ROZDZIAŁ 𝐗𝐕

4.4K 296 118
                                    

DZIEŃ 43

Melody chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, że Loki spędzi z nią tylko 7 dni.

Równy tydzień.

Mężczyzna widział, że najwyraźniej zapomniała o jego umowie Odynem i że za parę dni miał objąć władzę.

Skrzywił się lekko, kiedy rozmawiała wesoło przy barze z młodszymi kobietami i jakimś chłopakiem. Jego odejście nie będzie obojętne blondynce, a Kłamcy już nic nie zatrzyma.

Zaczął trochę wątpić, ale choćby miała być jego największą przeszkodą, on ją ominie. Sprytem albo nie. Wszystko sprowadzało zawsze do jednego z każdej perspektywy.

Stark zaprosił na swoje przyjęcie parę osób, a Melody stała już pijana przy barze i właśnie opowiadała im teorię o Neilu Armstrongu, w które oczywiście nie wierzyła. Dyskutowała żywo, gdy spotkała się z niezgodą i okazało się, że jedna dziewczyna nie wierzy w lądowanie na księżycu. Blondynka miała ochotę ją po prostu zjeść i nie dopuścić do nieprawdopodobnie durnych spisków, którymi jakaś brunetka o imieniu Lily chciała się pochwalić. Całe szczęście nie musiała długo czerwienić się ze złości, bo Aaron uratował sytuację, odciągając pijaną przyjaciółkę od reszty.

- Melody... - mruknął jej do ucha, patrząc gdzieś przed siebie błagalnie.

- Dla ciebie Pani Melody, gówniarzu zasmarkany - wybełkotała idąc krzywo.

Rudy chłopak parsknął ze śmiechu, mimo wszystko ciesząc się z tego, że kobieta zdołała namówić Starka na wysłanie i jemu zaproszenia. Ledwo skończył dwadzieścia lat, ale nie zamierzał pić, ani nie robić jakiś scenek. Wolał przyglądać się pijanym ludziom, którzy z siebie robili idiotów.

- Gdzie jest twój pokój? - zapytał, czując coraz większy ciężar na ramieniu.

- Zależy kto pyta - zaśmiała się - Nie tym razem, Aaron. Nie dam się ojebać tym konspiracyjnym szują złamanym, nie uda ci się, pieprzony agencie.

Wywrócił oczami, ciężko wzdychając i po prostu zaczął otwierać wszystkie drzwi po kolei.

- Jak mnie nie puścisz, zginiesz marnie - wydukała w jego stronę, próbując wywinąć się z uścisku. Ostatecznie wylądowała na podłodze, zalewając się łzami śmiechu, a Aaron miał już powoli dosyć - Nie dla psa.

- Nie wydurniaj się, Melody - syknął tracąc cierpliwość.

Podał jej dwie dłonie, które chwyciła i delikatnie pociągnął do góry.

- Powiem Tony'emu o tym, że się w nim bujałaś - powiedział stanowczo.

- W jego kasie - prychnęła i stanęła na równe nogi - Możesz mówić, ale chyba nie zdążysz, bo zaraz mój obiad wyląduje na twoim garniaku, kochasiu.

- Gdzie jest twój cholerny pokój?

- Tutaj, złośniku.

Obydwoje przenieśli swoje wzroki na drzwi, znajdujące się po lewej stronie, które chwilę później Aaron otworzył z impetem i próbował wepchnąć tam pijaną kobietę.

Słychać było tylko śmiech blondynki. Nie wiedziała, że bacznie obserwował ich pewien bożek oszustwa.

Po wielu namowach, Aaron w końcu skusił się na wypicie razem z Melody, która wyciągnęła wino ze swojej torebki. Nie zgłębiał skąd je wzięła.

- A później po prostu poszłam do domu - skończyła opowiadać swoją niewiedząc czy prawdziwą, czy zmyśloną historie.

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Where stories live. Discover now