Miłego czytania!
~*~
Wtorkowy dzień zapowiadał się dobrze. Promienie słońca docierały do kuchni przez duże okna, pięknie oświetlając pomieszczenie. Właśnie zaczął się grudzień i trochę dziwiła mnie ta ładna pogoda. Choć dzięki niej wracały mi chęci do życia.
- Chcesz herbaty? - spytałam, gdy usłyszałam za sobą kroki ojca.
Zaparzyłam sobie ulubioną, zieloną herbatkę.
- Poproszę.
Miałam jedno zadanie: przekonać go, abym mogła wyjść na weekend. Musiałam się jakoś postarać, a wiedziałam ze kocha herbatę. Więc zaczęłam działać, choć przekupienie go herbata nie brzmiało jako najlepszy sposób dostania przepustki.
- Malinowa, zielona czy owocowa?
Na ustach mężczyzny pojawił się leniwy uśmieszek. Powoli do przodu.
- Może być owocowa - odpowiedział zasiadając przy wyspie, tak, że teraz był naprzeciwko mnie.
Zabrałam się za przyrządzanie napoju, a gdy skończyłam - postawiłam przed nim uśmiechając się z nadzieją.
- Czego chcesz? - Przewrócił oczami, ale widziałam jak kąciki ust odrobinkę mu się uniosły.
Czyżby szansę na wygraną z każdą chwilą rosły?
- W weekend jest ognisko - powiedziałam bez owijania w bawełnę i oparłam łokcie o blat.
- Wiedziałem, że jest coś na rzeczy. - Zaśmiał się kręcąc przy tym głową.
- Możemy pójść na układ - zaproponowałam i upiłam łyk zielonej herbaty.
Musiałam zaryzykować. Herbata nie zadziałała do końca.
Mężczyzna uniósł pytająco brew, czekając aż zacznę mówić. W głowie przybijałam sobie właśnie piątkę.
- Jeśli mnie puścisz to z bólem serca oznajmiam - Położyłam teatralnie dłoń na sercu. - że na następny bankiet pójdę z tobą bez żadnego "ale". Uważam to za dobrą propozycję. - Wyszczerzyłam się od ucha do ucha.
Spojrzałam na niego prosząco. Zmrużył oczy i wiedziałam, że w jego głowie właśnie trwa proces przetwarzania.
- No ślicznie proszę - dodałam patrząc na niego maślanymi oczami niczym Kot ze Shreka. Zazwyczaj działało.
Z nadzieję wpatrywałam się w ojca. W duchu modliłam się, aby się zgodził. I to nie tak, że chciałam iść na te ognisko. Nie, nie! Destiny uwzięła się na to, że mam tam być i poznać bliżej znajomych Nate'a.
Więc jeśli nie udałoby mi się przekonać Alec'a - Des sama wzięłaby sprawy w swoje ręce i przyszła przeprowadzić z nim "poważną" rozmowę. A tego bym bardzo nie chciała. Musiałam wybrać mądrze.
- Do tego będę zmywać naczynia przez tydzień. - Dodałam po chwili już z mniejszym zapałem.
W dużych, piwnych oczach mężczyzny przeszedł szybki błysk.
YOU ARE READING
Let The Light In
Teen FictionWCZEŚNIEJSZA NAZWA: It's not a coincidence ~ Rzuciłam mu wyzwanie. Więcej niż raz. Teraz moją jedyną nadzieją jest błagać go o litość. Nawet jeśli będzie mnie ranił, dopóki nie pozostanie już nic do zranienia. ~ ______ [ opowiadanie zawiera liczne w...