𝐏𝐑𝐎𝐋𝐎𝐆

12.2K 591 283
                                    

Z uniesioną głową stąpał wolnym krokiem ku sali tronowej. Za nim jeden z posłanników Odyna, który drżącymi dłońmi trzymał swoją włócznie, oddychał jak najciszej potrafił i obserwował buty właściciela, idącego przed nim.

Bożek uśmiechał się pod nosem, arogancko śledząc wzrokiem, przechodzących podwładnych, którzy po kolei kłaniali mu się nisko. Czuł ogromną satysfakcję, widząc ich wystraszone wyrazy twarzy i czując ich napięcie. Jego zimne serce biło szybciej, a zawyżone ego rosło z każdą sekundą wyżej i wyżej. I nie miało zamiaru przestać.

Wszedł do sali tronowej, w której Odyn akurat rozmawiał z innymi posłańcami. Ten, który towarzyszył Lokiemu został za drzwiami, zostawiając go samego.
Cyniczny uśmiech nie opuszczał ust Lokiego, spoglądającego zielonymi tęczówkami w stronę przybranego ojca.

Gdy Odyn zauważył bożka, wbił w niego swój dumny wzrok i kazał wszystkim opuścić salę tronową.
Lokiemu uśmiech nieco zniknął z twarzy, kiedy zaczął podejrzewać, że jego plan objęcia władzy jednak nie będzie taki prosty. Widział w oczach boga pewną intrygę i swego rodzaju zawód. Rzeczywiście, ojciec wołał aby Thor zasiadł na tronie i nie ukrywał tego, chociaż podświadomie wiedział również, że zrezygnowanie przez niego z władzy miało swoje plusy.

- Ojcze - odezwał się, ukrywając swoje obawy pod drwiącym wyrazem twarzy.

Loki emanował wyższością i dumą. Każdy obawiał się jego czynów, wiedząc że jest bardzo potężnym bożkiem i doskonałym manipulantem. Spoglądał na wszystkich z góry, nawet na Odyna, który mimo wszystko przymykał na to oczy.

- Loki - powiedział stary mężczyzna, który poprawił się na swoim tronie.

Odyna i Lokiego łączyła duma, nie więzy krwi.

- Cóż ważnego się wydarzyło, że chcesz ze mną rozmawiać? - zapytał, a na jego twarzy dalej widniał uśmiech.

- Pewnie domyślasz się, że nie oddam ci tronu tak łatwo, jakbyś chciał, Loki - oznajmił, po czym kontynuował - nie będziesz dobrym władcą, kiedy nie będziesz obiektywny do danej ludności. Martwi mnie to od długiego czasu, bowiem nie przepadasz za ludźmi.

- Oh, ojcze - zaśmiał się cynicznie - Któż powiedział ci, że nie szanuję tych istot? Wręcz przeciwnie, okazałem im swoje dobre serce, nie niszcząc ich brudnej, zapchlonej...

- Chcesz być władcą? - zapytał Odyn, a jego cierpliwość powoli się kończyła.

- Midgard to moje ulubione miejsce spoczynku. Mogę tam obserwować wspaniałe zjawiska, na przykład ich perwersyjny styl życia albo seksual...

- Loki - syknął, poważniejąc - żaden z ciebie król, dopóki ja nie oddam ci tronu. A granica między moją decyzją, a jej odwołaniem jest cieńsza, niż ci się wydaje.

Kłamca również spoważniał, nie ściągnął jednak złośliwej maski, a jego twarz przyozdabiał ten sam uśmiech. Splótł dłonie na swoimi plecami, prostując się dumnie.

- Chcę, abyś wyruszył na Midgard do twojego brata - rzekł stanowczo.

Chyba sobie żartujesz, staruchu pomyślał.

- I został tam na 50 dni, do balu rodów - dokończył, podnosząc wyżej głowę.

- W życiu.

- Jeżeli tego nie zrobisz, królem zostanie Thor. Nawet jeśli zrzekł się władzy, zmuszę go do jej objęcia czy tego będzie chciał, czy nie.

W Lokim się zagotowało. Zielone oczy błysnęły, widocznie ciemniejąc, a splecione ze sobą dłonie za plecami ścisnął, prawie łamiąc sobie je wszystkie. Cyniczny uśmiech zniknął tak szybko, jak jego ego przestało nagle rosnąć. Czuł się upokorzony i zniesmaczony.

- Jutro polecisz tam razem z Thorem, więc spytam jeszcze raz. Chcesz zostać władcą?

- Chcę.

Hej wszystkim:--)

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Where stories live. Discover now