15. Kilka głębokich wdechów i jazda.

378 19 28
                                    

Rozdział niesprawdzony wiec z góry przepraszam jeśli będą błędy.

Miłego czytania!

W moim życiu wiele przede mną ukrywano. Na wiele pytań nie znałam odpowiedzi. Wielu pytań nie zdałam. Niewiedza mnie dobijała. Większość nocy nie mogłam zmrużyć oka rozmyślając o słowach Vance'a. Chodziło o moje nazwisko. Chodziło o mamę, której nie widziałam przez trzy lata. Która zniknęła bez słowa. Wiedza oznaczała kontrole i władze, bez niej nie miałam żadnej z wymienionych.

Gdy obudziłam się w czwartkowy poranek, Vance'a musiał wstać przede mną i nie było go obok. Nie było jego ciepłej, dużej dłoni oplatającej moją talie ani spokojnego oddechu łaskoczącego moją skórę. Odetchnęłam z ulgą. To było cholernie niezręczne i nie na miejscu.

Poranek minął nam miło. Zjedliśmy śniadanie i do popołudnia oglądaliśmy durne reality show przy okazji sprzeczają się ze śmiechem o swoich faworytów.

Szlam na spotkanie z Jadenem. Nie zabrałam ze sobą przyjaciół kłamiąc im, że brat jest chory. Nie byłam z tego dumna. Ale przemyślałam sobie kilka spraw: Co jeśli on ich znał? Co jeśli wiedział kim jest Vance i w co się bawił? Czy powiedziałby tacie?

Ufałam mu, ale czy na tyle, aby przedstawić mu z kim się zadawałam? Według wysoko postawionych osób - z marginesem społecznym, według mnie - z wyjątkowymi ludźmi z niecodziennymi zainteresowaniami. Nie miałam zamiaru ich oceniać. Mieli swoje życie, własną bańkę, ja również. Ale bałam się co może pomyśleć Jaden, co może zrobić z tą informacją, jeśli okaże się, że wie kim są. Bałam się opinii innych, a raczej konsekwencji, które mogłyby z tego wyniknąć. Trochę to żałosne. Przecież sama nie cierpiałam, kiedy tata przywiązywał większą wagę do gadania ludzi niż tego co słuszne. Byłam okropna.

Dodatkowo potrzebowałam pogadać z bratem o naszej rodzinie. Myśli o niej nie dawały mi ostatnio spokoju. Stanęłam przed drzwiami jednego z mieszkań w niewielkiej kamienicy, do której podwiozła mnie taksówka. W Miami były one cholernie drogie. Zdażyło mi się być u Jadena z pięć razy, dlatego dobrze zapamiętałam miejsce zamieszkania.

Zapukałam w drewnianą powierzchnie, która po chwili się otworzyła, dzięki czemu ujrzałam przed sobą szatyna z szerokim uśmiechem.

— Cześć gnojku — przywitałam się z zaczepnym uśmieszkiem.

Brat poczochrał mnie po włosach, przez co na głowie zapanował mi jeszcze większy chaos.

Dziś moje włosy nie miały dobrego dnia, a grafik ich mycia został zaburzony. Jakim cudem potrafiły się przetłuścić w jeden dzień? W dodatku po wysuszeniu zrobiła się na nich jedna wielka szopa! Coś podejrzewałam, że mogłam wyglądać jak wściekły chomik, co wyjaśniało dlaczego ludzie na ulicy patrzyli ja mnie jak na kogoś opętanego. Bardzo żałosne z ich strony. Nie każdy miał dobry dzień!

Przez pierwsze piętnaście minut gadaliśmy o bzdetach, gdy przygotował nam kawę. Zasiedliśmy w końcu w niewielkim salonie, na brązowej kanapie. Jego mieszkanko było przytulne, nie duże, raczej w jaskrawych kolorach brązu. Na ścianach widniały różne plakaty zespołów, takie typowo nastolatkowe i jednocześnie studenckie klimaty panowały w jego czterech ścianach.

Zasiadliśmy przy wyspie kuchennej i próbowałam się przełamać, aby zapytać go o coś co cholernie mnie męczyło. Co prawda byłam osobą, która najpierw mówi potem myśli, ale teraz było wręcz przeciwnie. Coś się zmieniło. Zaczęłam uważać w większości na każdy swój ruch.

— Jaden... — zaczęłam niepewnie, przez co zaczął przyglądać mi się pytająco. — To trudny temat, ale... — Uśmiechnęłam się niezręcznie.

Let The Light InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz