Ślub

86 3 0
                                    

XVI


Październiktego roku był naprawdę piękny. Różnokolorowość liści nadrzewach i na ziemi sprawiały że wszyscy byli wyjątkowo weseli.Wyznaczony termin ślubu zbliżał się wielkimi krokami.Przygotowania trwały pełną parą. Ze względu na mój stanniestety nie mogłem zbytnio w nich brać udziału. To już prawiecztery miesiące jak poruszam się na wózku inwalidzkim. Nabrałemdużo wprawy.

-Vincent! Zawsze musisz popadać w ten zamysł jak coś od ciebiechcę? – spytała mnie Kinga wyraźnie zdenerwowana.

-Co, nie, ja, po prostu. Taki przypadek. A o czym mówiłaś?

-Mówiłam ci byś nie zapomniał że to już za dwa dni. Wszystkojest już prawie gotowe. Pozostaje jeszcze tylko przygotować siępsychicznie na całą uroczystość i będzie już zupełniewszystko.

- Jajestem gotowy już od momentu kiedy podjęliśmy decyzję o ślubie.Tylko ty zawsze ma ostatnią minutę zostawiasz.

-Jasne jasne. Kto jak kto ale ty zawsze mówisz że wszystko podkontrolą i co? I wymiękasz.

- Nodobra już jeszcze się przygotuję.


*


Dziśjest ten wielki dzień. Wyszedłem z domu pierwszy by zdążyć dokościoła. Dotarłem pół godziny przed ślubem. Większość gościjuż była na miejscu. Wjechałem na wózku do kościoła izobaczyłem ustawione dwa udekorowane krzesła dla mnie i dla Kingi.Zobaczyłem kościelnego przy ołtarzu, coś porządkował.

-Przepraszam. Mogę pana prosić?

Szybkodo mnie podszedł

-Słucham?

-Które krzesło jest przeznaczone dla pana młodego? – Facetwskazał jedno z krzeseł. – To proszę je zabrać – Mężczyznaspojrzał na mnie zdziwiony

- Toślubu nie będzie?

-Nie po prostu. Ja nie potrzebuję krzesła.

Kościelnyspojrzał na mnie, na krzesło, na wózek na którym siedziałem poczym bez słowa zabrał jedno krzesło.

Ustawiłemsię na miejscu i czekałem w milczeniu. Przez głowę przechodziłomi teraz tysiące myśli. Czy aby na pewno wszystko jest gotowe? Tegotypu pytania zadawałem sobie w myślach.

Minęłokilka minut, kościół zaczynał się zapełniać. Większość osóbto głównie rodzina Kingi. Mi nie pozostał właściwie nikt pozaAntonio.

Mszasię rozpoczęła. Wszystko przebiegało pomyślnie. W końcunadszedł ten moment, ksiądz podszedł do nas i zaczął całyobrzęd słowami

-Vincencie, Kingo, czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusuzawrzeć związek małżeński?

-Chcemy – odpowiedzieliśmy razem. Czułem jak waliło mi serce.Reszta modlitw przebiegała normalnie. Nadszedł ten moment. Ksiądzpowiedział:

-Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński,podajcie sobie prawe dłonie – Wykonaliśmy polecenie - i wobecBoga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.– Po tych słowach spojrzał na mnie i zaczął:

-Ja, Vincent,

-Ja, Vincent, - Powtarzałem za nim

-Biorę Ciebie, Kingo, za żonę

-Biorę Ciebie, Kingo, za żonę

- Iślubuję Ci miłość,

- Iślubuję Ci miłość,

-Wierność

-Wierność

- Iuczciwość małżeńską

- Iuczciwość małżeńską

-Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

-Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

-Tak mi dopomóż, panie Boże wszechmogący,

-Tak mi dopomóż, panie Boże wszechmogący,

- Wtrójcy jedyny

- Wtrójcy jedyny

- Iwszyscy święci.

- Iwszyscy święci. – Przyszła kolej na Kingę. Powtórzyła podobnąformułkę

-Ja, Kinga, - Zaczął ksiądz

-Ja, Kinga, - Powtórzyła

-Biorę Ciebie, Vincenta, za męża

-Biorę Ciebie, Vincenta, za męża... - Już był prawie koniec.Pozostało tylko ostatnie i Kinga będzie oficjalnie moją żoną.

- CoBóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. – Powiedziałkapłan - Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościołakatolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, iDucha Świętego.

-Amen – Odpowiedzieliśmy wszyscy. Dokonało się. Jeszcze tylkoformalności i można iść. Msza do końca przebiegała normalnie.Na końcu podpisaliśmy tylko niezbędne dokumenty. Podczaswychodzenia standardowo zagrali nam Mendelsona. Już dawno nie czułemsię tak świetnie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie. Kolejny ale jednocześnie przed ostatni rozdział tej książki. Tak wiem na pewno was to smuci ale już was zapewniam że będzie kontynuacja przygód Vincenta. Zapewne po dłuższej przerwie ale będzie. Miłego czytania

Życiowa niepełnosprawnośćWhere stories live. Discover now