dwadzieścia osiem

2.5K 182 55
                                    

– Dzięki, że wpadliście. To dla nad dużo znaczy, dla Yunhee też. Pa! – powiedział Yoongi, łapiąc dłoń swojej córeczki i zamknął drzwi za swoimi rodzicami, głośno wzdychając.

Dziewczynka skończyła dziś rok, dlatego Yoongi, Seulgi i Jimin postanowili wyprawić jej małą imprezę urodzinową.

– My też będziemy się zbierać do domu, co? – mruknęła brunetka do swojego nowego chłopaka, a gdy ten jej przytaknął wstała i wzięła swoją torbę. – Jesteś pewny, że mała może u was zostać na weekend? Jimin też nie ma nic przeciwko? – zapytała Mina, głaszcząc plecy Yunhee, która zajęta była teraz zabawą kolczykami swojego taty. 

– Yungee może tu być kiedy tylko zechce. To jej drugi dom, a ona jest moją córką – odparł, marszcząc brwi. Kobieta uśmiechnęła się i ucałowała dziecko w policzek.

– Podjadę po nią w poniedziałek z rana. Dziękuję wam, pa – dodała i przytuliła Yooniego, po czym złapała swojego chłopaka za rękę. – Pa Jimin! – krzyknęła do mężczyzny, który szykował właśnie kąpiel dla dziewczynki, a następnie razem z Jinyoungiem opuściła mieszkanie.

– To był cholernie męczący wieczór – mruknął Park, biorąc od Yoongiego Yunhee, żeby móc ją wykąpać. Brunet absolutnie uwielbiał to robić. Mała kochała wodę i była wtedy przeszczęśliwa, a to sprawiało, że i nastrój Jimina o wiele się poprawiał. 

– Bardzo. Myślałem, że już nigdy stąd nie wyjdą – przewrócił oczami i zaczął sprzątać brudne naczynia.

– Ja tak samo – westchnął. – Ale się zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że Seulgi nie przyszła sama – mruknął i zaczął rozbierać Yunhee, co chwila coś do niej zagadując, ponieważ ta robiła się coraz bardziej śpiąca.

– Serio? Nie wspominałem ci nic o Jinyoungu? Jak omawiałem z nią te urodziny, to coś wspominała, że przyjdzie z mężczyzną.

– Nic nie mówiłeś. Ale w każdym razie, bardzo się cieszę, że w końcu kogoś ma.

– Dzięki temu przestaniesz być takim zazdrośnikiem? – zapytał, przychodząc do łazienki i zmierzwił włosy bruneta.

– Już dawno przestałem nim być – fuknął młodszy, wkładając dziewczynkę do wanny, na co ta zaczęła się śmiać i pluskać wodą, przez co cała jiminowa koszulka była już mokra.

– Jaaasne – prychnął Min.

– No tak! Naprawdę – jęknął, zerkając kątem oka na swojego chłopaka.

– Dobra, niech ci będzie. Nie mam nawet siły, żeby się z tobą podroczyć – mruknął i oparł się o futrynę drzwi.

– Idź już spać, kochanie. Ja się nią zajmę.

– Jesteś aniołem – uśmiechnął się starszy i ucałował czubek głowy Parka, po czym poszedł do sypialni.


Yoongi ziewnął przeciągle wychodząc z sypialni, w której nie było już ani Jimina, ani Yunhee. Wyszedł z pomieszczenia i usłyszał ciche odgłosy, które dobiegały z salonu. Skierował się tam, a gdy zobaczył próbującego ugotować coś Jimina i wciąż przeszkadzającą mu w tym małą dziewczynkę, parsknął śmiechem.

– Dobrze ci idzie – sarknął, drapiąc się po klatce piersiowej i podszedł bliżej dwójki swoich ukochanych osób. 

– Sam spróbuj posprzątać mieszkanie, nakarmić małą i zrobić coś, żeby nakarmić też ciebie, przy tym pilnując Yunhee, żeby nie zrobiła sobie krzywdy i nie płakała, panie mądraliński. 

– Może następnym razem – zaśmiał się i cmoknął swojego chłopaka w czoło. – Chodź do taty – powiedział, wystawiając dłonie w stronę dziewczynki, która z radością wpadła w jego objęcia. – Idziesz dziś do pracy? – zapytał odkładając Yunhee na dywan i kucnął przy niej.

– Tak, na czternastą.

– A wrócisz o?

– Nie wiem, pewnie koło dwudziestej – wzruszył ramionami, nakładając Yoongiemu na talerz jajecznicę z bekonem. – A co? Będziesz tęsknił?

– No ba, nawet teraz już tęsknię – odpowiedział, wydymając usta.

– Woah, ostatnio cię nie poznaję – zaśmiał się. – Smacznego, miś – dodał, podając starszemu śniadanie.

– Tak serio to myślałem, żeby cię zaprosić na randkę.

– Randkę? – zapytał zdziwiony Jimin.

Był zdziwiony, ponieważ przez ten rok bycia parą, byli na randce raz, może dwa. Czarnowłosy zawsze się wykręcał, mówiąc że woli odpocząć w domu, niż chodzić do drogich restauracji w niewygodnym garniturze.

Min przytaknął z uśmiechem, po czym dodał:

– Zawiózłbym Yunhee do rodziców. Jeden wieczór czy noc mogłaby u nich być.

– Skąd u ciebie taka zmiana?

– Jesteśmy już starzy. Trzeba zaliczyć kilka dobrych randeczek, nie? – zaśmiał się i poruszał brwiami, a Jimin pokręcił głową z uśmiechem i pstryknął go w czoło.


Brunet wrócił do stołu, gdzie czekało już na niego zamówione wcześniej jedzenie. Usiadł na krześle na przeciwko Yoongiego i oblizał usta, biorąc do ręki widelec.

– Wyglądasz dzisiaj cholernie seksownie – powiedział mu Min, na co ten się zarumienił.

– Mówiłeś mi to już kilka razy. 

– I powtórzę to dziś jeszcze nie raz – odpowiedział i otarł się łydką o tą Jimina.

– Jeju, jesteś taki kochany Yooni. I robisz dla mnie ciągle takie wspaniałe rzeczy – mruknął i speszony spojrzał mu w oczy.

– Bo jestem ci naprawdę wdzięczny. Zmieniłeś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Kocham cię jak nikogo innego nigdy nie kochałem i jest mi tak wstyd za to jak cię potraktowałem w liceum. Ty zawsze byłeś dla mnie najlepszy, pomagałeś mi jak tylko mogłeś, martwiłeś się i dbałeś o mnie. A ja byłem nieodpowiedzialnym dupkiem, który myślał, że jest najlepszy i najfajniejszy. I cieszę się cholernie, że dzięki tobie to się zmieniło. Gdyby nie ty, to na pewno siedziałbym teraz gdzieś w Stanach czy w Europie, sam jak palec, żeby tylko nie mieć żadnego kontaktu z dzieckiem i byłą żoną. 

– Nie przesadzaj, że to wszystko dzięki mnie.

– Nie przesadzam, Słońce. W ogóle wiesz co? Na początku długo nie chciałem się przyznać sam przed sobą co naprawdę do ciebie czuję, ale teraz śmiało mogę powiedzieć, że kocham cię i szaleję za tobą jak głupi. Nie chcę teraz robić jakichś scen, żeby każdy się na nas gapił, więc po prostu powiem, że chcę mieć cię przy sobie do końca życia, chcę któregoś dnia stanąć z tobą przed ołtarzem i zatańczyć pierwszy taniec. Chcę mieć z tobą bobaska i chcę, żebyś nosił moje nazwisko, bo będzie ci cholernie pasować.

– C-co to z-znaczy... – wyjąkał Jimin, patrząc się wciąż w oczy swojego chłopaka i powstrzymując się, żeby się teraz nie rozryczał.

– To znaczy, że się doczekałeś. Wiem, że musiałeś długo czekać, ale to nie ma znaczenia – zaśmiał się Min. Sięgnął do kieszeni swojej marynarki i wyciągnął z niej srebrny pierścionek zaręczynowy. – Park Jimin, wyjdziesz za mnie?

– Co-o matko, cholera, tak! Głupie pytanie. Tak, tak, tak, kocham cię tak bardzo – jęknął zapłakany Jimin. Wstał i rzucił się na szyję Yoongiego. Nie zwracał już nawet uwagi na to, w jak ekskluzywnej restauracji się znajdowali, ani na chamskie spojrzenia innych ludzi.

Był teraz zbyt szczęśliwy, żeby przejmować się czymkolwiek innym, niż Min Yoongim.


a/n: witam wszystkich, którzy jeszcze czekają na nowe rozdziały i przepraszam po raz setny, że musicie tak długo czekać, nie mam żadnego wytłumaczenia :((((((((((((((

Bite |p.jm+m.ygWhere stories live. Discover now