ROZDZIAŁ 𝐗𝐈𝐗

5.1K 351 39
                                    

DZIEŃ 50

- Nie pożegnał się - mruknęła Melody, jedząc swój jogurt.

- Myślałam, że się zaprzyjaźniliście - westchnęła ciężko Natasha.

- Zaprzyjaźniliśmy?

Piękny, słoneczny poranek, kontrastujący z gwarem miasta, otaczającego budynek Avengers Tower. Nie słychać było śpiewu ptaków, ani przyjemnego dla ucha dźwięku morza lub lasu. Głośni ludzie, jeszcze głośniejsze auta.

Melody siedziała tuż przy oknie, wspominając bardzo stare czasy, te odległe, do których miała już nigdy nie wracać. Jednak czasem one same przychodzą - w chwilach słabości, kiedy nie wiemy, co właściwie mamy zrobić i jak się do tego zabrać.

Blondynka myślała z bólem również o Lokim, którego widziała ostatni raz poprzedniego dnia. Przeżywała jego słowa, będąc już pewną, że nie była nikim ważnym. Nikim takim, kto byłby wyżej, niż tron. 

Zdała sobie sprawę, jak głupia oraz naiwna była. Zakochana w Kłamcy, o którego charakterze doskonale wiedziała. I nie, nie dała się oszukać, bo nic nigdy sobie nie przyrzekali. Od samego początku zdawała sobie sprawę, że Loki i tak odejdzie, choć z biegiem czasu gdzieś jej to uciekło.

I można by było powiedzieć, że przecież właściwie nic wielkiego się nie stało. Nie kochała go, ani on nie kochał jej. Ale gdy Melody wpatrywała się w tamtym momencie gdzieś daleko, zrozumiała, ile naprawdę straciła. A straciła dużo, bo cząstkę samej siebie oraz istotę, którą tak bezgranicznie szanowała i próbowała zrozumieć. Przy której czuła się naprawdę dobrze.

Wiedziała, że na pewno sprawdzi się na stanowisku króla i, że nawet jeśli niektóre jego czyny były złe, to zadba o Asgardczyków oraz o ich bezpieczeństwo. Ale to nie będzie panowanie Odyna, wiele się pewnie zmieni. Priorytetem kobiety jednak było to, aby o tym nie myśleć i po prostu zapomnieć. Wydaje się nierealne, ale Melody w końcu przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele. Wiele więcej, niż była na to gotowa. I żaden bożek nie będzie wyjątkiem, a przynajmniej nie powinien być.

Jednak Natasha postawiła przed nią pytanie. Czy mogła nazwać boga przyjacielem?

Melody przygryzła wargę na wspomnienia ich paru wspólnych nocy oraz niewielu pocałunków. Odsunęła te parę sytuacji na bok, zaczynając o tym chwilę rozmyślać.

Czy Loki był jej przyjacielem i, czy ona była jego przyjaciółką?

Każdy medal ma dwie strony i nawet jeśli jedna z nich wydaję się być dobrą, to powinniśmy dążyć do odkrycia tej drugiej - i na odwrót. Bo nie wszyscy są tacy, jacy myślimy, że są. Wszyscy mamy coś do ukrycia. Loki nauczył Melody niewiele. Nie nauczył jej miłości, ani niczego takiego. Jednak jednego nie mogła mu odmówić. Kłamca nauczył kobietę, że nie wolno oceniać innych, nie znając ich.

I tego miała się trzymać, ale jednocześnie musiała puścić mężczyznę i odejść, tak samo jak on zrobił to tego samego dnia.

- Nie - zaśmiała się smutno - Nie przyjaźniliśmy się.

Chłodne, ostre powietrze przyniosło wraz z sobą przepiękne, słodkie zapachy. Ciepłe spojrzenia padające na Thora i zaniepokojone, skierowane w stronę Lokiego, idącego z tyłu. Jego wyraz twarzy został zapamiętany przez wszystkich mieszkańców Asgardu. Lodowaty, ostry i bez empatii w oczach. Podniesiona dumnie głowa, wyprostowana sylwetka oraz złączone za plecami dłonie. Wiecznie szyderczy, rozbawiony uśmiech gdzieś malował się na jego bladych ustach, czego nie można było powiedzieć o reszcie. Na jego widok czuli strach przede wszystkim przed wizją objęcia tronu przez Kłamcę. Wiedzieli, że wraz z przejęciem władzy, nadejdą nowe czasy, które zapiszą się na kartkach historii. Wiele rzeczy się zmieni. Dla nie których na pewno nie na lepsze.

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Where stories live. Discover now