24/24

95 7 0
                                    

20 lutego

Nie mogłem spać. Całą noc leżałem na łóżku, wpatrując się w sufit.

Z jakiegoś powodu, jeszcze nie płakałem. Zgaduję, że to przez szok.

Michael. Słodki, wesoły chłopak z nagrań. Chłopak, w którym się zakochałem.

Już nie żył.

Moja klatka piersiowa wydawała się ciężka, uczucie to zostawało z każdym oddechem. Moje myśli były niewyraźne albo nawet nieobecne. Moje ciało się nie ruszało.

Aż nagle to wszystko mnie uderzyło i wybuchnąłem płaczem, szloch wzdrygał moim ciałem.

Życie jest takie niesprawiedliwe. Dlaczego musiał to być Michael? Dlaczego on? Dlaczego?

Próbowałem oddychać z nadzieją, że jedynie płaczę, a nie jest to atak paniki. I bez tego byłem już w bólu.

Na szczęście wciąż mogłem oddychać, chociaż każdy wdech był drżący i nierówny. Płakałem jakby to było najgorszym, co mnie kiedykolwiek spotkało.

Dłońmi mocno ściskałem pościel, byłem skulony i wypłakiwałem się w poduszkę.

Nienawidzę życia. Jest okrutne. Niesprawiedliwe.

Albo jak jest to w jednej piosence: dobrzy giną młodo.

Mrugnąłem, próbując pozbyć się łez i pociągnąłem nosem, gdy zobaczyłem swoją kamerę. Bolał mnie jej widok, bo od tego się zaczęło. Wszystko przez to, że ją zgubiłem.

Ale to też przypomniało mi o czymś.

Sarah powiedziała, że Michael zostawił mi list. Zostawił go dla mnie i, jak jej powiedział, schował go do pudełka.

Wygramoliłem się z łóżka, lądując na kolanach i dłoniach. Schyliłem się, sięgając pod mebel z nadzieją, że to tam zostawiłem pudełko. Bo znając siebie mógłbym schować je gdzieś indziej w pokoju.

Na szczęście odnalazłem je, wyciągając spod łóżka. Zdmuchnąłem warstwę kurzu i położyłem je na pościeli, otwierając je.

Było puste.

A przynajmniej tak pomyślałem, bo kiedy się przyjrzałem, zauważyłem, że róg dna wygląda inaczej, a gdy odchyliłem cienką tekturę, odkryłem kopertę.

Odsunąłem pudełko, otworzyłem kopertę i rozłożyłem papier.

Kochany Calumie,

Przepraszam. Przepraszam, że nie mogłem Ci tego dać osobiście, ale wiedziałem, że nie pożyję długo.

Przepraszam, że nie postarałem się bardziej, by do Ciebie dotrzeć, bo to byłoby tak wspaniałe, gdyby udało nam się spotkać. Ale z drugiej strony, gdyby do tego doszło, bolałoby bardziej kiedy odszedłem.

Przepraszam, jeśli teraz uświadomiłeś sobie, że Twoje poszukiwania poszły na marne albo że dowiedziałeś się w inny sposób o tym, że już mnie nie ma.

Przepraszam, jeśli nienawidzisz mnie za te wszystkie nagrania, ale jak powiedziałem w jednym z nich, nie obchodzi mnie to tak bardzo. Kochałem je i mogę mieć tylko nadzieję, że i Tobie się podobały, chociaż odrobinkę. Albo polubisz lub pokochasz, zależy czy już je obejrzałeś.

Jest jeszcze jedno, czego nie żałuję i za co nie przeproszę. Za znalezienie Twojej kamery.

Bo bez niej nie spędziłbym swoich ostatnich miesięcy szczęśliwie. Szczerze polubiłem nagrywanie filmików i pokochałem ten Twój. Ale też nie jest mi przykro za to, że się w Tobie zakochałem. Chociaż Cię nie znałem, zdobyłeś moje serce. A tam dom Twój, gdzie Twoje serce, jak to mówią.

Calum Hood, dziękuję za sprawienie, że moje ostatnie dni były najlepszymi.

Love,

Michael

PS. Jeśli zastanawia Cię, jak zdobyłem Twoje nazwisko, obwiniaj Sarah.

Life is life, life goes on.

Styczeń, 20

- Dzisiaj jest, cóż, nie jestem pewien. Nic specjalnego, naprawdę, tak myślę - Michael kaszlnął, zanim odwrócił kamerę na zapisany kawałek papieru na biurku. - Piszę do ciebie list. W sumie już napisałem i potrzebuję już tylko kopertę.

Westchnął cicho, przechodząc na łóżko, ciągnąc za sobą nogę w gipsie.

- Zakończyłem go cytatem, wiesz? Uwielbiam cytaty. Szczególnie te coś znaczące.

Michael obrócił kamerę na siebie.

- Już wszystko wiem. Nawet to, jak oddać ci kamerę - uśmiechnął się słabo i pociągnął nosem. - Um, Luke wpadnie później. Żeby spędzić trochę czasu razem.

Wciąż się uśmiechał, całkiem szczęśliwy mimo sytuacji.

- Przy okazji - odkaszlnął, wciąż uśmiechając, gdy kontynuował. - Znalazłem cytat, który uznałem, że pasuje do naszej sytuacji. W pewnym sensie. Znaczy, pasuje jeśli uznasz, że jestem fajny, tak myślę.

Michael był nieco zawstydzony swoją chaotyczną wypowiedzią, ale to dlatego, że jego głowa była zaśmiecona myślami. Nie czuł się najlepiej, chciał tylko leżeć w łóżku i się przytulać.

Chętnie zrobiłby to z Calumem, ale wiedział, że to nie wypali, więc Luke też się nadawał. I tak zawsze blondyn był dobry do przytulasów.

- Tak czy inaczej, ten cytat - oblizał wargi i wziął wdech. - Always together, never apart. Maybe in distance, but never at heart.

Michael znów się uśmiechnął, śmiejąc lekko.

- Zdradzę ci sekret, że znalazłem go całkiem dawno temu, zawsze mi się podobał. Czasami mówiłem go też Luke'owi.

Wziął głęboki wdech, przełykając to, co chciał powiedzieć jako następne. Chciał, aby to było wesołe, więc zamiast powiedzieć, o czym pomyślał, uśmiechnął się.

- Nie sądzę, żebym powiedział ci to wcześniej, ale mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Wydajesz się naprawdę fajnym chłopakiem i, cóż, jestem pewien, że zasługujesz na najlepsze - uśmiech chłopaka nie zmalał, nawet kiedy noga znów zaczęła boleć albo kiedy poczuł się trochę mniej okej. - Mam nadzieję, że zobaczymy się chociaż raz, żebym mógł wykreślić jeszcze jedną rzecz z mojej listy.

Przytaknął do siebie.

- Więc, um - jego uśmiech wydawał się wieczny, chociaż nie był najweselszy. - Myślałem o wielu rzeczach, które chciałbym ci powiedzieć, wiesz? Jakby, tak naprawdę i nie przed kamerą. Może wkrótce - wziął wdech i dodał z błyszczącymi oczami. - Bo nigdzie się nie wybieram...

Camera | malum plOnde histórias criam vida. Descubra agora