- Dobrze mamo i tato. - odparł blondyn przewracając oczami.
Na co Fred parsknął śmiechem, a Deacon zachichotał, odkrywając twarz spod gazety.

- No bardzo zabawne. Minęło dopiero z trzy godziny lotu, a wy musicie już się wygłupiać, bardzo dojrzale z waszej strony. - przyklaskałam im

- A co na to powie tata Brian? - zaśmiał się ciemnowłosy (Frieddie)

Brian popatrzył się na chłopaków i powiedział:

- Spierdalaj.

- Uuuuu... Ładnie to tak się do własnych dzieci odzywać? - włączył się do tej jakże idiotycznej rozmowy John - Mamo Courtney!

Postanowiłam się już nie odzywać i wrócić do czytania lektury. May poszedł w moje ślady.

****************

Po kolejnych pięciu godzinach lotu, cała trójka "dzieci", siedząca przede mną zasnęła. Wówczas ja, kończąc czytać drugą już książkę, poczułam jak głowa bruneta zsunęła się na mój lewy bark.

Spojrzałam na chłopaka. Miał zamknięte oczy, ale nie spał.

- Przypomiało mi się, jak wracaliśmy z jakiegoś występu i ty zasnęłaś na moich kolanach, a potem musiałem cię wnosić do twojego pokoju. - powiedział, nie otwierając oczu

- Tak było? - zdziwiłam się - Czy to wtedy, gdy Roger przez tydzień nazywał mnie "Śpiącą Księżniczką Brian'a "?

- Zapewne. Masz ładny pokój. - wymamrotał - Zwłaszcza, że nad łóżkiem wisi nasze wspólne zdjęcie.

- Widzisz? Myślę o tobie, kiedy zasypiam. - także zamknęłam oczy i oparłam się o jego głowę

- Fajnie. - po tych słowach oboje zasnęliśmy.

SKIP TIME

~perspektywa Brian'a ~

- Kurcze, czemu nikt nie pomyślał o zabraniu ze sobą aparatu?
- Ja mam...Ale w walizce.
- Jakie to piękne!

Te wypowiedziane przez Roger'a, John' I Freddie'go słowa obudziły mnie i Courtney.

- Co się dzieje? - zapytała przecierając oczy ze zmęczenia

- Chyba już dolecieliśmy. - odparłem przeciągając się

- Czy za 9 miesięcy będę miał rodzeństwo? - spytał Taylor udając głos dziecka

- Nie musisz starać się imitować dzieciątko. - stwierdziła dziewczyna - I tak brzmisz jak dziewięciolatka.

Nie uzyskała jakiekolwiek odpowiedzi, za to John pokazał jej dłonią (kciukiem do góry), że to była niezła riposta.

Na lotnisku czekał na nas manager z jakąś teczką wypchaną dokumentami.

~perspektywa Courtney ~

Gdy przywitaliśmy się, przedstawił nam grafik na najbliższy miesiąc. W jakich miejscach, miastach i stanach będziemy występować.
Dowiedzieliśmy się także, że będziemy mieli własnego kierowcę i o wiele większy pojazd. Z kanapami i stolikami...

Nasza przygoda miała rozpocząć się następnego ranka.
Ale na tamten moment musieliśmy jechać do hotelu, gdzie mieliśmy przeczekać do wyjazdu.
Była już 20, a nam, pomimo drzemki w samolocie nadal chciało się spać.

Jednak los spłatał nam figla. W hotelu został nam przydzielony jeden pokój z dwoma łóżkami.

- Freddie! - krzyknął Rog - Zanuć jakąś romantyczną piosenkę!

Starałam się zignorować próby, zanucenia "miłosnej ballady" i zastanawiałam się nad podziałem łóżek.

W rogu pokoju zauważyłam starą sofę, natychmiast pobiegłam w jej stronę, ale dziki Deaky mnie wyprzedził, skacząc na mebel i krzycząc:

- Moje!

- John, proszę. - uklęknęłam na kolanach - Proszę, oddaj mi moje POSŁANIE!

- Nie. - wzruszył ramionami

- Jesteście chłopakami! - wyjaśniałam sedno problemu - Idźcie grać w jakieś męskie gry, czy coś. A mi dajcie kanapę!

- Nie? Nie będę spał z Brian'em! To gejowe... Po za tym, nie będę kraść ci męża. - zaśmiał się

- A Roger? A Freddie? - próbowałam przekonać chłopaka

- To równie gejowe. - przyznał - Po za tym, mają podobny humor i pewnie będą chcieli robić razem coś tam, - powiedział John- nie wiem.... pornole przeglądać.

- To idź z nimi! Jesteś chłopakiem! -krzyknęłam

- Co się dzieje? - do pokoju wparował Fred

- Właśnie ustalamy gdzie kto śpi. - oznajmiłam

- My już to ustaliliśmy. - wzruszył ramionami Mercury - Ty z Brian'em na jednym, ja z Roger'em i Deaky na drugim.

- Ja na sofie. - powiedział Deacon

- I Deaky na sofie. - poprawił się ciemnowłosy

- A ja z Brian'em? - zapytałam się

- Tak. - usłyszałam głos za moimi plecami - Nie udawaj, że ci się nie podoba.

Odwróciłam się i zobaczyłam May'a, który nadal kontynuował wypowiedź:

- Wcześniej nie narzekałaś. - mrugnął do mnie

Byłam zła. Miałam nadzieję, że moja ucieczka z domu i nocowanie u chłopaka będzie tajemnicą.

- Było "wcześniej"? - zainteresował się Freddie

- No w samolocie. - zaśmiał się Brian, na co Mercury westchnął z rozczarowania

*****************

Minęła północ. Chłopcy już zasnęli, wszyscy prócz Brian'a.

- Myślałaś, że się wygadam? - zapytał odwracając się w moją stronę

- Na początku. - odpowiedziałam

- Nie zrobiłbym ci tego, obiecuję. - wlepił swój wzrok we mnie

Dzięki, za wszystko - powiedziałam przytulając się do chłopaka

- Nie ma za co. - oparł obejmując mnie rękami - Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie.

~ 1269 słów














- Uznajmy, że "ciemnowłosy" to Freddie, a "brunet" to Brian 😂-

You call me sweet like I'm some kind of cheeseWhere stories live. Discover now