♥22♥ Niech ci będzie

194 9 3
                                    

Tell me what you want to hear

Something that will light those yearsSick of all the insincereSo I'm gonna give all my secrets awayThis time, don't need another perfect lieDon't care if critics never jump in lineI'm gonna give all my secrets away

~One Republic - "Secrets"



Becky

Pierwsze trzy dni bez chłopców były naprawdę... dziwne. To znaczy, bardzo cieszyliśmy się, że wreszcie można się wyspać, a jak chcemy wyjść, to nie musimy myśleć, czy chłopców będzie gdzie nakarmić i przewinąć, ale zdarzało się, że budziłam się w nocy zdziwiona, że nikt nie płacze, i dopiero przypominałam sobie, że chłopcy są po drugiej stronie globu.

Ale koniec końców przywykliśmy. Oto byłam na pierwszym wyjeździe z moim mężem.

- Dzień dobry. - Przywitał mnie Joel, całując mnie w łopatkę.

- Wyspałeś się?

- Jak najbardziej, a ty?

- Ja też. Jakie mamy na dzisiaj plany?

- Pójdziemy na spacer.

Zjedliśmy śniadanie, ubraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Wyruszyliśmy na przedmieścia miasta, na osiedle bardzo podobnych domów jednorodzinnych.

- Tu złamałem nogę. - Pokazał Joel na małe boisko do koszykówki.

- Grając w kosza?

- Tsa. Jak byłem mały to miałem totalnego zajoba na punkcie koszykówki. Ale z wiekiem... sama wiesz. Dużo rzeczy się zmieniło. Zacząłem podśpiewywać, rodzice wysłali mnie na zajęcia ze śpiewu, a kumple, z którymi grałem, stwierdzili że śpiewanie jest dla bab i tak skończyła się nasza znajomość. I tak nic by z tego nie wyszło. Come on, nie jestem Bryantem i nie mam dwóch metrów wzrostu, to by się nie udało. - Zaśmiał się chłopak.

- Też grałam w koszykówkę. - Przyznałam.

- Naprawdę? Nie chwaliłaś się wcześniej.

- No, byłam nawet w szkolnej reprezentacji. Nikt nie chciał ze mną grać, bo nawet chłopaków ogrywałam. Pamiętasz jeszcze Diego? Tylko on się mnie nie bał i dwa razy nawet ze mną wygrał.

- Możesz mi powiedzieć, jak taki ktoś jak on: jedynak z bogatej rodzinki i ty, mająca troje rodzeństwa...

- i przyrodnią siostrę, nie zapominajmy.

- mogliście być razem?

- Serio chcesz wiedzieć?

- No, jak już opowiadamy sobie historie z życia, to z chęcią bym się dowiedział.

- Rzucił mi wyzwanie na rzuty osobiste. Jeżeli ja bym wygrała, musiałby pójść ze mną na koncert Taylor Swift. Jeżeli on by wygrał, musiałabym pójść z nim na randkę i go pocałować. Był strasznie zadufany w sobie! No i jak się domyślasz, to on wygrał.

- Hm, szkoda że nie wymyśliłem tego sposobu na podryw. - Zaśmialiśmy się.

Doszliśmy kawałek dalej.

- A to mój dom! Dokładnie ten, w którym się urodziłem. Widzisz to okno? To kuchnia, a na świat przyszedłem na stole w tej kuchni.

- O mój Boże. A myślałam, że nasz poród był hardcore'owy.

Przy posesji obok niewielką ciężarówkę załadowywała wysoka, długonoga, opalona blondynka.

- Joel? - Powiedziała trzymając w rękach karton.

- Alyssa? - Powiedział Joel z zaskoczeniem. Cóż, nawet imię ma pasujące do wyglądu.

- Boże, tyle lat się nie widzieliśmy! - Odłożyła pudło do ciężarówki.

- Becky, poznaj, to Alyssa, całe życie mieszkaliśmy obok siebie i bardzo długo byliśmy parą. - O proszę, robi się interesująco.

- Cześć. - Uśmiechnęłam się podając jej rękę. - Ja jestem Rebecca, ale wszyscy mówią na mnie Becky. Jestem żoną Joela. - Spojrzała na nas z gałami na wierzchu. I tu cię mam!

- Wyprowadzasz się? - Spytał Joel.

- Tak, do Hiszpanii, dokładniej do Collblanc.

- Żartujesz! My mieszkamy w Barcelonie!

- Naprawdę? Wow... to... to wspaniale!

Robi się jeszcze bardziej interesująco...

Richard

Następnego dnia atmosfera w całym domu była dość napięta, bo Leigh-Anne ograniczyła kontakt z dziewczynami do "cześć" i zdawkowego "mogę cukier?".

Leżeliśmy sobie we dwoje oglądając "Sex Education", kiedy do naszej sypialni wbiły dziewczyny.

- Możemy pogadać? - Spytała Perrie.

- Jestem... zajęta. - Odpowiedziała cicho Leigh.

- Lee, prosimy... - Naciskała Jesy.

- Naprawdę jestem zajęta. Chcę skończyć ten odcinek i siadać do pisania piosenki dla chłopaków, bo w przeciwnym razie nie wyrobię się z nią nawet do świąt.

- Leigh, naprawdę nam przykro. Wiesz, że nie to miałyśmy na myśli. - Powiedziała Jade.

- Nie złość się. - Prosiła Jess.

- Mieliście wszyscy rację. Może po prostu się nie nadaję.

- No chyba nie mówisz poważnie. - Wtrąciłem się. Lee wzruszyła ramionami.

Pov. Unknown
35°07′32″N
117°59′09″W
Godzina 22.43 czasu lokalnego

- Wchodzisz w to? - Pytam.

- Nie wiem. To brzmi jak nieźle pokręcony plan.

- Oboje na tym zyskamy. Decyduj się. Możemy rozbić ich związek i każde z nas będzie mogło być z tym, na którym nam zależy.

- Niech ci będzie. - Burknęła moja towarzyszka.

- Bardzo dobrze dobija się z panią targu, panno Brown

***

Wybaczcie, że dziś tak krótko, ale mam dla was pewne ogłoszenia parafialne.

Kochane moje, ja bardzo doceniam to, że czekacie z utęsknieniem na kolejne rozdziały tej opowieści, ale wasze ciągłe pytania "kiedy next???" robią się powoli denerwujące. Naprawdę bardzo doceniam to, że czytacie "Barcelonę" z takim zapałem i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale cytując autorkę okładki do tej książki: "weź nie pytaj mnie o next, będzie kiedy będzie". Naprawdę bardzo staram się być regularna, ale od poniedziałku wracam po feriach do szkoły i rozdziały nie będą już pojawiać się codziennie. Jest mi miło, kiedy wiem, że czekacie na następne części, jednak z dużo większą chęcią poczytałabym komentarze dotyczące treści powieści.

Z poważaniem,
Ania ♥

Barcelona III. Tell Me You Love MeWhere stories live. Discover now