7. Jestem twoim koszmarem.

1.8K 122 83
                                    

Miłego czytania!

~*~

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że mój koniec nastąpi na plaży za miastem podczas ogromnej imprezy , gdy zgarnie mnie policja to zaśmiałabym się.

Ale byłabym w stanie w to uwierzyć.

To nie tak, że panikowałam, bo zgarnie mnie policja za picie, bo byłam nieletnia. Bałam się rekacji taty, cholernie się bałam. Wiedziałam, że jego duże, piwne oczy spojrzą na mnie wtedy z zawodem. A straszliwie nie chciałam, aby tak na mnie patrzyły. Nie po raz kolejny.

Spanikowana zaczęłam przedzierać się przez ludzi w poszukiwaniu Price'a i Destiny. Ludzie przepychali się jak bydlę, ciężko było nawet zrobić krok w przeciwnym kierunku. Poczułam nagłe szarpnięcie za ramie. Odwróciłam się z zamiarem uderzenia tej osoby, jednak mój atak została zablokowany. Uniosłam głowę i spotkałam się z parą ciemnych brązowych oczu.

- Nie wiedziałem, że jesteś taka agresywna - powiedział z tą swoją chrypką w głosie, jak gdyby nigdy nic.

Jeszcze tego mi brakowało.

- Daj mi święty spokój, Vance - odpowiedziałam z zamiarem odwrócenia się i wyswobodzenia swojej ręki z jego uścisku, ale on jeszcze bardziej go usztywnił i pociągnął w swoją stronę tak, że prawie na niego wpadłam - Jesteś chory, puść mnie.

Spojrzałam na niego z pogardą.

- A ty zbyt niewdzięczna, jak dla kogoś kto próbuje Ci pomóc. - Uśmiechnął się cynicznie, przez co mój poziom irytacji jego osobą jeszcze bardziej wzrósł.

- Jakie to szlachetne z twojej strony. - Posłałam mu przesłodzony uśmieszek. - Pierdol się, Vance. Nie potrzebuje twojej pomocy.

- Więc poradzisz sobie uciec przed policja, która za conajmniej dwie minuty tu będzie? - zapytał drwiąco. - Tata będzie zadowolony jak jego idealna córeczkę odwiezie do domu radiowóz?

Zrobiło mi się gorąco. Złość we mnie zawrzała. Wpatrywałam się w niego z chęcią mordu i najchętniej w tamtej chwili właśnie bym to zrobiła.

Ale miał racje. Nie dałabym rady uciec policji.

Odpuściłam i przestałam próbować wyrwać swoją rękę.

- Jednak czasem myślisz, Steyn - rzekł zadowolony ze swojej wygranej. - Chodź.

Pociągnął mnie w stronę parkingu, a ja posłusznie poszłam za nim.

Nie wiem czy bardziej byłam zła na niego czy na siebie.

Vance przepychał się przez ludzi bez większych skrupułów, dzięki temu szybciej doszliśmy na parking. Syreny radiowozów policyjnych zaczęły być widoczne zza drzew. Na szczęście samochód chłopaka stał trochę dalej od parkingu. Mieliśmy większa szanse na ucieczkę. Po drodze rozglądałam się za czarnym SUV'em Hermana, ale go nie było.

Zostawił mnie?

Gdy znaleźliśmy się obok auta bruneta, automatycznie się zatrzymałam patrząc na Vance'a.

- Przecież ty piłeś! Nie wsiądę z tobą do samochodu- oznajmiłam przestraszona. Przecież widziałam jak pił piwa! - Nie mam jeszcze ochoty skończyć w trumnie.

Brunet spojrzał na mnie rozbawiony. Nie wiem dlaczego mu było tak do śmiechu.

- Nie piłem alkoholu. Te piwa to były zerówki. - Przewrócił oczami mówiąc spokojniej. - Ja również nie mam dziś ochoty umierać, tym bardziej z tobą u boku - dodał omijając mnie i wchodząc do auta. - Wsiadasz czy nie?

Let The Light InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz