19.Tęskne powroty

2.4K 201 70
                                    


Pov.Ciel

Szumiało mi w uszach, obraz rozmywał mi się przed oczami. Ktoś położył rękę na moim ramieniu, kierując na siebie moją uwagę.

- Przepraszam, już zamykamy. - powiedział barman, aby po chwili znów zniknąć za ladą.

Rozejrzałem się wtedy wokół, stwierdzając, że zostałem już tylko ja. Cóż... Chyba nic tu po mnie. Wstałem więc chwiejnie, nieumiejętnie ubrałem kurtkę i opuściłem lokal.

Pov.Sebastian

Było już ciemno, co za tym idzie zastanawiałem się, co robić. Obdzwonić wszystkie osoby, jakie znam i zapytać, czy go nie widziały? Szukać go? Przecież mógł pójść wszędzie.

W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, w związku z tym poszedłem otworzyć. W wejściu stała moja zguba, opierająca się bezsilnie o framugę drzwi. Czuć było od niego alkohol, a niezrozumiały bełkot utwierdzał mnie w przekonaniu, że nastolatek jest całkowicie pijany. Nie dał mi jednak dojść z tym faktem do porządku dziennego, uwieszając się na mojej szyi.

Rzecz jasna objąłem go, nie myśląc w tej chwili o wypytywaniu. Nigdy nie pomyślałbym, że tak ucieszyć mnie może widok jednej osoby. W moim umyśle momentalnie zapanował spokój, kiedy znów mogłem przytulić tego kruchego chłopaka.

- Ciel, czemu nawet na zwykłym spacerze musisz pakować się w kłopoty? - zapytałem sam siebie, przeczesując dłonią granatowe kosmyki jego włosów.

Tak, cieszyłem się, że się odnalazł. Nie cieszył mnie jednak jego obecny stan. Podniosłem nastolatka, a następnie poszedłem do salonu, by odłożyć go na kanapę. Był niczym bezwładna lalka, można było z nim zrobić wszystko, co się chciało. I w takim stanie wracał sam?

Westchnąłem po raz kolejny i opatuliłem go kocem, udając się następnie do kuchni po szklankę wody. Mój podopieczny postanowił do mnie po chwili dołączyć, zajmując miejsce przy stole. Oparł przy tym głowę na blacie i nieobecny niczym widmo wpatrywał się w moje ruchy. Gdy podałem mu szklankę wody, niechętnie upił mały łyk. Po tym zakrył usta dłonią i pognał do łazienki. I co mogłem teraz zrobić? Udałem się za nim.

Pov.Ciel

Czułem się koszmarnie. Kręciło mi się w głowie, myśli nie potrafiły zgrać się w spójną całość. Zwróciłem wszystko, co w sobie miałem. Nie było tego dużo, ponieważ wyszedłem z domu bez śniadania, jednak nawet po tym mdłości nie przechodziły.

Tymczasem do łazienki wszedł Sebastian, uklęknął obok. Znów go zawiodłem. Łzy rozpoczęły wędrówkę po moich policzkach, przez co wyglądałem pewnie jeszcze żałośniej. Mój opiekun tymczasem bez śladu zdenerwowanie usiadł obok i wciągnął mnie na swoje kolana, opierając brodę o moje ramię. Uleciało wtedy z moich ust bezsilne westchnięcie, głowę odchyliłem do tyłu.

To była jedna chwila, odrobina dotyku, który dawał mi bezcenny spokój. Kiedy czułem przy sobie obecność Sebastian, nic nie było tak bardzo dokuczliwe. Przymknąłem oczy, splotłem nasze palce razem i pozwoliłem sobie na chwilowe delektowanie się tą chwilą. Przygotowałem się przy tym do zadania ważnego pytania.

- Jesteś zły, prawda? - odezwałem się w końcu, czując, jak zżera mnie poczucie winy. Znając życie, martwił się o mnie, gdy byłem nieobecny. Do tego wróciłem spity i ledwie żywy.

- Nie jestem zły. To, co czuję, to bardziej ulga. Nieważne ile razy będziesz gdzieś szedł i wracał, nieważne co zrobisz, ja zawsze będę się cieszył, że znów jesteś obok. - odrzekł po dłuższej chwili, tak, jakby się nad czymś zastanawiał.

Prawdziwie rozczuliły mnie jego słowa. Liczyłem raczej na srogą reprymendę, na którą w pełni zasługiwałem. Ja sam już dawno straciłbym do mojej osoby cierpliwość, jednak Sebastian nie wydawał się ani trochę zmęczony moim zachowaniem. Cierpliwie znosił dni, w których byłem niezwykle rozdrażniony, smutny, bądź niezdolny do jakiejkolwiek rozmowy. Nigdy nie narzekał na moje nocne pobudki i nie potrafił odmawiać mi słodyczy. Jednym słowem, był dla mnie stanowczo za dobry.

- Możemy się już położyć? - zapytałem po chwili, czując, jak oczy same mi się zamykają. Musiało być już naprawdę późno, zresztą ostatniej nocy średnio spałem.

- Tak, chodź. - zgodził się, na co zszedłem z jego kolan, by mógł wstać.

Gdy się podniósł, próbowałem zrobić to samo, z marnym skutkiem. Patrzył się sceptycznie na moje próby stanięcia o własnych siłach, które skwitował jedynie krótkim westchnięciem. Potem wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, by następnie zanieść do sypialni. Ja tymczasem objąłem rękami jego szyję, jednocześnie wdychając specyficzną mieszankę zapachów, którą pachniał tylko on. Połączenie lawendy, czekolady oraz czegoś, co czułem wyłącznie od jego osoby.

Oprócz jego zapachu lubiłem też, kiedy mnie nosił. Czułem się wtedy tak, jakbym latał. Wiedziałem, że tylko ja mam przywilej znajdowania się w ramionach Sebastiana, unoszenia się nad ziemią. Poczułem nieprzyjemne zimno, kiedy czarnowłosy ułożył mnie delikatnie na łóżku. Po tym nakrył jeszcze kołdrą, całując lekko w czoło.

- Dobranoc. - powiedział, chcąc po tym wyjść. Zatrzymałem go.

- Idziesz? Późno już, połóż się ze mną. - poprosiłem. Cóż, dotkliwie odczuwałem brak jego obecności w jednym łóżku. 

- Później przyjdę, na razie mam parę rzeczy do zrobienia. Śpij. - zdecydował się odejść, na odchodne gasząc światło.

Nie miałem siły, by protestować. Po prostu zwinąłem się w kłębek, bardziej opatuliłem kołdrą, a następnie z przejmującą łatwością usnąłem.

Pov.Sebastian

Nawet podczas odpisywania na maile mój umysł wciąż zaprzątał pewien buntowniczy chłopak. Mój umysł był już tym zmęczony, oczy przekrwione od wgapiania się w monitor Trzecia w nocy nie była dobrą porą na takie czynności, jednak musiałem się na czymś skupić. Przynajmniej spróbować dojść ze sobą do ładu.

Z roztargnienia strąciłem ze stołu leżący na nim telefon. Przedmiot wydał dość głośny dźwięk, więc nic dziwnego, że Ciel po chwili zaszczycił nas swoją obecnością. Stał na schodach, trąc oczy. Najwyraźniej mimo zmęczenia miał płytki sen, ewentualnie bardzo dobry słuch.

- Chodź już, przepracowujesz się. - stwierdził, widząc mnie znów siedzącego w nocy przy laptopie.

- Idź, zaraz do ciebie dołączę. - rzuciłem niedbale, opuszczając wieko laptopa. Kubek po kawie wylądował w zlewie.

Potem, tak jak obiecałem, poszedłem do sypialni. Położyłem się obok, co nastolatek skwitował przysunięciem się najbliżej, jak tylko się dało. Co za tym idzie, tak jak zawsze objąłem go w pasie, brodę opierając na jego głowie. Czułem bicie jego serca oraz ciepło. Nie przeszkadzał mi nawet emanujący od niego zapach alkoholu. Liczyło się dla mnie jedynie to, że był blisko. I cieszyłem się z tego do momentu, gdy nie usnął w moich objęciach.

Nie dziwiłem się, musiał być wykończony dzisiejszym dniem. Zastanawiałem się, czy kiedyś miał podobne zetknięcie z alkoholem, czy może był to jednorazowy występek będący jedynie chwilą słabości. Ja również w moim życiu sięgałem po napoje z procentami, kiedy miałem problemy, jednak szybko nauczyłem się, że jest to raczej dość krótkotrwały sposób rozwiązywania problemów. Po piciu zawsze przychodziło złe samopoczucie oraz jeszcze większe uczucie beznadziejności. Odgoniłem od siebie jednak myśli na temat bycia niedoszłym alkoholikiem i starałem się usnąć. Muszę wypoczywać, za niedługo firmowy bal.


Witam moje jelonki. Oddaję w wasze łapki następną, długo wyczekiwaną część. No cóż, Ciel się schlał w trzy dupy, i muszę przyznać, że taka wersja zdarzeń mi się nieprzyzwoicie podoba (i nie, rozdział wciąż nie spełnia moich oczekiwań). W każdym razie aż sama nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo będzie się dużo działo. Dla dociekliwych będzie również parę sposobów na kaca xD

PSYCHOLOG || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz