję się im wyrwać, ale trzymany przez dwóch osiłków, nie daje im rady. Łzy spływają mi strumieniami, Scott patrzy na mnie z przerażeniem i tęsknotą. Chyba tak to mogę ocenić, ale zaraz w nich pojawia się czarna dziura. Jak lalka, wyprute z emocji. Drzwi otwierają się ponownie, a przez nie wchodzi jakiś facet. Był przy kości i łysy. Wystraszona patrzę na niego, takiego pewnego siebie i kroczącego w moją stronę. Ma na twarzy, a nie sory na gębie swój uśmiech, który mówi wszystko.
- Po sadźcie go. - Rufio rozkazuje swoim żołnierzom. Pomagają usiąść Scottowi, albo raczej pchają go na fotel, żeby usiąść. Mimo prób wyrywania się to i tak mu się nie ufają.
- Puszczajcie mnie - warczy, a jedyne co słyszy to szyderczy śmiech.
- Ale ty jesteś głupi, teraz czas na przedstawienie. - Te słowa kieruję do mnie i Scotta. - Możesz zaczynać. - Mówi tym razem do tego oblecha. Podchodzi do mnie i zaczyna mnie obmacywać. Patrzę na Scotta i szepcze ciche przepraszam oraz to, że go kocham, tak by mógł wyczytać to z ruchów warg. Zaczynam się wyrywać, kątem oka widzę, że Scott robi to samo, ale w zamian obrywam w twarz. Wszystko dzieje się, jak za mgłą. Nie rejestruje wszystkiego. Czuję na sobie jego dłonie, które są tak wstrętne. Z każdym jego dotknięciem czuję, do siebie coraz większą odrazę. Coraz bardziej gardzę sobą i tymi ludźmi. Facet szybko pozbywa się mojej bielizny, nie zwracając na łzy płynące po twarzy. Popycha mnie do tyłu na łóżko. Podchodzi i zawisa nade mną całując mnie. Wciąż staram się wyrwać, wiedząc, że Scott nie pomoże mi, bo sam potrzebuje tej pomocy. Wchodzi we mnie z ogromną siłą, co wywołuje mój krzyk. Nie było to przyjemny, patrząc na to, że jestem gwałcona i, że było to bolesne. Wstręt do samej siebie rósł z każdą chwilą. Robił ze mną co chciał i nie patrzył, że ja nie chcę. Wszystko zaczynało mnie boleć niemiłosiernie. Płakałam, najbardziej mnie bolało to, że to wszystko ogląda Scott, tego chciałam uniknąć, tego by widział jak to było na co dzień.

Scott
Patrzyłem jak moja kobieta, jest gwałcona i bita przez tego oblecha. Starałem się wyrwać, robiłem to jak najmocniej. Z całej siły, ale tych dwóch było jak czołg osobno, razem byli nie możliwie silni. Płakała i krzyczała, nie mogłem tego słuchać. Bolało mnie to, moja kobieta jest krzywdzona. Co ze mnie za facet, który nie może uchronić i uratować swojej miłości. Mimo, że ramię bolało mnie nie miłosiernie, bo zostałem tu przyprowadzony dwie godziny po wybudzeniu. Zostałem postrzelony w ramię i spałem prawie cały dzień. Nie mogłem nic zrobić, byłem bezsilny. Pod koniec, nie patrzałem na scenę, przede mną.  Jej płacz i krzyki rozdzierały moje serce na pół. Idealnie wyczytałam z warg jej ust o tym, że przeprasza mnie i kocha. Byłem wkurwiony, kiedy wszedł do pomieszczenia ten facet już wiedziałem, co się święci.  Widząc ją w tym całym stroju miałem przypuszczenia, które mnie nie zmyliły. Siedziałem w tym śmierdzącym fotelu, trzymany przez dwóch mięśniaków. Chciałem się wyrwać, kiedy zobaczyłem, że skończyli. Chciałem podbiec, uklęknąć, przytulić i błagać o wybaczenie, że nic nie zrobiłem, ale mi nie pozwolono. W zamian musiałem tu siedzieć i patrzeć jak płacze. Wszyscy już wyszli, tylko nie mężczyźni, którzy stali i mnie trzymali.   Ona leżała tam bezwładnie, zanosząc się płaczem, a ja musiałem patrzeć. Jest naga i bezbronna.  Podkuliła nogi i wciąż płakała.

Step
- Gdzie jest Scott do chuja? - Wszyscy słyszymy donośny głos ojca.
- Nie wiemy, poszedł się przejść w stronę lasu, ale  wciąż nie wrócił. - odzywam się.
- Jak?! - Krzyczy. - Porwali mu żonę, a on wybrał się na cholerny spacer zamiast coś z tym zrobić? - Wciąż krzyczy.
- Zaraz, a Scott i Celeste nie mają w obrączkach nadajników? - Pyta nagle Zack. 
- Faktycznie, sam im załatwiałem. - odzywa się Anastazy i bierze swojego laptopa. Zaczyna w nim coś szperać.  - Są... - robi przerwę. Pewnie czeka, aż się na ładuję i zaktualizuje. - W Rosji. - Stwierdza. - A co oni do chuja tam robią? - Dodaje. 
- Nie wiem, ale następny kierunek Rosja. - Odzywam się. Mimo, że pokłóciłem się ze Scottem, to nie jestem chujem. To mój brat i muszę ich znaleźć. Jego i moją szwagierkę. Szybko spakowaliśmy kilka ciuchów, bo dużo nie było nam potrzebne. Nie jedziemy na wakacje tylko, ratować swoją rodzinę. Szybko ruszyliśmy na lotnisko. Ojciec wykonał jeden telefon, więc kiedy dojechaliśmy na miejsce samolot był gotowy do startowania.

Celeste
Byłam skulona i wylewałam łzy. Bałam spojrzeć się w oczy Scotta. Bałam się, że jest mną zawiedziony, że teraz mnie zostawi.  Byłam pewna. Wiedziałam, że to koniec. To było pewne. Kochałam go, ale nie umiem spojrzeć w jego oczy. Moje serce płakało, płakało krwią. Byłam zraniona, ale nie tak jak Scott. Musiał patrzeć jak go zdradzam.  Powoli zaczęłam się uspokajać. Wślizgnęłam się pod kołdrę i szczelnie przykryłam po samą szyję. Zacisnęłam oczy, bardzo mocno, nie chcąc już nigdy ich otwierać.  Chciałabym zasnąć i nigdy się już nie obudzić. Koszmar znów powrócił i czułam się tak jak rok temu. Nawet gorzej. Wcześniej nie kochałam i nie zdradzałam faceta, którego kocham. Nim zdążyłam zauważyć, przysnęłam, ale musiałam spać czujnie, bo obudził mnie trzask drzwi. Ktoś trzasnął drzwiami bardzo mocno. Byłam bardzo obolała i dopiero po czasie zorientowałam co się stało. Długo nie zajęło mi czasu by, zgadnąć, kto trzaskał drzwiami.  Spojrzałam się na fotel, w którym siedział, nie było go. Wtedy widziałam go po raz ostatni.

**************************************************************************************

8 miesięcy później...
W ostatnim czasie dużo się zmieniło, aż za dużo by opowiadać.  Od tamtego dnia nie widziałam go ani razu. Z plotek dowiedziałam się, że po dwóch miesiącach ożenił się, a za jakieś siedem miesięcy ma się rodzić im dziecko. Wtedy kiedy to usłyszała, nie wychodziłam z domu, przez kilka tygodni. Prawie zamknęłam się w sobie. Do póki nie dowiedziałam się o ciąży. Wczoraj wróciłam z porodówki. Moje małe pociechy są dla mnie teraz najważniejsze i za cel postawiłam sobie to by ich wychować jak najlepiej. Wiadomo, że z czwórką nie dam sobie rady., ale nie ma rzeczy nie możliwych.  Od jakiś siedmiu miesięcy mieszkam w Chicago. Tu jestem wolna i moje dzieci też będą. Jeśli chodzi o Rufio to, gdy dowiedział się o ciąży kazał mi spadać. W dniu mojej wolności powiedział mi o tym, że jest moim przyrodnim bratem. Mój ojciec miał zostawić moją mamę dla kochanki, bo dowiedział się, że miłość jego życia ma syna, który jest starszy od Andrewa jakieś pięć lat. Wtedy mieli romans po latach. Była w drugiej ciąży, ale za dziewięć miesięcy na świecie miałam pojawić się ja. Kiedy tato oznajmił jej, że nie zostawi rodziny, ta się zdenerwowała i poroniła.  Wtedy żałowałam, że żyję, bo uświadomiłam sobie, że straciłam dziewictw0 z własnym bratem, który notorycznie mnie gwałcił. W tamtej chwili cieszyłam się, że wtedy poroniłam, bo to mogło być dziecko Rufia. Scott się ze mną nie kontaktował ani razu, mój świat się zawalił, a ja prawie popadłam w depresję. Napisałam list, w którym go za wszystko przepraszam. Wspomniałam też o ciąży, ale nie miałam odwagi go wysłać. Wiem, że jak by dowiedział się o dzieciach i o tym, że ma czworaczki namieszał by ponownie w moim życiu, uznając, że wychowując jego dzieci, to mój obowiązek być przy nim. List pisałam około miesiąc. Zawsze płakałam i nie umiałam przestać. To wszystko mnie przytłoczyło, nie chciałam by mieszał też w naszym życiu, bo wiem, że bym cierpiała, ale on ma już rodzinę i nie chcę mącić mu w głowie. Jest szczęśliwy, a tylko to się dla mnie liczy. Założyłam własną szkołę karate. Musiałam zatrudnić nauczyciela, bo w ciąży ciężko by było mi się ruszać i nauczać. Gdy dzieci będą mieć już roczek będę zdawać mistrza i dopiero będę mogła nauczać. Na to, że nie mam funduszy, nie mogę narzekać. Już po dwóch miesiącach byłam na plusie, co pozwoliło mi wynająć lepsze i większe mieszkanie. Nikt z rodziny Lawrence się ze mną nie kontaktować, co mnie za bolało. Pewnie Scott powiedział im swoją wersje, przez co mnie znienawidzili i nie chcą mnie słuchać. Może to i lepiej, w końcu mam spokojne życie.

Uwaga. Według mojego planu to powinniśmy być przed ostatni rozdział, ale taki nie będzie. Tych rozdziałów będzie więcej, więc nie jestem w stanie powiedzieć kiedy on się pojawi. Chce też powiedzieć, że nie jest to zakończenie.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now