ROZDZIAŁ 𝐗

5K 329 167
                                    

DZIEŃ 32

Minął ponad miesiąc od decyzji Odyna i przybycia Kłamcy na ziemię. Bożek nie odliczał pozostałych mu dni, tylko przebyte na Midgardzie, co nie uszło mu na uwadze, a robił to kompletnie nieświadomie.

To była jedna rzecz. Druga martwiła go bardziej. Bowiem minęły 33 dni, a Loki zdążył polubić jakąś ziemiankę do tego stopnia, że nie żałował każdego złego słowa wypowiedzianego w jej stronę, co nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy.

Loki coraz częściej zauważał, że jego myśli wcale nie krążą wokół tronu, wokół jego matki, wokół jego osobowości i drugi raz w życiu miał na uwadze inną postać, niż tylko i wyłącznie swoją.
Wcześniej spotkał się z taką sytuacją, kiedy jeszcze Frigga żyła i mógł nawet powiedzieć, że... kochał ją.

Melody. Lubił ją i nie mógł temu zaprzeczyć, aczkolwiek bardzo tego chciał i zaczął rozmyślać nad tym, jak to zakończyć. Z drugiej strony jego minimalna empatia w stronę blondynki miała niedługo wygasnąć i zostać zapomniana już na resztę życia ich dwójki. Bez sentymentów, bo w końcu żaden z nich nie mógł uznać siebie za kogoś ważnego.

Jednak bożkowi coraz trudniej było spędzać czas samemu, szczególnie że kobieta wyprowadziła się z Avengers Tower i nie mógł po prostu pójść do jej pokoju i rzucić jakąś złośliwą uwagę.

A Melody coraz mniej dawała sobie radę samej, bez towarzystwa swoich przyjaciół.

Zawiodła się na Starku, straciła do niego prawie całe zaufanie, ale gdyby pewnego dnia stanąłby na jej drodze, nie minęłaby sekunda, a ona rzuciłaby się w jego ramiona z płaczem. Bo w sprawie relacji międzyludzkich była wyjątkowo krucha, zwłaszcza jeżeli chodziło o kogoś bliższego, niż tylko o znajomego. A Tony był jej najlepszym przyjacielem.

I tu pojawił się kolejny problem, bo mężczyzna dalej nie zjawił się, aby ją przeprosić, a kobieta natomiast nie miała zamiaru go o to prosić albo wybaczyć mu przez telefon.
Ich przyjaźń została wystawiona na próbę i jak się okazało, nie szło im za dobrze.

Kłamca zjawił się w jej domu południem, wykorzystując fakt, że Mściciele uczestniczyli w misjach i mógł wymknąć się z wierzy.

Od razu zauważył, że coś jest nie tak z blondynką.

Na wiecznie uśmiechniętej twarzy Melody nie widniał uśmiech, a obojętna mina, jakby chciała upodobnić się do Kłamcy.

Spojrzała na niego przelotnie wzrokiem, którego niebieska barwa odznaczała się bardzo w tamtym momencie od bladej skóry. Wyglądała, jak żywy posąg marmuru albo jakaś nieruchoma rzeźba.

- Zacznij pukać - rzuciła, przykrywając się szczelnie kocem.

- Jestem królem, nie muszę pukać - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem, który jednak chwilę później szybko zniknął.

- Widać, że nie pukasz - mruknęła tylko, odwracając się plecami do niego, pozostawiając go z szokiem widocznie wymalowanym na twarzy.

- Słucham?

- Dobrze słyszałeś.

Loki oklapł na fotel i zaczął wpatrywać się ze zmarszczonymi brwiami na Melody.

- Chcesz coś do jedzenia? - zapytała nagle, co jakby nie doszło do uszu bożka.

- Nie - rzucił krótko.

- Zrobię naleśniki.

Został sam w salonie, analizując zachowanie kobiety. Była albo smutna, albo zła, choć z drugiej strony Loki nie mógł być tego taki pewny.

Impediment || 𝐋𝐨𝐤𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz