13. Potrzebowaliśmy tylko ciszy.

405 19 34
                                    

Sorki, że nie wstawiłam w weekend, ale nie miałam czasu przez jeżdżenie do szpitala (wysokie procenty z równie wysokimi butami skończyły się dla mnie naderwanym więzadłem XD)

Nie sprawdzałam go, bo na razie wciąż nie mam na to czasu więc z góry przepraszam jakby były jakieś nieścisłości i błędy.

Miłego czytania!

~*~

Wciąż stałam opierając ciało na zimnej ścianie budynku, próbując unormować swój oddech. Przez alkohol kręciło mi się w głowie. Co ja pieprze! Kręciło mi się w głowie przez ten cholerny pocałunek!

Vance Carter mnie pocałował i ja pocałowałam go również. Miał racje co do tego, że to błąd.
Błędów się żałuje. A ja żałowałam tego, że go nie odepchnęłam. Żałowałam tego już w pierwszej sekundzie, gdy moje wargi rozchyliły się pozwalając mu na więcej. Nie mogłam pozbyć się z głowy uczucia jego dłoni na moim ciele i jego rozgrzanych ust na moich. Dałam dupy, prawie dosłownie.

— Nie no, Vivian, nie zrobiłabyś tego na trzeźwo. Spokojnie — paplałam do samej siebie, próbując się uspokoić. Zaśmiałam się nerwowo pod nosem. Nie wiem czy byłam bardziej zażenowana, czy roztrzęsiona.

Spuściłam wzrok na swoje ręce, które niemiłosiernie się trzęsły. Brakowało mi jeszcze tego abym dostała jakiegoś ataku paniki. Zajebiście.

— Vi, wszystko w porządku? Dlaczego nie było Cię z nami? Coś się stało? — usłyszałam głos Destiny, dlatego powoli uniosłam głowę. Wyglądała na zmartwioną.

Nie dziwiło mnie to. W końcu pewnie wyglądałam jak smierć, cała krew odpłynęła mi z twarzy, a moja szminka na ustach musiała być rozmazana.

— Wszystko w porządku — zapewniłam, choć nic nie było w porządku.

Czułam się z tym źle. Wiedziałam, że w końcu będę musiała jej to powiedzieć, bo sama nie wytrzymam. Musiałam jeszcze wyjaśnić dlaczego nocowałam u Vance'a. Cieszyło mnie to, że nie naciskała. Wiedziała, że kiedy będę chciała sama jej o tym powiem.

Wymusiłam blady uśmiech, który dziewczyna odwzajemniła.

Uwierzyła mi, choć pewnie, gdyby była trzeźwa od razu zauważyłaby moją nagłą zmianę zachowania oraz mój stan. Pokiwała głową, następnie podchodząc do mnie i mocno mnie do siebie przyciągać.

— Szczęśliwego Nowego Roku, siostro z innych rodziców — szepnęła do mojego ucha. Przez kilka sekund stałam nieruchomo, jednak ocuciłam się w porę i objęłam przyjaciółkę. — Ten rok będzie zdecydowanie najlepszym rokiem.

— Zdecydowanie — mruknęłam mocniej ją do siebie przyciskając. Ten rok z pewnością przysporzy nam wiele ciekawego. — Szczęśliwego, Des.

~*~

Zmulona ciągłą zabawą siedziałam na kanapie opierając swoją ciężką głowę o ramie Rafe'a, który na szczęście zaczął już normalnie kontaktować. Bawił się kosmykami moich brązowych włosów przeglądając coś w swoim telefonie. Po wybuchu fajerwerków nie miałam już ochoty na dalsze picie ani taniec, choć na ostatnie zgodziłam się tylko dlatego, że Destiny mnie poprosiła. Reszta gdzieś zaginęła. Widziałam tylko Adama, który wciąż bawił się w najlepsze z jakąś siksą i Hermana tańczącego w grupie swoich adoratorek. Vance na szczęście też nie pojawiał się w polu mojego widzenia. Miałam nadzieje, że jeśli pobudzi się rano to nie będzie nic pamiętać, albo ja. Co byłoby zdecydowanie dla mnie najlepszą opcją.

— Spać mi się chce — jęknęłam, poprawiając się na ciele chłopaka i uniosłam wzrok, aby na niego spojrzeć.

Było już z nim zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Miał przekrwione białka, a jego blond włosy odstawały w cztery strony świata. Wyglądał tak niewinnie i uroczo.

Let The Light InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz