15.Nie zostawię

3K 225 88
                                    


Pov.Sebastian

Dzisiejszy poranek był inny niż poprzednie, nawet te, kiedy Ciel był już ze mną. Wczoraj razem poszliśmy spać, z czego wywnioskowałem, że nie tylko ja miałem bezsenną noc. Spaliśmy do późnych godzin porannych, a później leniwie wzięliśmy się za śniadanie. Chociaż trafniej będzie powiedzieć, że wziąłem się ja, ponieważ nastolatek jedynie siedział na blacie i obserwował, co robię. Nie odzywaliśmy się do siebie, jednak cisza nie była porównywalna do tej pomiędzy dwiema skłóconymi osobami. Była to cisza wyrażająca więcej, niż mogłyby to zrobić słowa. Atmosfera była niezwykle lekka, przesiąknięta spokojem oraz brakiem nieporozumień.

- Robisz naleśniki? - zapytał, patrząc zdziwiony na składniki, które mieszałem w misce. Był ze mną na tyle długo, żeby wiedzieć, iż zgodzę się na kawałek ciasta po obiedzie, jednak coś słodkiego jako główne danie było rzadkością.

- Dokładnie. Jednak pamiętaj, że tylko ten jeden raz. - ostrzegłem, mimo to posyłając w jego stronę promienny uśmiech. Odpowiedział mi tym samym, przez co zrobiło mi się na sercu cieplej. Z trudem oderwałem się od tego widoku i wylałem na patelnię trochę ciasta, aby następnie podejść do Ciela i oprzeć ręce po obu jego stronach. Wydawało mi się, że ten gest lekko go speszył. - Dzisiaj wieczorem będę musiał wyjść na mniej więcej dwie godzinki. Poradzisz sobie, prawda?

- Jakoś będę musiał. - opowiedział, choć widziałem, że ewidentnie mu to nie leżało. Zetknąłem więc nasze czoła, a dłonie położyłem na tych nastolatka, które ten oparł na swoich udach.

- Obiecuję, że wrócę najszybciej, jak będę mógł. W drodze powrotnej kupię ci coś słodkiego. - widziałem, że wyraz jego twarzy lekko zelżał, jednak nadal nie był ucieszony faktem, że zostanie przez chwilę sam.

- Naleśnik ci się przypala. -zmienił temat, przez co niechętnie się odsunąłem, by przewrócić na drugą stronę nieszczęsnego naleśnika.

***

Po zjedzeniu zaniosłem talerze do kuchni, Ciel natomiast rozłożył się na kanapie. Nie powinienem czuć się źle, w końcu załatwiałem sprawy z nim związane, do tego miałem się pośpieszyć. Mimo to nie mogłem powstrzymać się od wyrzutów sumienia, które stawały się coraz natrętniejsze. Oczywiście, że wolałbym zostać z nim w domu, jednak niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć.

Pełen złych emocji poszedłem do salonu, gdzie rzecz jasna wciąż leżał Ciel, skupiony na słuchaniu jednego z muzycznych kanałów. Idealnie. Podszedłem do niego, kłaniając się, aby następnie zapraszająco wyciągnąć w jego stronę dłoń.

- Zapraszam do tańca. - rzekłem najbardziej uroczystym tonem, na jaki udało mi się zdobyć. Nie zdziwiło mnie jego spojrzenie, które wyglądało tak, jakbym powiedział mu, że herbata na całym świecie się skończyła.

- Nie umiem. - próbował się wymigać, co jedynie poszerzyło mój uśmiech.

- Ja też nie. No proszę, Ciel. Nie każ mi bardziej prosić. - zmieniłem uśmiech na bardziej słodki, uroczo proszący o łaskę.

Nie mogąc się oprzeć, westchnął, leniwie podnosząc się z kanapy. Następnie złapał moją dłoń, kłaniając się delikatnie niczym prawdziwa dama. Wyciągnąłem go wtedy na środek pokoju, odnajdując fragment, w którym mieliśmy najwięcej wolnego miejsca. To, co później robiliśmy, ciężko było uznać za taniec. Wydawało mi się jednak, że obaj mamy to w głębokim poważaniu. Nasze kroki idealnie zgrywały się ze sobą oraz muzyką, tak, jakbyśmy mogli komunikować się bez słów. Spojrzałem wtedy na twarz Ciela, na której, jak się okazało, wykwitł uśmiech. Tym razem uśmiech ten odbił się również w błękitnych oczach, dając mi do zrozumienia, że moje działania przyniosły pożądany efekt. Kiedy natomiast muzyka zaczynała cichnąć, podniosłem go, okręcając wokół własnej osi. Następnie odstawiłem nastolatka na ziemię i klęknąłem, zrównując się z nim wzrostem.

- Wrócę najszybciej, jak będę mógł. Nie gniewaj się, dobrze? - poprosiłem, nie kryjąc nadziei.

- Ani przez chwile się na ciebie nie gniewałem, idioto. - odpowiedział, śmiejąc się czysto i faktycznie radośnie. Nie było to już dla mnie tak szokujące, jak wtedy, kiedy słyszałem jego śmiech po raz pierwszy.

Pov.Ciel

Dobijała osiemnasta, kiedy Sebastian wyszedł, po raz pierwszy zostawiając mnie samego. Przed wyjściem zapytał kilka razy czy sobie poradzę, aby następnie pocałować mnie w czoło i wyjść. Tak po prostu. Sądziłem, że niczego to nie zmieni, jednak mieszkanie bez czarnowłosego wydawało się zupełnie innym miejscem. Podczas mieszkania u moich poprzednich opiekunów rzadko zostawałem sam, więc było to bardzo nietypowe. Zignorowałem jednak obawy i postanowiłem skorzystać z okazji, że Sebastian nie patrzy. Z uwagi na te sprzyjające okoliczności pofatygowałem się do kuchni, gdzie przepatrzyłem wszystkie szafki w poszukiwaniu czegoś słodkiego. W międzyczasie udało mi się również naleźć moją ulubioną herbatę earl gray, którą postanowiłem zaparzyć.

Niestety kilka chwil później okazało, że muszę się zadowolić małą paczką ciastek. O dziwo nie przyszła mi ochota na narzekanie. Wziąłem moją zdobycz oraz kubek herbaty do salonu, gdzie odłożyłem je na stół. Potem położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor, aby zagłuszyć wszechobecną ciszę. Pewnie wiele osób w moim wieku czeka na moment, w którym dom opustoszeje i przyjdzie upragniona wolność, jednak ja czułem się nieswojo. Miałem coś na wzór omamów, stworów w ciemnym przedpokoju lub na równie mrocznych schodach. Takie lęki towarzyszyły mi od małego i nie miałem pojęcia, że zostały po dziś dzień. To one były powodem, przez który tak lubiłem spać z rodzicami. Zasypianie w ciemnym pokoju bez nikogo było koszmarem, jednak nigdy nie chciałem prosić moich opiekunów o lampkę. Zresztą pewnie i tak bym jej nie dostał. Znając życie, uznaliby, że pożera zbyt dużo prądu.

Szybko myśli o lampkach nocnych zakłócił mi lęk, który skłonił mnie do przeniesienia się na górne piętro. Będąc tam, postanowiłem udać się do sypialni Sebastiana, która w sumie od dłuższego czasu była bardziej nasza. Zamiast jednak skierować się na łóżko, otworzyłem szafę, w której znajdowały się jego ubrania. Po dłuższej chwili postanowiłem wziąć jedną z jego białych, idealnie wyprasowanych koszul spoczywających na wieszakach. Z moją zdobyczą udałem się do łazienki, w której umyłem się, zakładając po tym na siebie śnieżnobiały materiał pachnący moim opiekunem. Oczywiście jej rękawy były za długie, a sama koszula sięgała mi do połowy uda, jednak nie uznałem tego za wadę. Najważniejsza była ta znajoma woń, która ukoiła moje zmysły i pozwoliła na powrót do salonu ze spokojniejszą głową. Po drodze doszło do mnie jednak, że nie miałem ochoty na spanie, a czas jakoś trzeba było spędzić. Zdecydowałem się na telewizję. Usiadłem więc na kanapie, biorąc ze stolika kubek, którego zawartość prędko stała się letnia. Ale nie przeszkadzało mi to, nawet jeśli aż do ostatniej chwili nie podejrzewałem, że minie krótka chwila, nim oddam się w objęcia snu.

Pov.Sebastian

Do mieszkania wracałem niesamowicie zmęczony. Z dwóch godzin wyszły cztery i byłem prawie pewien, że Ciel mnie obecnie nienawidzi. O dziwo po otworzeniu drzwi nie zastałem nastolatka czekającego z pretensjami, a grający w salonie telewizor. Z bólem serca, gotowy na reprymendę, udałem się w tamtym kierunku, jednak nic podobnego się nie wydarzyło. Patrzyłem jedynie rozczulony na kanapę, gdzie zwinięty w kłębek spał Ciel. Tym razem nie wzruszyłem się tak bardzo rozwichrzonymi włosami czy lekkim uśmiechem widocznym na jego twarzy, a tym, że chłopak zasnął w mojej koszuli. Nie mogąc się powstrzymać, klęknąłem przy kanapie, przeczesując granatowe włosy mojego podopiecznego.

- Tęskniłeś, co? - zapytałem, nie spodziewając się odpowiedzi.

Ku mojemu zdziwieniu Ciel uchylił powieki, po chwili podnosząc się do siadu. Ziewnął przy tym niczym rozleniwiony kocur, przetarł oczy. Kiedy w końcu doszło do niego, że jestem obok, uwiesił się na mojej szyi. Bez większych oporów objąłem go, starając się wynagrodzić czas, jaki musiał spędzić w samotności.

- Nie zostawiaj mnie więcej samego. Nie na tak długo. - powiedział tonem proszącym, a wręcz błagalnym, rozpaczliwie się we mnie wtulając.

- Nie zostawię, nigdy. - obiecałem, nie mając na myśli jedynie długiego wyjścia.


Witam moje jelonki! Przepraszam, że rozdział tak późno, jednak przez niemalże cały dzień nie było mnie w domu. Nie sprawdzałam go, ponieważ zaraz znów wychodzę. Za wszystkie błędy więc z góry przepraszam. Jak pewnie dobrze wiecie, jest strajk nauczycieli, który objął też moją szkołę. Z tego powodu mam czas wolny, który będę gospodarować na pracę nad książkami. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do następnego.

PSYCHOLOG || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz