13/24

87 5 1
                                    

9 lutego

Po obejrzeniu nagrania poczułem nagły smutek. Może to dlatego, że Luke w nim płakał i wyglądało to na coś poważnego.

Naprawdę czułem się podobnie jak blondyn, nie byłem też sam. Ashton też ucichł po wszystkim, nie odzywając się. To było prawie jakby nasz szczeniak odszedł.

Nie żebyśmy jakiegoś mieli, ale rozumiecie, o co chodzi.

Nie skłamałbym mówiąc, że tego dnia skończyliśmy znowu się tuląc. Nawet moja mama musiała przynieść nam jedzenie, bo tak jakby utknęliśmy na kanapie. Byliśmy po prostu garścią smutku.

Zdołaliśmy jednak przenieść się na moje łóżko, a Ashton nawet zadzwonił do swojej mamy, by przywiozła mu rzeczy na zmianę na kolejne nocowanie. To było mało prawdopodobne, że ruszymy się daleko od mojej sypialni w momencie, gdy do niej weszliśmy.

Na szczęście mama Ashtona przywiozła jego rzeczy, a Mali była na tyle miła, by je nam przynieść, mrużąc oczy na widok naszych przytulonych ciał w moim łóżku. Nie pytała o to jednak i po prostu życzyła nam dobrej nocy, na co odpowiedzieliśmy niezrozumiałym mruknięciem.

Następnego ranka, gdy w pokoju wciąż było ciemno, dalej się przytulaliśmy.

- Hej, Ash? - wymamrotałem zaspany, otwierając jedno oko, by spojrzeć na jego twarz, która skrzywiła się zanim coś mruknął. Trąciłem go ostrożnie w klatkę, będąc wyczerpanym, chociaż dopiero co się obudziłem. - Ash?

Tym razem mi się udało i go obudziłem. Wciągnął głęboko powietrze i powoli je wypuścił, zanim na mnie spojrzał.

- Dzień dobry, Cal.

- Cześć - otworzyłem drugie oko i spojrzałem na niego do góry, bo leżałem głową na jego klatce.

- Co tam? - mruknął zaspany i wyciągnął jedną rękę, którą oplatał mnie w talii, by potrzeć oko.

- Myślisz, że noc skończyła się dla nich dobrze?

To było trochę jakbym pytał czy książę i dziewczynka z bajki ostatecznie byli razem i żyli długo i szczęśliwie.

- Hm? Oh, um - jęknął, poruszając się i podnosząc lekko. Wydawał się bardziej rozbudzony, gdy spojrzał na mnie z góry. - Myślę, że była w porządku. Może trochę jak nasza.

Przytaknąłem i przygryzłem wargę, spuszczając wzrok na jego koszulkę i zamyśliłem się. Miałem szczerą nadzieję, że później poczuli się lepiej. Naprawdę nie zniósłbym myśli, że byli smutni.

Głównie dlatego, że Luke wydawał się takim szczęśliwym dzieckiem. Ktoś, kto był nieco jak jego dzieciństwo i jeszcze nie był gotowy, by odpuścić, a to mogłoby spowodować dystans, gdyby był konieczny.

A płaczący Luke, to po prostu bolało. Nie potrafiłem tego wyjaśnić, ale tak naprawdę było.

- Zawsze możemy obejrzeć kolejne nagranie, Cal. Jestem pewien, że trochę się to wyjaśni.

- Zostaniesz i obejrzysz to ze mną? - spytałem, wręcz gorączkowo. Z jakiegoś powodu myślałem, że nie dałbym rady zrobić tego samemu.

- Tak, zostanę, nie martw się.

Grudzień, 19

- Mam problem - tymi słowami zaczęło się nagranie, pokazujące tylko twarz Michaela. - Jest blond. I wysokie. I na mnie.

Michael odsunął kamerę od twarzy, trzymając ją w odległości. Z tej perspektywy można było zobaczyć Luke'a, który leżał na przyjacielu.

- Leży tak od nocy filmowej sprzed trzech dni - mruknął, teraz pokazując jedną rękę Luke'a oplatającą go ciasno. - Nie mówię, że to irytujące, bo naprawdę lubię się z nim przytulać, ale...

Zatrzymał się na chwilę, po czym dokończył delikatnym głosem, żeby nie rozbudzić blondyna.

- To trochę mnie smuci, że jest smutny - wydął nieświadomie wargę. Jego wolna dłoń kreśliła znaczki na plecach Luke'a, gdy nagrywał z odległości. Trochę bolała go ręka od trzymania kamery w ten sposób, ale starał się tym nie przejmować.

- Poza tym, muszę do łazienki. Kiedy twój przyjaciel naciska na twój pęcherz, to jest raczej niekomfortowe - skrzywił się, próbując poruszyć, ale przez to Luke tylko mocniej go ścisnął. W odpowiedzi Michael jęknął, czując, jakby jego żebra były gniecione.

- Luke? - trącił go w bok, tym razem mówiąc głośniej, bo naprawdę chciał, aby Luke się obudził. - Luke, muszę do łazienki, proszę?

Blondyn mruknął i poruszył się, ale nie zwolnił uścisku, więc Michael dalej tykał go pod żebra.

- Luke, no weź, naprawdę muszę iść albo zrobię to na ciebie.

- Hm? - wymamrotał blondyn, rozluźniając przytulasa i nawet zabrał jedną rękę z wokół Michaela, by przetrzeć twarz. - Co?

- Dzięki bogu, serio muszę wyjść. Mógłbyś proszę na chwilę mnie puścić?

Luke wydął sennie wargę, ale puścił Michaela, który od razu wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki, zostawiając kamerę przed nią.

Po załatwieniu sprawy, znowu chwycił kamerę, którą skierował na śpiącego Luke'a, teraz przytulonego do poduszki.

- Oh, tak sobie przypomniałem - Michael prawie sapnął, mówiąc bardzo cicho, by Luke nie słyszał. - Wciąż muszę kupić mu prezent na święta.

Michael uśmiechnął się czule, gdy Luke mocniej wtulił się w jego poduszkę, która na pewno pachniała nim. Nie mógł powstrzymać uczucia w piersi, kiedy tak go oglądał, szczęśliwy, że trafił na tak wspaniałego przyjaciela.

Nigdy nie żałował, że zaprzyjaźnił się z tym niezdarnym, małym chłopcem wiele lat temu. Ponieważ Luke naprawdę sprawiał, że Michael był szczęśliwy. I właśnie szczęścia Michael teraz potrzebował.

- W każdym razie - powiedział powoli i cicho, prawie zapominając, że wcześniej coś mówił. - Wiem, co mu przygotować. Mam coś na swojej liście, co chciałbym zobaczyć.

Uśmiechnął się szerzej, na samą myśl nie mogąc się doczekać świąt. Albo dokładniej prezentu i reakcji Luke'a.

- Mikey? - chłopak spojrzał na przyjaciela, który sennie na niego spoglądał. - Dlaczego tam stoisz?

- Nic, już wracam - odparł, trzymając kamerę, kiedy położył się obok Luke'a.

- Dobrze - Luke mruknął, od razu przytulając się do drugiego. - Nie odchodź.

- Nigdzie się nie wybieram.

Michael znów poczuł się senny, gdy Luke już spał. Zachichotał lekko i nagrał ich obu.

- Jak widzisz, znowu utknąłem w tej pozycji. Ale - uśmiechnął się, patrząc na Luke'a. - Nie zamieniłbym tego na nic innego.

Camera | malum plWhere stories live. Discover now