ROZDZIAŁ 𝐈𝐈𝐈

6.5K 412 111
                                    

DZIEŃ 8

Melody stanęła w pomieszczeniu z górą papierów i wstrzymała na chwilę oddech. Gdyby Stark zobaczył, że kobieta grzebie w papierach, do których nikt zaglądać nie może, pewnie by się wściekł, jednak ona była sprytniejsza. Kiedy wszyscy już spali, czego samodzielnie dopilnowała, włamała się do systemu, wyłączyła monitoring, podsłuch oraz czujniki ruchu na jednym piętrze. Na owym poziomie znajdowały się biura, archiwa i pomieszczenie, do którego wstęp miał tylko i wyłącznie Tony. Melody okazała się jednak znowu sprytniejsza, a hasło, składające się z paru cyferek, znalazła w szafce nocnej mężczyzny. Czasem zastanawiała się jakim cudem taki intelekt, jak Tony Stark, naraża siebie i wiele innych osób na problemy, nie dbając o zabezpieczenia.

Co robiła w tajnym pokoju miliardera?

Melody była bliska posunięcia się do najgorszego czynu z powodu desperacji, wynikającej z niewiedzy. Straciła moce, nie miała pojęcia, czy w jej organiźmie zachodzą jakiekolwiek zmiany, czy jej stan poprawia się i czy odzyska swoje zdolności. Nie pamiętała najmniejszego szczegółu tamtejszej sytuacji, a jej żyjącym świadkiem był tylko i wyłącznie Tony. Była prawie pewna, że gdzieś w stercie owych papierów na pewno znajdzie jakąś notatkę, akta albo raport jej dotyczący. Nie wiedziała czemu Stark ukrywa informacje przed nią i przed wszystkimi. Miał ku temu jakiś swój powód lub po prostu się martwił, co byłoby do niego podobne.

Cichym krokiem i bijącym mocno sercem, podeszła bliżej do szafek, otworzyła je i zaczęła przeszukiwać.

Szukała i szukała, jednak niczego nie potrafiła znaleźć. Wyprostowała plecy zmęczona i spojrzała na godzinę w telefonie. Dochodziła pierwsza w nocy, a blondynka powoli traciła chęci i nadzieję na odnalezienie informacji.

Spojrzała jeszcze raz po wszystkich szafkach, których jeszcze nie przeszukała.

- Mama nie uczyła cię, że nie wolno grzebać w nie swoich rzeczach? - usłyszała nagle tuż za głową, a jej serce podskoczyło do samego gardła.

Odwróciła się natychmiast, biorąc przy tym mocny zamach, jednak zanim kogokolwiek uderzyła, na nadgarstku poczuła lodowaty i mocny uścisk.
Napotkała od razu zielone, błyszczące oczy i ostre rysy twarzy, oświetlone przez światło księżyca.

- Co ty tu robisz? - zapytała w szoku.

- Mogę zadać ci to samo pytanie - mruknął i puścił jej nadgarstek - A więc...?

Melody zagryzła wargę, wpatrując się w mężczyznę dużymi oczami.

- Szukam informacji - odpowiedziała krótko.

- Na temat? - zapytał dociekliwie.

- Na temat pewnej sytuacji, przez którą bierzesz mnie za śmiertelniczkę.

Loki uśmiechnął się szyderczo, co minimalnie jeszcze bardziej przestraszyło kobietę.

- I podejrzewasz, że tutaj znajdziesz odpowiedź? - przejrzał się wokół własnej osi.

- Wydaje mi się, że gdzieś tu jest... - westchnęła, przenosząc wzrok na nieokreślony punkt w pomieszczeniu.

- Mogę ci pomóc.

Melody ponownie skupiła się na Kłamcy, marszcząc brwi ze zdziwienia.

- Ale nie za darmo - dopowiedział ciszej.

- Co masz na myśli? - zapytała, rozpatrując jego propozycję.

- Po prostu będziesz mi winna przysługę - spojrzał na nią spod byka, a na jego ustach malował się dalej szeroki uśmiech.

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Where stories live. Discover now