Rozdział 50

1.1K 58 21
                                    

Kurz...Ciemność...Krew... I głosy odbijające się echem w mojej głowie...

Uchyliłam lekko oczy, ale obraz był zamazany... Zobaczyłam jedynie zarysy jakiejś oddalającej się w stronę wnętrza DRESZCZu postaci. Dopiero po kilku sekundach mogłam poznać, że był to Thomas.

- T-tom... - wyjąkałam, ale brunet nie mógł mnie usłyszeć.

Bolało mnie całe ciało, nie mogłam się w ogóle poruszyć. Wzięłam głęboki wdech i dotknęłam lekko swojego czoła, gdy spojrzałam z powrotem na rękę zobaczyłam krew.

Niech to szlak.

Leżałam twarzą do ziemi. Zebrałam w sobie resztki sił i odkręciłam głowę za siebie by sprawdzić co się stało z Newt'em. Przez kurz nie mogłam go dostrzec.

- Newt...? - szepnęłam i spróbowałam się jakoś podnieść, ale moje mięśnie były tak obolałe, że nie dałam rady i z powrotem upadłam.

Cudem było to, że w ogóle udało się nam uniknąć tych ruin... Cóż wiedziałam, że ja żyję, ale gdzie jest Newt?

- N-Newt! - spróbowałam się ponownie podnieść. - Newt... - łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Zaczęłam płakać przez bezsilność. - Newt...!

Nie miałam siły by wstać. Thomas poszedł z powrotem do ludzi z DRESZCZu. Zapewne by się na nich zemścić, a ja nie mogłam go powstrzymać. Newt... Mógł już nie żyć... A ja nie mogłam nawet wstać na cholerne nogi!

Po kilku minutach poczułam jak ktoś mnie delikatnie podnosi. Byłam zdezorientowana. Kto to był?

- Już dobrze, trzymam cię... - powiedział głos, ale to nie był obcy mi głos.

Przerzucił jedną moją rękę sobie przez ramię i pomógł mi się oddalić od gruzów.

- Ktoś ty...? - szepnęłam niepewnie i odkaszlnęłam.

- Nie poznajesz? Może jestem trochę brudny, ale żyję dzięki tobie. - odparł, a ja wreszcie mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. O mój Boże... To on! To był on! - Nie poznajesz już swojego Newt'iego? - uśmiechnął się uroczo.

Nie czekałam już ani chwili dłużej tylko rzuciłam mu się na szyję.

- O Boże, ty żyjesz! - łzy radości zaczęły mi spływać po policzkach - Żyjesz...

- Tak, nic mi nie jest... - powiedział lekko rozbawiony.

Spojrzałam przyjacielowi w oczy. Czyli jednak mi się udało? Wszystko działo się tak szybko...

Gdy gruzy zaczęły spadać... Wykorzystałam chwilę nieuwagi Newt'a i wstrzyknęłam mu serum w szyję. Wzięłam go za rękę i ledwo co odciągnęłam, a później nas wybiło nieco dalej... A już myślałam, że umarłam.

- Całe szczęście, że nic ci nie jest. - uśmiechnęłam się lekko, a potem mnie olśniło. - Ale... Tom... On przecież o niczym nie wie i poszedł z powrotem do DRESZCZu. Musimy go powstrzymać. - powiedziałam i od razu ruszyłam w drogę, ale byłam tak obolała, że bym się przewróciła, gdyby nie Newt.

- W takim stanie chcesz tam iść? Nie możesz się nawet utrzymać na nogach.

- Nie zostawię go. - spojrzałam z powrotem na blondyna.

- Wiem. - odparł i w tej chwili znikąd pojawili się Gally, Minho, Patelniak i Bredna.

- Newt, nic ci nie jest. - uśmiechnął się Minho i pokuśtykał do przyjaciela by go przytulić.

- Długa historia... - powiedział blondyn i odwzajemnił uścisk przyjaciela.

- Newt wam ją opowie, ja idę po Thomas'a. - wtrąciłam.

- Gdzie on jest? - wtrąciła Brenda.

- W środku. - wskazałam na budynek. - Pójdę po niego.

- Tessa... - Newt mnie zatrzymał.

- Wiesz, że i tak nie posłucham. - odparłam na co blondyn westchnął.

- Weź to. - wtrącił Gally i podał mi broń. - Przyda ci się.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego blado. - Zaczekacie na nas?

- Oczywiście. - odparł Minho.

- Tylko uważaj na siebie. - wtrącił Newt.

Skinęłam głową i ruszyłam w drogę.

Streferka (PL)Where stories live. Discover now