7. Jestem twoim koszmarem.

Zacznij od początku
                                    

Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę drzwi. Zajęłam miejsce pasażera od razu zapinając pas.
Vance nic więcej nie mówiąc szybko odpalił silnik i wyjechał na drogę.

Jego dłonie mocno ściskały kierownice, a twarz miał skupioną na drodze. Skręcił w jakąś drogę w lesie, chcąc ominąć radiowozy. Co mu się udało. Została mi tylko wiara w to, że wyjadę z tego lasu żywa.

Wciąż zastanawiał mnie tylko jeden fakt, który mnie dręczył. Czy Herman znalazł Destiny i pojechał beze mnie?

Moim zamiarem było nieodzywanie się do bruneta, przez cała drogę powrotną, jednak musiałam odłożyć swoje ego na bok.

- Masz telefon? - zapytałam spoglądając na niego kątem oka.

Chwilę się nad czymś zastanawiał. W końcu odwrócił głowę w moją stronę.

- Napisałem do Hermana, że jedziesz ze mną. Dlatego nie było samochodu - odpowiedział jak gdyby nigdy nic na pytanie, którego nawet nie zdałam i z powrotem przeniósł wzrok na jezdnie.

Uniosłam brwi w geście zaskoczenia.

- A Des...

- Pojechała z nim - przerwał mi.

Pierdol się, Vance.

- Mhm - mruknęłam, nic więcej nie mówiąc.

Nie chcąc marnować swoich nerwów wcieliłam ponownie plan "nie odzywać się do Vance'a". I cieszyłam się również, że on nic nie mówił.

Po kilku minutach wyjechaliśmy z lasu i zobaczyłam na drodze duży znak z napisem "Witajcie w Moore Haven!".

Po kilku minutach zaczęło mi piszczeć w uszach od tej cholernej ciszy. Nie grało nawet radio. Przez chwilę zastanawiałam się czy może go nie włączyć. Ale za bardzo bałam się reakcji bruneta.

Ciszę w samochodzie przerwał dzwonek Iphone'a. Z przyczajenia myślałam, że to może mój telefon.

Ale nie. On leżał głęboko na dnie jeziora.

Zastanawiałam się jakim cudem przeżył jego. Może nie miał go przy sobie.

Vance chwycił telefon z kieszonki auta.

- Kurwa - przeklnął cicho, a ja spojrzałam na rozbity wyświetlacz telefonu, chcąc zobaczyć kto dzwoni. To była czysta ciekawość.

"Victor"

- Halo? - odebrał i jego wzrok od razu powędrował do mnie. Automatycznie zaczęłam oglądać widoki za oknem. - Kurwa, powiedziałem Ci już. Jutro wszystko będzie załatwione. Tak. Tak, jestem z nią. - Na jego ostatnie słowa zmarszczyłam brwi i odwróciłam się chcąc na niego spojrzeć. Wciąż patrzył na drogę.

Mówił o mnie? I dlaczego wyglądał na zdenerwowanego?

- Załatwię to, Victor. Cześć. - Rozłączył się i rzucił telefon na swoje nogi.

Powiedzieć czy nie powiedzieć? Powiedzieć czy... A chuj.

- Nie ładnie tak obgadywać kogoś kto jest obok - oznajmiłam pewna siebie zakładając ręce na piersi.

Vivian, czy ty masz myśli samobójcze?

Posłał mi nienawistne spojrzenie po którym ciarki przeszły po moich plecach. A mi uśmiech zszedł z twarzy.

Let The Light InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz