15/24

102 5 5
                                    

11 lutego

Można śmiało powiedzieć, że czuję się jak gówno.

Dlaczego? Cóż, powiedzmy, że kiedy oglądałem wczoraj nagranie, nie zauważyłem, jak chłodno było przez deszcz. Przez to nie ubrałem kurtki i zgadnijcie, z czym obudziłem się rano?

Przeziębienie. Pieprzone przeziębienie.

Cały czas miałem katar, głowa bolała, a ręce i nogi wydawały się słabe. Z jakiegoś powodu miałem ciągle załzawione oczy. Dodatkowo bolało mnie gardło.

To najgorsze, z czym można się obudzić.

Kiedy zszedłem po schodach, bo jakoś musiałem dostać się do leków przeciwbólowych, mama spojrzała na mnie zmartwiona.

- Calum, kochanie, wszystko okej? - podeszła do mnie, kładąc dłonie na mojej głowie. - Jesteś rozpalony! Wracaj do łóżka, teraz. Zaraz przyniosę ci wszystko czego potrzebujesz.

Jej dłoń była przyjemnie chłodna na moim czole, ale posłuchałem się i wróciłem na górę, zakopując się pod kołdrą. Było mi zimno.

- Proszę, skarbie. Leki i woda - mama weszła do pokoju, więc usiadłem powoli, chociaż topiłem się w pościeli. - Jesteś głodny?

Pokręciłem głową, obawiając się, że jeśli spróbuję się odezwać, nic nie wyjdzie. Poza tym, gdybym to zrobił, ból tylko by się nasilił.

- Okej, zrobię ci chociaż herbatę, dobrze? - po prostu przytaknąłem, już uwielbiając efekt ciepłej, łagodzącej ból gardła herbaty. - Później zrobię zupę, ale na razie weź leki i się połóż.

Znowu skinąłem. Mama dała mi buziaka w czoło i wyszła, więc wziąłem tabletki i popiłem je wodą, kładąc się z powrotem.

Nienawidzę być chory, ale to jest jedna z tych rzeczy, przez które trzeba przejść w życiu. Poza tym, są rzeczy gorsze od przeziębienia. O wiele gorsze.

Nagle kichnąłem. Wciągnąłem gwałtownie powietrze z bólu, wydając cichy jęk, kiedy bardziej okryłem się kołdrą.

Potrzebuję drzemki. I herbaty, wciąż ją chcę.

Jak na zawołanie - albo po prostu przysnąłem - do pokoju weszła mama z herbatą, którą postawiła na szafce nocnej. Podziękowałem cicho, patrząc, jak znów wychodzi. Sięgnąłem po jedną z bluz leżących na boku łóżka i ubrałem ją, naciągając rękawy na dłonie.

Chociaż wciąż było lato, było mi zimno. I choć leżałem pod grubą pościelą i ubrany w bluzę, wciąż było mi zimno. I znowu, mimo gorącej herbaty, wciąż było mi, cholera, zimno.

Zdecydowanie nie lubię być przeziębionym.

Uniosłem kubek do ust i upiłem łyk. Herbata była trochę za gorąca, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo. Było to wręcz przyjemne.

Może mógłbym sprawić, by ten dzień był nieco lepszy. Może sprawiłby to pewien kolorowowłosy chłopak z wesołym nastawieniem.

Tak, to powinno pomóc.

Grudzień, 24

Mata powitalna była koloru brudnego brązu, wyglądała na starą i zużytą, ale sprawiała, że korytarz wyglądał ładnie, więc Michael jej nie wyrzucał. I nie planował tego robić, ponieważ miał ją po babci.

- Jak widać - zaczął liliowowłosy chłopak, nagrywając frontowe drzwi kiedy je otwierał. - Zaraz wychodzę. Dokąd, spytasz? Do Luke'a.

Michael wyszedł i zakluczył za sobą drzwi. Zaczynało się ściemniać, ale nie na tyle, by miało to znaczyć zbliżającą się porę kolacji.

Camera | malum plWhere stories live. Discover now