Rozdział 8

1.9K 81 35
                                    

Siedziałam na hamaku i bawiłam się naszyjnikiem, który był prezentem od Chuck'a. Dzisiejsze zdarzenie dobiło jeszcze bardziej wszystkich wokół.

Kolejne łzy spływały po moich policzkach lecz szybko je otarłam, gdy Chuck usiadł naprzeciwko mnie, na hamaku.

- To jeszcze nie oznacza, że zginęli. - powiedział chłopiec. - Wiesz o tym.

- Chuck... - spojrzałam chłopcu w oczy i tym razem nie udało mi się powstrzymać łez. - Nikt tam nie przeżył...

- Więc oni będą pierwszymi, dzięki Thomas'owi. Zobaczysz. - mówił i wziął mnie za ręce. - Wierzyłaś w niego podczas jego potyczki z Gally'm, a teraz nagle przestałaś?

- Nie... - odparłam pewnie. - Ale...

- Więc nie przestawaj. On wróci, zobaczysz. - dodał i uśmiechnął się blado, a później przytulił się do mnie.

- Dzięki, Chuck. - pocałowałam go w główkę. - Co ja bym bez ciebie zrobiła...?

- Wolę nie wiedzieć. - zaśmiał się chłopiec, a ja do niego dołączyłam.

Po kilku minutach Chuck zasnął, a ja wstałam tak by go nie obudzić i podeszłam do wrót labiryntu. Nie mogłam spać, tak jak większość streferów dzisiejszej nocy.

W oddali dało się słyszeć skrzeki dozorców co dobijało mnie jeszcze bardziej.

Zerknęłam na ścianę z imionami i podeszłam bliżej niej. Tyle imion już było poskreślanych. Niektórzy z nich zginęli nawet podczas mojego pierwszego przybycia tutaj. Moją uwagę jednak najbardziej przykuł jeden napis... Thomas.

- Nie możesz mnie znowu zostawić... - szepnęłam. - Nie po to cię odzyskałam by cię ponownie stracić... - dotknęłam ręką jego imienia. - Błagam cię... Wróć do mnie. - kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.

***

Nastał kolejny dzień i wrota zaczęły się otwierać. Czekałam z ogromną nadzieją w sercu jednak nikt się nie pojawił. Pojedyncza łza ponownie spłynęła po moim policzku. Newt położył rękę na moim ramieniu po czym podszedł do Chuck'a, który wciąż wierzył, że oni wrócą.

- Mówiłem ci Chuck. - blondyn spojrzał na chłopca. - Oni nie wrócą... - dodał i poszedł w swoją stronę.

Przeżywał to równie mocno co ja, ale starał się tego nie pokazywać.

- Chodź, Chuck... - szepnęłam do chłopca łamiącym się głosem.

Obięłam go ręką i powolnym krokiem ruszyliśmy do swoich hamaków, jednak chłopiec nagle się zatrzymał i krzyknął tak głośno, że aż drgnęłam.

- Tak!! - zawołał wesoło. - Widzisz?! Mówiłem ci, że wróci! - spojrzał na mnie z uśmiechem po czym szybko pobiegł w stronę wrót.

Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak Minho wraz Thomas'em kładą Alby'ego na trawie. Chuck podbiegł do nich i rzucił się Thomas'owi na szyję, a później to samo zrobił z Minho, który o dziwo nie protestował.

- Thomas... - uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam w ich stronę.

Dobiegłam na miejsce zaraz po Chuck'u i podobnie jak on, rzuciłam się Thomas'owi na szyję.

Brunet zdziwił się nieco, ale po chwili odwzajemnił mój uścisk. Staliśmy tak przez chwilę, a później go puściłam i przytuliłam również Minho. Po chwili jednak wróciłam do bruneta i dałam mu z liścia, co na szczęście widziało tylko kilku streferów.

Streferka (PL)Where stories live. Discover now