19

4K 148 4
                                    

Za nim przejdziesz do rozdziału polub stronę na Facebooku i dołącz do grupy na fb.

Scott
Kiedy Zack oznajmił mi, że Celeste żyje, nie mogłem uwierzyć. W końcu powiedział, gdzie mieszka, więc postanowiłem, że sam to sprawdzę. Kiedy ją ujrzałem, była wciąż najśliczniejsza. Na początku, czułem się jakbym zobaczył ducha, aż w końcu się odezwałem. Była oschła i nie rozumiałem czemu. Było mi przykro, ale bardziej wolał bym by się ucieszyła. Nie wiem może myślałem, że rzuci mi się w ramiona i powie, że mnie kocha. Jednak tak się nie stało. Pobiegła na górę, a ja zostałem na dole. Dam jej czas, a kiedy wyjdzie będę wciąż tu siedzieć. Nie odpuszczę, tym razem powiem jej, o tym, że ją kocham i może poczekam na cud, że rzuci się na mnie wyznając mi to samo. Na samą myśl, o tym się zaśmiałem. Błagam, prędzej oczy mi wydrapie niż powie, że mnie kocha. Tym razem zamierzam ją zdobyć w sposób tradycyjny i poczekać aż mnie pokocha.
Nadszedł wieczór, a Celeste wciąż siedzi w swoim pokoju, i nie wychodzi. Zaczynam się nie pokroić. Od południa nie wychodzi. Podnoszę się z kanapy i kieruję na schody. Na górze pochodzę i pukam do drzwi Celeste.
- Kochanie. - zaczynam. - Otwórz te drzwi.
- Jeszcze tu jesteś?! - przez drewnianą powłokę słyszę stłumiony krzyk dziewczyny.
- Tak jeszcze jestem i nie zamierzam iść. Otwórz drzwi.- mówię spokojnie.
- Nie. - protestuje.
- Celeste. - warczę. Drzwi się otwierają i za nim rejestrujemy czuję pieczenie twarzy. Mała zołzą dała mi z liścia. Za nim zdąży zamknąć drzwi, wyparowuje do pokoju, popychając dziewczynę na ścianę obok. Kiedy była unieruchomiona zaczęła się wyrywać.
- Puszczaj mnie.
- Nie ma mowy, teraz mnie posłuchasz. Chciałem po dobroci, ale skoro ty siłą to i ja. Teraz grzecznie usiądziesz w tym wygodnym fotelu, a ja będę mówić. - syczę w jej ucho. Przełyka ciężko ślinę i kiwa głową. Pisząc ją ostrożnie przygotowując się na to, że mogę oberwać. Ona potulnie robi to co kazałem. W szoku staje na bezpieczną odległość.
- Więc mów, albo się wynoś. - mówi.
- Nie ty tu rozdajesz karty. Wcześniej byłem miły teraz będę wszystko brał siłą. - warczę opierając się o podparcia fotela, przez co dziewczyna wbija się bardziej w fotel. Prostuje się i mówię dalej. - Chciałem dać ci czas, ale teraz wracasz ze mną do mojego domu. Nie słuchasz się to nie długo zaczniesz.
- Chyba śnisz. - odpowiada a ja się na nią patrzę.
- Ty już tu nie decydujesz.
- Zadzwonię na policję. - mówi a ja wybucham śmiechem.
- Najpierw musisz mieć telefon, a o ile wiem to go jeszcze nie odzyskałaś. - odpowiadam. - A poza tym mam znajomości tu i tam. Wszytkiego się wymigam. - To prawda, jeśli ma się wtyki w policji,było każdy dowód gubi w częściach archiwum i nie jest znaleziony. - Jesteś na przegranej pozycji. - dodaje.
- Czego ode mnie chcesz? - Łzy w jej oczach się gromadzą.
- Przygotuj się bo za miesiąc bierzemy ślub. - Widzę w jej oczach niezrozumienie, które zmienią się w szok, a następnie wściekłość.
- Po moim trupie. Już wolę byś mnie zabił.
- To się okaże. Pakuj się i wracasz ze mną.
- Zabawny jesteś.
- Po tym wszystkim nie rozumiesz, że już nie masz do gadania nic? To nie było prośba, a rozkaz. Choć nie musisz się pakować. Masz jeszcze u mnie ciuchy. - mówię, łapiąc ją w tali i podnosząc z fotela prze żucam ją sobie przez ramię. Z jej buzi wychodzi pisk i zaczyna mnie okładać swoimi małymi piąstkami.
- To i tak nic ci nie da. Jestem silniejszy.
- Nie. - Przestaje i odpowiada. - Jesteś pieprzonym wielkoludem.
- To fakt lubię pieprzyć i mam dużego, nie mów, że podglądałaś. - uśmiech widniej na mej twarzy. Zaczynam czuć się jak Joker. Odpowiada mi cisza. - podglądałaś? - dopytuje.
- Nie, tylko nie mam co powiedzieć. - odpowiada kiedy sadzam ją w samochodzie. Ogromny rumieniec pojawia się na okrągłej twarzy dziewczynie, a ta spuszcza swoje piękne spojrzenie. Zamykam drzwi i uruchamiam blokadę dla dzieci. Idę zamknąć dom, i wracam do samochodu. Odpalam silnik i wyjeżdżam z posesji. Jadę na swoją dzielnicę i zatrzymuje się pod domem. Joshua podchodzi do mnie.
- Gdzie byłeś?
- Po to co moje.
- Czyli?
- Zobaczysz. - Idę od strony pasażera i otwieram drzwi. Okna są przyciemniane, więc on nie widzi kto ze mną przyjechał. - Wysiadaj. - Rozkazuje. Dziewczyna zakłada ręce na piersi i kiwa głową na nie. - Nie będę się powtarzać, tylko masz to zrobić, bo wyciągnę cię siłą. - warczę. Cholera podoba mi się to, zwłaszcza, gdy jest taka uległa. Wzdycha i wychodzi. Widzę minę Joshua.
- Ale jak?
- Normalnie. - odpowiadam. - Celeste id, do pokoju. - Nawet na nią nie patrzę.
- Ale...
- Idź. - Przewraca oczami, ale odchodzi.
- Dupek. - Usłyszałem, ale nie zareagowałem. Niech się wyżyje. Przyjmę wszystko na klatę.
- Ale jak, go się stało? - zaczynam opowiadać o wszystkim Joshua, a ten doznaje szoku. Mi jak Zack powiedział, że ona żyje, to sam myślałem, że zwariował, do póki sam jej nie zobaczyłem. Każdemu się zdarza, teraz wiedząc, że jest przy mnie i jest bezpieczna, wiem, że będzie lepiej.
- No czyli twoja księżniczka w domu, więc mogę wracać i nie szukamy tego dupka. a poza tym i tak go nie znajdziemy.
- Czemu?
- Bo był pod czas wybuchu w środku. Znaleźliśmy jego ciało. Na razie jesteśmy bezpieczni, ale musimy być w gotowości. - Odchodzi, a ja idę do środka, do domu. Ściągam buty i idę do kuchni.
- Victor przygotuj kolację, ale ma być romantycznie.
- Dobrze. - wychodzę i idę do pokoju.
- Idziemy nad basen?
- Z tobą nigdy.
- Tydzień temu byłaś chętna. - Stwierdzam.
- Ale dzisiaj nie jestem. - Odpowiada.
- Czemu?
- Przez to co zrobiłeś?
- A co ja takiego zrobiłem.
- Domyśl się. - odwraca się do mnie tylem.
- To mnie oświeć.
- Gdybyś nie był zadufanym w sobie skurwielem, to byś wiedział.
- To mi do chuja powiedz, a ja coś zaradze na to.
- Nie dasz rady. Chce być sama.
- Fajnie w takim razie, proszę bardzo. Dzisiaj nie będzie mnie na noc. - wychodzę trzaskając drzwiami.  - Victor kolacji nie będzie. Wychodzę, zrób tylko coś Celeste. - zakładam buty i wychodzę z domu. Muszę odreagować. Chyba pojadę do Zacka. Muszę się najebać. Z tą kobietą nie wytrzymam. Robi sobie co chce i mnie nie słucha, ja jej też nie zamierzam. Po drodze do apartamentu Zacka kupiłem alkohol, który będziemy pić do rana. Wrócę dopiero jutro wieczorem. Z pełną reklamówką jadę windą, na najwyższe piętro, gdzie wysiadam w apartamencie brata.
- Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być z dziewczyną?
- No nie, wkurwiła mnie i muszę się napić. Pomyślał, że będziesz chętny. - podnoszę reklamówkę na znak prawdy. Uśmiecha się i Odpowiada.
- Ja zawsze chętnie.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Onde histórias criam vida. Descubra agora