1.Nowy rok

1K 63 154
                                    


Pov.Ciel

Z moich ust wydobył się zadowolony pomruk, kiedy ktoś chwycił mnie w pasie i przyciągnął bliżej, otulając mój kark ciepłym oddechem. Tym kimś oczywiście był mój ukochany, który na dźwięk aprobaty bardziej wtulił się w moje plecy. Po dziś dzień sądziłem, że czułości z nim to jeden z największych powodów mojego dobrego samopoczucia.

- Już niedługo, kochanie. - mruknąłem, przeczesując dłonią kruczoczarne kosmyki jego włosów.

- Racja. - westchnął, mniej lub bardziej świadomie dmuchając mi lekko na ucho. Poczułem lekki dreszcz i mimowolnie znów wydałem z siebie coś pomiędzy mruknięciem a westchnięciem.

Następny rok za nami. Jakim cudem czas leciał to szybko? Dobrze pamiętałem czasy, w którym byłem jedynie zlęknionym chłopcem, a Sebastian moim psychologiem stanowiącym nadzieję na lepsze jutro. Jak się okazało, faktycznie nastało, moje lepsze jutro trwało od niezwykle długiego czasu.

- Chodź, nie można przegapić fajerwerków. - ocknąłem się po chwili i złapałem go za rękaw, ciągnąc do pokoju, który nieraz z przyzwyczajenia nazywaliśmy moim.

Otworzyłem na oścież okno i usiadłem na parapecie, jak zawsze bez lęku do wysokości. Nie przejąłem się nawet lodowatym wiatrem, który uderzył w moje różowe z emocji policzki. Bardziej otuliłem się swetrem i jedynie na krótką chwilę spojrzałem na swoje stopy wiszące nad przepaścią, po tym znów kierując wzrok na niebo. Sebastian tymczasem usiadł obok i objął mnie ramieniem, ten jeden raz nie marudząc, że będę chory.

- Ile jeszcze zostało czasu? - zapytałem, śledząc obłoczki pary wydobywające się z moich ust i nosa przy każdym oddechu.

- Jeszcze minuta. - odrzekł w równie rozgorączkowanym oczekiwaniu.

Oparłem głowę na jego ramieniu i słuchałem przytłumionych odgłosów miasta majaczącego w dole. Za chwilę zrobi się głośno, kiedy Nowojorczycy, którzy wyszli na ulicę, gwizdami i oklaskami powitają nowy rok. Że też chciało im się wychodzić w ten ziąb. Ale tak już chyba było z mieszkańcami tego miasta, na co dzień się żarli, ale w okolicznościach takich jak ta potrafili wyjść i składać nieznajomym obywatelom gorące życzenia, ściskać się z nimi i cieszyć, że ziemia wykonała kolejny obrót wokół słońca.

- Nie śpij, kotek. - usłyszałem, kiedy zamknąłem oczy i w pełni się o niego oparłem.

- Nie śpię. - ziewnąłem, patrząc na niego podekscytowanym, ale zmęczonym wzrokiem.

- Jasne. - parsknął, czochrając mi włosy. Moje biedne, już i tak będące w nieładzie włosy.

Względnie je poprawiłem i jednocześnie bardziej wsunąłem na nos okulary w okrągłych oprawkach. Lubiłem je, często mówiłem, że wyglądałem w nich na niezwykle inteligentnego człowieka. Chociaż Sebastian uważał, że niezwykle mi w nich uroczo. Cieszył się za każdym razem, kiedy je nosiłem, co jednak nie zdarzało się aż tak często, mój wzrok na co dzień jeszcze dawał radę.

- I jak? Ile zostało? - ponaglałem z tak typową dla mnie niecierpliwością. Czułem, jakby miało stać się coś absolutnie wyjątkowego, mimo że nie był to mój pierwszy sylwester w życiu.

- Dziesięć sekund. - powiedział po wyjęciu z kieszeni telefonu, na którego ekranie przeskakiwały kolejne cyferki. Wspólnie, wstrzymując oddech, wpatrywaliśmy się w urządzenie odmierzające czas pozostały do północy.

Dziesięć sekund. Ten rok był naprawdę wyjątkowy. Dziewięć. Nie wiem, czy mógłby być lepszy. Osiem. Nie wiem, czy było coś, co miałem jeszcze zrobić podczas jego trwania. Siedem. Raczej nie, ale nawet jeśli, i tak był jednym z lepszych w moim życiu. Sześć. Nie bez powodu był tak dobry, w końcu był powód tego i to bardzo szczególny, przez który każdy rok był piękny. Pięć. Sebastian był tym powodem. Cztery. Moim powodem do życia, najważniejszą osobą w nim. Trzy. Nie mógłbym go stracić, przetrwać następnego roku wiedząc, że nie ma go obok. Dwa. Nie potrafiłbym żyć bez niego.

- Jeden. - szepnąłem w ten nocny bezkres, który nie na długo pozostał cichą, tajemniczą przystanią.

Nim się obejrzeliśmy, do nieba powędrowały pierwsze fajerwerki. Kolorowe światła, mieniące się dziesiątkami jaskrawych ogni. Rozpryskom kolorowych iskier towarzyszył huk i charakterystyczny, dymny zapach.

Mimo że widok był piękny, zwróciłem wzrok na lepszy. Na Sebastiana, w którego oczach odbijał się każdy kolorowy wybuch. Miał spokojny wyraz twarzy, z kącikami ust lekko uniesionymi ku górze, ale wydawało mi się, że cieszy się widowiskiem bardziej niż to po sobie pokazuje.

- Szczęśliwego Nowego Roku. - powiedział z niezwykłym rozczuleniem, mając nadzieję, że faktycznie nadchodzący rok okaże się dla nas szczęśliwy i godny zapamiętania.

- Wzajemnie, skarbie. - powiedział, wymieniając ze mną lekki, czuły pocałunek. Nasz pierwszy w nowym roku.

Pov.Sebastian

- Nudzi mi się. - mruknął, od dobrej pół godziny zalegając ze mną na kanapie.

- Czy ktoś tutaj nie marudził mi chwilę temu, że jest zmęczony? - zapytałem, przeczesując jego zmierzwione włosy.

- No byłem, byłem. Ale nie jestem, odechciało mi się. - upił łyk szampana z małego, ozdobnego kieliszka. Nie był to jego ulubiony alkohol, ale szampan w nowy rok to była tradycja, więc nim nie pogardził.

- Więc co, jakieś pomysły?

Chłopak zabrał głowę z moich kolan i podniósł się do siadu, z czym nie miał większego problemu. Jedynie nieco dłuższej zastanowił się przy odkładaniu kieliszka na szklany blat ławy. Gdy mu się to udało, spojrzał na mnie przenikliwie, wręcz w wyzywający sposób. Te oczy... Mógłbym utonąć w ich bezkresnym błękicie, czystym i niewinnym, a jednocześnie z błyskiem, który do teraz budził we mnie strach lub miłe podekscytowanie.

- Nie wiem, nie wiem. - powiedział, siadając mi okrakiem na kolanach. Podejrzewałem, że ''coś'' mu jednak chodziło po głowie.

- Nie wiesz? - zapytałem, kładąc ręce na jego biodrach.

- Może ty masz jakieś pomysły? - zapytał, odpinając guzik mojej koszuli. Może trochę nieporadnie, bo do teraz nie znosił guzików i jego sympatia do nich po lekkim podpiciu nie rosła, ale mimo wszystko dobrze sobie poradził.

- Mmm, chyba nie. - zamruczałem, zjeżdżając dłońmi nieco niżej. Czułem, że i mi udziela się nastrój, alkohol zaczyna na mnie działać, ale nie byłem pijany, co najwyżej bardziej odprężony i szczęśliwy, że mam go przy sobie.

- Na pew... - zaczął, przybliżając swoją twarz do mojej. Zdusiłem w nim jednak dalszą część, łącząc nasze usta w pocałunku.

Ta czułość z lekkiej praktycznie momentalnie przeszła do bardziej namiętnej, ukazującej chętkę na siebie nawzajem. Lubiłem takie momenty jak te, w których byliśmy tylko dla siebie, bez przejmowania się całą resztą świata.

Pov.Ciel

Kolejne momenty były czystą przyjemnością i uwielbieniem, jakie okazywał mi Sebastian i jakie ja okazywałem mu. Byliśmy razem, w najbardziej intymnej chwili, w jakiej można być i czerpaliśmy z niej wiele przyjemności zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej. Uwielbiałem to, szczególnie w chwilach takich jak nowy rok, bo wtedy wszystko czuło się bardziej. Emocje związane ze zmianą ostatniej cyferki w dacie mieszały się z całą gamą innych uczuć obecnych przy tych czułych zbliżeniach i przez to było tylko lepiej. Mam nadzieję, że cały nadchodzący rok będzie taki jak ten wieczór, przepełniony czułością, miłością i uczuciami, od których kręciło się w głowie.


Witam moje jelonki. Powiem tak. Nie umiem 18+ ok? XD Lepsze będę w Poker Face, przynajmniej postaram się o to. Pierwsze razy wychodzą mi lepiej. POZA TYM MAM PYTANIE ROKU. KTO KUPIŁBY KSIĄŻKĘ (PAPIEROWĄ OCZYWIŚCIE) ZE ZBIOREM WSZYSTKICH MOICH SEBACIELI? No cóż, to tyle, do następnego moi kochani <3

Kolejna notka od autorki z przyszłości, która to obecnie sprawdza: Nie pytajcie co ja miałam w głowie. Obecnie myślę, że umarłabym wewnętrznie, gdyby ta książka została wydana.


PS z czasu kolejnego (mam szczerą nadzieję, że ostatecznego, bo moja psychika nie wytrzyma) sprawdzania: Spaliłabym się ze wstydu podwójnie, a może i potrójnie, gdyby to zostało wydane. Poza tym złota rada ode mnie jest taka, że jak nie umiecie pisać 18+ i o tym wiecie, to się za to nie bierzcie. Albo przynajmniej nie publikujcie, potem człowiek nie śpi spokojnie jak zdaje sobie sprawę co odwalił.

PSYCHOLOG || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz