6. Przez chwilę było zabawnie.

2.1K 116 59
                                    

Miłego czytania!

~*~

Wtorkowy dzień zapowiadał się dobrze. Promienie słońca docierały do kuchni przez duże okna, pięknie oświetlając pomieszczenie. Właśnie zaczął się grudzień i trochę dziwiła mnie ta ładna pogoda. Choć dzięki niej wracały mi chęci do życia.

- Chcesz herbaty? - spytałam, gdy usłyszałam za sobą kroki ojca.

Zaparzyłam sobie ulubioną, zieloną herbatkę.

- Poproszę.

Miałam jedno zadanie: przekonać go, abym mogła wyjść na weekend. Musiałam się jakoś postarać, a wiedziałam ze kocha herbatę. Więc zaczęłam działać, choć przekupienie go herbata nie brzmiało jako najlepszy sposób dostania przepustki.

- Malinowa, zielona czy owocowa?

Na ustach mężczyzny pojawił się leniwy uśmieszek. Powoli do przodu.

- Może być owocowa - odpowiedział zasiadając przy wyspie, tak, że teraz był naprzeciwko mnie.

Zabrałam się za przyrządzanie napoju, a gdy skończyłam - postawiłam przed nim uśmiechając się z nadzieją.

- Czego chcesz? - Przewrócił oczami, ale widziałam jak kąciki ust odrobinkę mu się uniosły.

Czyżby szansę na wygraną z każdą chwilą rosły?

- W weekend jest ognisko - powiedziałam bez owijania w bawełnę i oparłam łokcie o blat.

- Wiedziałem, że jest coś na rzeczy. - Zaśmiał się kręcąc przy tym głową.

- Możemy pójść na układ - zaproponowałam i upiłam łyk zielonej herbaty.

Musiałam zaryzykować. Herbata nie zadziałała do końca.

Mężczyzna uniósł pytająco brew, czekając aż zacznę mówić. W głowie przybijałam sobie właśnie piątkę.

- Jeśli mnie puścisz to z bólem serca oznajmiam - Położyłam teatralnie dłoń na sercu. - że na następny bankiet pójdę z tobą bez żadnego "ale". Uważam to za dobrą propozycję. - Wyszczerzyłam się od ucha do ucha.

Spojrzałam na niego prosząco. Zmrużył oczy i wiedziałam, że w jego głowie właśnie trwa proces przetwarzania.

- No ślicznie proszę - dodałam patrząc na niego maślanymi oczami niczym Kot ze Shreka. Zazwyczaj działało.

Z nadzieję wpatrywałam się w ojca. W duchu modliłam się, aby się zgodził. I to nie tak, że chciałam iść na te ognisko. Nie, nie! Destiny uwzięła się na to, że mam tam być i poznać bliżej znajomych Nate'a.

Więc jeśli nie udałoby mi się przekonać Alec'a - Des sama wzięłaby sprawy w swoje ręce i przyszła przeprowadzić z nim "poważną" rozmowę. A tego bym bardzo nie chciała. Musiałam wybrać mądrze.

- Do tego będę zmywać naczynia przez tydzień. - Dodałam po chwili już z mniejszym zapałem.

W dużych, piwnych oczach mężczyzny przeszedł szybki błysk.

Let The Light InWhere stories live. Discover now