28

3.6K 137 3
                                    

Scott
Moja żona już śpi. Martwi mnie sen, który mi opowiedziała jakąś godzinę temu. Z tego co mówiła był bardzo realny. Można by powiedzieć, że dostała drugą szansę, bo wróciła do naszej nocy poślubnej. Z myśli wyrwał mnie dźwięk smsa.
Leon
Zostałem ojcem!!!
Odpisuję mu, że gratuluję. Mój kuzyn był kiedyś gejem, a teraz ma synka. Nie dorzeczne. Nie do pomyślenia gej ojcem? Zabawne, ale człowiek, może się zmienić, patrząc na naszą rodzinę, to się spełnia. Pukanie rozniosło się po całym pokoju. Wstałem i ubrałem bokserki, oraz pozbierałem porozrzucane ciuchy z podłogi. Otwieram drzwi, a do środka wchodzi kelner. No tak dziesięć minut temu zamówiłem jedzenie.
- Cannoli Sycylijskie, Ravioli, Risotto. Na deser Tiramisu. Oraz najlepsze włoskie wino, czerwone.
- Grazie. - Daje napiwek młodemu kelnerowi a on wychodzi. Wracam do mojej kobiety. Nachylam się i delikatnie muskam szyję dziewczyny.
- Kochanie.
- Jeszcze chwila.
- Wstawaj, cały dzień przed nami, a ty się w łóżku wylegujesz. - Śmieje się.
- Bo mogę.
- Wstawaj. - Mówiąc to ściągam z niej kołdrę.
- Oddawaj to. - Mamrocze i szuka jej. W końcu rezygnuję. - I tak widziałeś mnie nago. - odwraca się i bezkarnie świeci swoimi atutami przed moimi oczami. Cholera. Dobra jest. Wie jak zagiąć faceta.
- Ubieraj się. - ledwo przechodzi mi to przez gardło.
- No już, już - mamrocze i się podnosi. Ubiera się w ubrania, które miała na sobie, jakieś trzy godziny temu. - Co tak ładnie pachnie? - pyta.
- Obiad, a po tym idziemy trochę pozwiedzać.
- Brzmi ciekawie. - mruczy pociągając nosem.
- I będzie, ale najpierw zjemy. - Podchodzę do stolika, na którym kelner postawił wszystko. Kobieta kroczy za mną i siada obok.
- Same pyszności. Jestem głodna. - przymyka oczy jakby orgazmu dostała. Chłopie przestań myśleć, bo dziś stąd nie wyjdziecie. - Wymęczyłeś mnie i teraz masz za swoje. - Śmieje się.
- Będę cię męczył tak, co noc przez cały miesiąc. - Mrugnąłem do niej okiem. Rumieniec wpełznął na jej piękną twarzyczkę.
- W takim razie jedzmy i idziemy. Jeszcze nigdy nie byłam za granicą. - Bierzemy się za pałaszowanie. Najpierw jemy Risotto, a dopiero resztę popijając wino. Po deserze chwilę jeszcze siedzimy i idziemy się przebrać. Zakładam spodenki do kolan, biały T-shert, a na nos czarne reybany. Z łazienki wychodzi Celeste.
- Tak nie wyjdziesz. - mówię, kiedy zauważam co ma na sobie. Top Cropp z dekoltem i spodenki zakrywające tylko połowe pośladków. Do tego słomiany kapelusz, w którym wygląda uroczo.
- Czemu niby? - Zakłada ręce na piersi, przez co podnoszą się wyżej i prawie zapominam o czym mówiłem.
- Bo... Bo koszulka za krótka i spodenki. Widać ci pół dupy. Nikt nie może się na nią patrzeć prócz mnie. - warczę chodząc w tą i z powrotem, by nie myśleć i nie patrzeć na piersi, które domagają się mojej uwagi.
- Ale to zwykły top i spodenki. - Protestuje.
- To co mam założyć? Sukienkę do kostek? - warczy.
- Najlepiej by było. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. - uśmiecham się. Wraca do łazienki i po dziesięciu minutach wychodzi ubrana w sukienkę do kolan.
- To nie sukienka do Kostek. - mówię.
- Albo idę tak, albo w cale. - warczy. Wzdycham. Nie chętnie daję za wygraną.
- Dobra, ale w cale mi się to nie podoba. - mamroczę.
- Mi też, się nie podoba to jak mną rządzisz. Bo decydujesz nawet w czym nie mogę wyjść. A zamiast siebie nawzajem wkurzać. Powinniśmy się cieszyć. - Nie chętnie, to przyznam, ale ona ma cholerną rację, ale jestem tylko facetem, zazdrosnym facetem. Chodziliśmy tak, aż do zachodu. Zwiedzaliśmy, robiliśmy zdjęcia. Zwiedziliśmy tylko trochę, bo mamy cały miesiąc jeszcze przed sobą. Później nie będziemy mieć czego zwiedzać. Poszliśmy do Galleria Vittorio Emanuele II, gdzie spędziliśmy pół dnia, zachwycając się różnymi sztukami. Następna była katedra w Mediolanie, w której spędziliśmy też dużo czasu. Oczywiście z przerwami na jedzenie i picie.

Celeste
Razem ze Scottem spędziliśmy dzień, pełen wrażeń. Dużo się wygłupialiśmy i pierwszy raz widziałam go takiego, beztroskiego. Zrobiliśmy masę zdjęć, więc będzie co wspominać. Wracając zaszliśmy do kawiarni, który znajdował się, nie daleko naszego hotelu. Dzwonki dały znać, że weszliśmy do środka. Usiedliśmy do jednego ze stolików. Rozsiedliśmy się, po pięciu minutach podszedł kelner.
- Co pani podać? - pyta się uśmiechając w moją stronę.
- Poproszę wody o gofra z bitą śmietaną oraz owocami. - kończę i słyszę chrząkanie
- A ja poproszę to samo. - warczy. Kelner zmieszany patrzy się na mojego męża. Zapisuje i odchodzi.
- Mogłeś powiedzieć normalnie. - Śmieje się.
- Musiałem, bo gapił się na ciebie bezwstydnie. - Przymykam oczy, lekko podirytowana.
- Ty każdego traktujesz jak rywala. - stwierdzam.
- Nie prawda, mnie nie da się zastąpić. Gdybym każdego traktował jak rywala, to popadł bym w paranoję, bo bał bym się, że mi cię odbierze, ale tak nie jest. Nie podoba mi się, tylko to, że tak za tobą zaglądają.
- Szkoda z tobą gadać. - Wzdycham.
- Kocham Cię. - Patrzę na mężczyznę.
- Ja ciebie też - odpowiadam.
- Proszę państwa zamówienie. Szklanka wody, gofry z bitą śmietaną i owocami. Życzę smacznego. - kelner tak szybko jak podchodzi, tak szybko odchodzi.
- Widzisz? Wystraszyłeś go.
- Ja? Trzeba było nie gapić się, na moją żonę. Niech się cieszy, że to tylko tak się dla niego skończyło.
- O czym ty mówisz?
- Teraz jesteś moją żoną, każdy kto cię dotknie, czy spojrzy jest trupem. - Patrzę na niego w szoku, doszukując się w jego oczach coś na wzór żartu. Niestety, ale on mówi poważnie.
- Nie możesz.
- Mogę wszystko. I tak potraktowałem go ulgowo. Niech się cieszy. - mówi i je swojego gofra. Nie odzywam się do końca. Jemy w spokoju i ciszy. Kończymy, a Scott idzie uregulować rachunek. Nie mogę uwierzyć, że w moich rękach jest tyle żyć facetów. Każdy, który spojrzy na mnie nie tak, albo choć na chwilę rzuci na mnie okiem, zapłaci życiem. Może od razu lepiej się pochlastać. Jęczę w duszy. Muszę z nim pogadać, nie pozwolę by zginęło tyle osób.
- Idziemy? - podchodzi do mnie Scott. Bez słowa wychodzę z kawiarni, a on idzie za mną. Nie odzywam się ani słowem. Dochodzimy do hotelu i od razu kierujemy się do pokoju. Nagle czuję mocne uderzenie. Po chwili byłam przygwożdżona do ściany windy.
- Scott, puść mnie.
- Ale ja mam na ciebie ochotę. - Szept przy moim uchu sprawia, że przez moje całe ciało przechodzi dreszcz.
- A ja nie. Daj mi spokój. - odpycham od siebie faceta.

Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•Where stories live. Discover now