szesnaście

2.7K 205 84
                                    

– Nie wiem, czy chcę tam iść. To chyba był błąd – powiedział Yoongi, kończąc jeść płatki na śniadanie. 

– Teraz już nie możesz tego odwołać – odpowiedział Jimin, szykując się do pracy.

– Niby czemu? – Parsknął. – Mogę zadzwonić, że się rozchorowałem – wzruszył ramionami.

– Wychodzisz za dwadzieścia minut. Rozchorowałeś się dwadzieścia minut przed wyjściem? Mogłeś zadzwonić chociaż z samego rana.

– Skąd będzie wiedziała, że akurat się nie obudziłem? Była moją żoną, więc trochę mnie zna i wie, że jestem śpiochem.

– Zachowuj się jak na Twój wiek przystało, Yoongi. To przecież nie poród, tylko głupie USG.

– Łatwo Ci mówić, bo to nie na ciebie to dziecko będzie wołać "tato" – mruknął.

– Trzeba było tak nie szaleć – odparł Jimin, puszczając mu oczko. – Lecę, bo i tak jestem spóźniony. Klucze są w misce w ganku, podrzuć mi je do kawiarni jak będziesz jechał. Powodzenia, bądź mężczyzną – brunet wyszczerzył się i uniósł kciuki do góry, po czym złożył niespodziewanego całusa na ustach Mina i wyszedł z mieszkania. 

  ○  

– Po co w ogóle tu jesteśmy? Dowiemy się jaka jest płeć? – Zapytał Yoongi, gdy położna szykowała Seulgi do USG.

– Sprawdzić, czy wszystko w porządku. I nie, jeszcze nie. Będzie wiadomo za jakieś dwa miesiące – kobieta odparła z uśmiechem i wskazała palcem na ekran komputera. – Tu. To wasze dziecko. 

– Gdzie? – Zapytał Min, mrużąc oczy, ale zanim dostał odpowiedź, zobaczył tą małą fasolkę, o której mówiła położna. – O mój boże – mruknął, po czym ścisnął dłoń Seulgi.

– Łał – westchnęła brunetka i spojrzała na Mina z uśmiechem na ustach i łzami w oczach.

A Yoongi zapomniał na chwilę, że Seulgi już nie jest jego żoną i poczuł się dziwnie szczęśliwy.

  ○  

– Dzięki, że byłeś – uśmiechnęła się dziewczyna, gdy Min podwiózł ją pod dom.

– Nie ma sprawy. Dzwoń, gdy będziesz czegoś potrzebować – odparł.

– Może wejdziesz? Moja mama przywiozła mi wczoraj świeże kimchi. 

– Oh... raczej nie. Dzięki za zaproszenie, ale już wcześniej się z kimś umówiłem – mruknął, nerwowo drapiąc się po karku.

– Masz dziewczynę?

– O? Nie, nie – zaprzeczył szybko. Na końcu języka miał 'raczej chłopaka', ale w ostatniej chwili przypomniał sobie, że Jimin to przecież nie jego chłopak.

– W porządku – zachichotała. – Do zobaczenia – pożegnała się i wyszła z samochodu.

A Yoongi od razu pojechał pod mieszkanie Park Jimina, wpisał odpowiedni kod, który kiedyś tamten mu zdradził. Szarpnął za klamkę drzwi wejściowych do mieszkania, ale ku jego zdziwieniu były zamknięte.

– Dziwne, nigdy ich nie zamyka – mruknął sam do siebie i zadzwonił dzwonkiem. Nie czekał długo, aż drzwi się otworzyły, a w nich stał jego ulubiony brunet.

– Yoongi? Co tu robisz? – Zapytał zdziwiony, a brwi starszego wystrzeliły w górę.

– Nie mówiłem, że wpadnę? Cóż, możliwe, że zapomniałem o tym wspomnieć, ale myślałem, że to raczej oczywiste. Mogę wejść?

– Um... – zawahał się Jimin, odwracając na chwilę głowę w bok. – Możesz, tylko-

– Masz gościa? – Przerwał mu Yoongi, a Park przytaknął.

Straszy wszedł  w głąb mieszkania, prosto do salonu, gdzie na kanapie siedział czarnowłosy chłopiec, którego Yoongi nigdy w życiu nie widział.

– To jest Jungkook – mruknął zakłopotany Jimin. – Jungkook jest nowy w naszej kawiarni, wspominałem Ci o nim – uśmiechnął się nerwowo i delikatnie szturchnął Yoongiego, modląc się, żeby nie wygadał jak Jimin na początku narzekał na chłopca. – A to Yoongi, mój przyjaciel.

– Ah, tak. Słyszałem o tobie dużo – uśmiechnął się Jungkook, wstając, żeby przywitać się z Minem.

– Możemy pogadać? – Zapytał najstarszy i pociągnął Jimina za sobą do kuchni.

– Coś się stało? – Zapytał zdziwiony brunet, a Yoongi parsknął i skrzyżował na piersi ramiona.

– Kręcicie ze sobą?

– Co? – Zapiszczał Jimin. – Yoongi, on ma osiemnaście lat.

– No i? To wcale nie jest jakaś duża różnica. Kręcicie?

– A czemu to sprawia, że jesteś zły? Czemu w ogóle nie zadzwoniłeś, że będziesz?

– Bo nigdy, kurwa, nie dzwonię. Myślałem, że to oczywiste, że po takim dniu będę chciał się wyluzować z jedyną osobą, na której mi, kurwa, zależy. Ale skoro ty siedzisz z tym małolatem, to szerokiej drogi – warknął, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

A Jimin nie do końca wiedział, co się właśnie wydarzyło.

a/n: dymy dymy, but dont worry

założyłam nowego snapa, więc jeśli ktoś ma ochotę to może dodać, może czasem będą nawet jakieś krótkie vlogaski 

snap: phyzza
twitter: phyzza_

miłego wieczorku kochani i buziaki!!!

Bite |p.jm+m.ygWhere stories live. Discover now