ROZDZIAŁ 𝐗𝐈𝐈𝐈

4.9K 318 82
                                    

DZIEŃ 38

Odsłonięte rolety oraz zasłony. Schludnie poskładane ubrania Melody i równo ułożone buty.

Świeże, zimne powietrze oplotło całe jej ciało, które szczelniej przykryła pod jasną kołdrą, a promienie słońca delikatnie budziły ją do życia.

Westchnęła przeciągle i odwróciła się na plecy, mając już otwarte szeroko oczy.

Przez jej ciało przeszedł dreszcz na wspomnienie o poprzednim dniu i o wydarzeniach, które dzieliła z Lokim. Mimo wszystko, do niczego nie doszło. Skończyło się tylko na pocałunkach, które szybko zostały przerwane przez Thora oraz Hulka.

Lekko się uśmiechnęła, gdy przypomniała sobie o jego zimnych wargach, które miękko i delikatnie całowały jej usta, szyję i dekold. Gdy Kłamca w pewnym momencie naparł na nią tak mocno, że jej oddech stał się płytki i jeszcze szybszy, choć druga kwestia była spowodowana prawdopodobnie przez coś innego. Gdy jej krew zaczęła szybciej krążyć, serce stukało w jej klatce piersiowej, że kobieta miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Gdy jego wzrok skupił się na jej oczach tak intensywnie, jak jeszcze nigdy.

Poprzedni dzień zniszczył parę murów między nimi i Melody miała wrażenie, że one już nigdy się nie odbudują.

Jednak fakt, że obudziła się w swoim pokoju, zamiast w jego, nieco ją zasmucił. Spodziewała się innego obrotu spraw, ale z drugiej strony może ona inaczej to odebrała?

Może chciał ją po prostu skutecznie uciszyć albo wyładować się? Może to dla niego nic nie znaczyło?

Może to tylko dla niej miało jakiekolwiek znaczenie?

Jej dobry humor, z którym wstała, szybko zniknął, tak samo jak chęci do wstania z łóżka. Nagle odechciało jej się tych wszystkich treningów, rozmów z kimkolwiek i na krótki moment zamknęła się w swoim własnym umyśle, który atakował ją najróżniejszymi scenariuszami, mające się wydarzyć zaraz po wyjściu z pomieszczenia.

Niestety to musiało wkrótce nastąpić, bo gdyby została w łóżku, przyszedłby do niej Tony z jego jak zwykle dobrym humorem. Wolała tego uniknąć, szczególnie że jego żarty czasami przyprawiały ją o zawroty głowy.

Wzięła prysznic, ubrała się i rozczesała za długie, jak dla niej włosy.

Wyszła z pokoju.

Korytarz świecił pustkami, tak samo jak następne pomieszczenia, które kolejno odwiedziła. Podejrzewała, że Mściciele po prostu mieli misję, patrząc na nieporządek, pozostawiony choćby w kuchni. Też chciała na misję, przynajmniej by tyle nie myślała.

- Loki? - krzyknęła.

Cisza. Jego też nie było.

Na treningu kompletnie nie trzymała pozycji, cały czas się przewracała, nie potrafiła uniknąć - niby nieszkodliwej, ale wciąż - broni i po dziesięciu minutach miała całkowicie dość. Chciała się podnieść, ubrać i wyjść. I iść jak najdalej się dało.

I kiedy po raz ponownie oberwała od jednego z robotów, postanowiła dać sobie spokój, myśląc ciągle cholerna kupa złomu.

Spojrzała w górę z nadzieją, że zastanie tam uśmiechniętego złośliwie czarnowłosego mężczyznę, którego jednak nie było. Westchnęła nie wiedząc czemu tak na to reaguje. Jeszcze jakiś czas temu byłaby obojętna, a teraz czuła dziwną pustkę.

Leniwie wróciła do swojego pokoju. Spojrzała na okno balkonowe, przygryzając wargę. Dawno na nim nie była, dlatego po krótkim zastanowieniu się, lekko się uśmiechnęła.

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Where stories live. Discover now