20

4.1K 158 8
                                    

Za nim zaczniesz czytać polub nas na Facebooku i dołącz do grupy na fb.

Celeste
Przyglądam się sobie w lustrze i patrzę na białą sukienkę sięgającą, aż do podłogi. Ostatni miesiąc był ciężki. Darłam koty o byle co, by tylko wkurzyć albo obrazić Scotta. Nawet nie spał w pokoju, ja też nie mogłam wychodzić. Postawił jednego ze swoich ochroniarzy. Cały czas myślę o tym, że on był gdzieś i bzykał te wszystkie dziwki, aż mi się nie dobrze robi. Nie podoba mi się to, że mam brać z nim ślub. Kolejny raz jestem do niego zmuszona. Boli mnie to, że nikt nie liczy się z tym co ja czuję. Nikt się nie zainteresował, więc i ja nie przejmuje się wyglądem. Nie obchodzi mnie to jak będę wyglądać. Nawet się nie będę malować. Pół godziny temu mama Scotta zajęła się upinaniem moich włosów. Ta kobieta działa cuda. Słyszę pukanie do drzwi więc je otwieram.
- Ty jeszcze nie umalowana? - O to i jest słynna siostra Scotta. - Za dziesięć minut masz schodzić. - Idzie szybko do łazienki.
- Ale ja nie zamierzam. - Protestuje kiedy staje przede mną z kosmetyczką.
- Czemu?
- Bo nie chcę wychodzić za mąż, więc nie będę się malować. - Zakładam ręce na piersi. Wzdycha.
- Wiem, może to dla ciebie za szybko tępo. U nas to rodzinne. Sama chciałam mieć inne życie niż mama, ale nawet ja niepodołałam.
- Co to znaczy?
- To, że od naszego dziadka się to zaczęło. Mieli wszystko czego chcieli. Nawet kobiety. Później nasz ojciec porwał nasza mamę. I tak poszło, urodziłam się ja. Gdy miałam szesnaście lat poznałam Anastazyego. Jest tak samo zaborczy jak cała reszta. Będziesz musiała się przyzwyczaić, albo pokochać na własny sposób. - Odkłada wszystko do kosmetyczki.
- A co jeśli na razie nie chce. On powiedział to tak musi być. Chyba chce w pysk.
- Oj kobieto, już cię lubię. - śmieje się. - Mam to samo podejście, dlatego chciałam czegoś innego niż moja mama przeżyła, ale najwyraźniej to jest mi pisane. Pokochałam mężczyznę, którym gardziłam, bo nie podobało mi się, że traktuje mnie jak rzecz, ale pamiętaj nic nie dzieję się bez przyczyny. To oznacza, że jest ci pisane, albo wyjdzie tobie na dobre. Dobra chodź już. - Mówi i idzie do drzwi. Poprawia swoją sukienkę która jest do ziemi, czerwona, ma też odkryte plecy, ale będzie musiała przeboleć i nosić futerko, bo jej mąż się nie zgodził. Kolorystyka sukienki jest prześliczna. Czerwona wygląda olśniewająco.
- Boję się. - Wyznaję.
- Też się bałam, ale musisz się przełamać. - Kiwam głową i wychodzę. Staje u szczytów schodów, a wszystkich zebranych wzrok ląduje na mnie. ,,Nic nie dzieje się bez przyczyny". Wkładam uśmiech na twarzy i schodzę wolnym krokiem.

Scott
Ujrzałem ją, gdy stanęła u szczytu schodów. Była piękna i taka seksowna. Już nie mogę się doczekać, aż ściągnę z niej tą suknie. Wolnym krokiem idzie, ku dołowi. Podchodzę do dziewczyny i wystawiam dłoń. Idziemy w stronę wyjścia na dwór. Uroczystość bed, ie trochę inna. Mamy lato i postanowiliśmy ściągnąć kapłana, aż do domu. To będzie zwykle przyjęcie tylko dla najbliższych. Zdecydowaliśmy, że będzie skromnie i tylko rodzina. Kiedy moja mama czesała Celeste, to słyszałem jak mówi, że przykro jej, że jej rodzice nie będą. Nie wiem, co się z nimi stało, bo nigdy o tym nie mówiła, a ja się nie pytałem. Wiem tylko, że ona nie ma rodziny. Zatrzymujemy się na ślubnym kobiercu, kilka kroków od kapłana. Moje szczęście sięga zenitu, bo to dziś pocałuje jej cudowne usta, które kuszą nawet jak są zamknięte. Kapłan zrobił wprowadzenie i powiedział.
- Powtarzajcie za mną...
-  Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Celeste Smith i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. - Kończę, a po chwili moja przyszła żona zaczyna.
- Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński ze Scottem Lawrence i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
- Możecie się pocałować. - Stwierdza kapłan. Kładę dłoń na twarzy Celeste i całuje w usta. Później zaczęło się przyjęcie. Kelnerzy roznosili szampana zaczynając od nas. Kiedy wszyscy już mieli głos zawarł mój ojciec, stojąc u boku matki.
- Chciałbym, wznieść toast za mojego syna i synową. Życzę wam szczęścia i dobrego małżeństwa. Co mogę powiedzieć, jako ojciec jestem dumny, że wychowałem swoje dzieci może nie bardzo, ale dobrze w tym Scotta. Mimo tego wszystkiego co się dzieje w naszym świecie. - Każdy zaczął mówić kilka słów od siebie. Dużo osób zaczynało od tego, że dopiero dziś poznali Celeste, ale wygląda na porządną i cudowną, więc życzą nam szczęścia. Wolna melodia zaczęła wydobywać się z głośników, co oznaczało, że czas na pierwszy taniec.
- Mogę prosić do tańca? - Pytam wyciągając dłoń. Chwyta ją i idziemy na środek. Dobrze, że dom jest duży to możemy sobie pozwolić na większe przyjęcie. Celeste staje że znaczna odległością, ale przyciągam ją do siebie. - Co się dzieję? - pytam widząc jej minę. Była smutna.
- Nie tego chciałam.
- To trzeba było mi powiedzieć.
- Ale jak? Nie wypuszczałem mnie z pokoju, a do tego postawiłeś jakiegoś goryla. Nie spałeś w pokoju, w ogóle cię nie widywałam, a jak chciałam gadać, to ty mnie nie słuchałeś.
- Spałem w pokoju, ale tylko po dwie godziny. Chciałem wszytko przygotować żebyś ty nie musiała.
- Udało ci się, ale nawet jeśli zmusiłes mnie do ślubu, to powinieneś dać mi przygotowywać go, bo może w jakimś stopniu cieszyłabym się tym, albo poczuła tak normalnie.
- Może masz rację, ale teraz nie czas na przejmowanie się tym. - Całuje żonę w czoło i przytulam do siebie kołysząc nami na boki w rytm melodii, która powoli się kończy. Ta uroczystość jest w stylu balu, więc każda piosenka będzie wolna by potańczyć blisko partnera. Gorzej z tymi co przyszli sami. Wszyscy dołączają na parkiecie, kiedy zauważam siedzącego dziadka.
- Zaraz przyjdę. - Mówię do Celeste i odchodzę w stronę kanapy. - Czemu siedzisz tu tak samotnie?
- Bo nie mam z kim.
- Szkoda, że nie ma z nami już babci.
- To prawda była by z was wszystkich dumna. Nie długo jeszcze Zack zjawi się w domu, że się żeni. Jesteście już tacy duzi.
- To prawda, ale czemu nie pójdziesz potańczyć?
- Pytasz mnie o to co imprezę, ale prawda jest taka,że ostatni raz tańczyłem z twoją babcią na balu, przed jej śmiercią i nie zamierzam tego zmieniać. Posiedzę jeszcze dwie godziny i może wrócę do domu.
- Nie rób mi tego.
- No dobrze spróbuję zostać do końca, ale nie obiecuję.
- No ja mam nadzieję. Przepraszam, ale pójdę poszukać swojej żony.
- No dobrze, idź. - wstaję i idę na parkiet, gdzie zostawiłem swoją żonę. Właśnie tańczyła z moim tatą. Dziwnie się patrzy na twoją żonę, która tańczy wolnego z twoim tatą.
- Zaraz przyjdę tylko idę na dwór. - Przekazuje i wychodzę na dwór. Muszę zapalić. Ostatnio robiłem to mniej, ale w końcu, mogę pozwolić sobie na chwilę relaksu.
- Misiu. - Słyszę za sobą ten irytujący głosik. Zamykam oczy zaciągając się cygarem i odwracam się do blondynki.
- Czego chcesz?
- A co ty taki wystrojony? Robisz bal i mnie nie zaprosiłeś?
- Nie robię balu, a ciebie nie powinno... - nie kończę zdania, bo kobieta napada na moje usta.
- Scott... - Słyszę szept. Odpycham blondynkę i odwracam się.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora