Powroty | Sasuke Uchiha

2.2K 163 31
                                    

Prawie każdej nocy budził go własny krzyk. Codziennie przypomniał sobie emocje malujące się na twarzy Itachiego, gdy ten został zabity przez własnego brata. Od tamtego dnia nie był już taki sam. Wiedział o tym, że ludzie dookoła go nienawidzą. Nikt nie wątpił w jego okrucieństwo i brak empatii.

Jednak wewnątrz Sasuke toczyła się  walka, którą czuł, że przegrywa. Musiał przezwyciężyć pożądanie jakim darzył pewną dziewczynę. Wiedział, że ona go zrozumie. Chciał ją za to nienawidzić, lecz nie było to łatwe. Odrzucał uczucia, które szargały jego zbłąkaną duszą.

Od powrotu Uchihy do wioski nie udało mu się nawiązać z nią kontaktu. Przez pierwsze kilkanaście dni usilnie starał się ją znaleźć i zobaczyć, ale dziewczyna jakby wyparowała. Nie wiedział dlaczego, ale potrzebował [Imię]. Pragnął zobaczyć te przepełnione miłością i szczęściem oczy. Może jego byłyby wtedy takie same? Próbował o niej nie myśleć, lecz ciągle siedziała w jego głowie, chciał ją z niej wyrzucić, ale pożądanie było silniejsze.

Po jakimś czasie przestał wychodzić z domu. Żeby go z niego wyciągnąć musiała pojawiać się sprawa największej wagi. A do takowych należało między innymi wezwanie od Hokage lub złapanie świeżego powietrza. Co raz rzadziej czarnowłosemu zdarzało się wychodzić po zakupy albo na spotkanie z kimkolwiek. Po pewnym czasie osiągnęło to tak duży stopień, że Uchihę zaczęli odwiedzać starzy znajomi, żeby ugotować mu coś lub zamienić parę zdań, bo ten nawet nie wychodził z pokoju.

- [Imię]! - nie mógł oddychać. Trząsł się z nadmiaru emocji. - Błagam! - zerwał się z łóżka i uderzył pięścią w ścianę. - [Imię]! - krzyknął, osuwając się na ziemię. Przyłożył czoło do kolan. Nie był w stanie się dłużej powstrzymywać. Pierwszy raz od bardzo dawna pozwolił sobie na płacz. Wiedział, że nie miał już osoby, dla której by coś znaczył. Lecz czasami nawet łzy nie wystarczają, by opisać ból.

Ktoś zapukał do drzwi mieszkania.

- Sasuke-kun, przyszłam do ciebie! - czarnowłosy rozpoznał głos Haruno i nawet się nie ruszył. Przetarł rękawem łzy i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w ścianę. Nie czuł potrzeby schodzenia do Sakury. Do tej pory nie zrobił tego ani razu. Marnowałby tylko czas.

Usłyszał stukanie naczyń z parteru i zmarszczył brwi. Zielonooka nigdy niczego nie gotowała. Raczej przychodziła tylko "porozmawiać". Owa "rozmowa" kończyła się zazwyczaj tym, że czarnowłosy powiedział zaledwie jedno lub dwa zdania.

Po kilkunastu minutach do jego pokoju weszła różowowłosa z tacą pełną onigiri. Zaraz. Onigiri? Uchiha spojrzał na Haruno podejrzliwie. Pamiętał, jak jego ukochana, która nie zdążyła na nią awansować, robiła mu to danie, gdy wracała z misji i nic nie mogło równać się z jej potrawami. Nic im nie dorównywało. Nic nie dorównywało jej.

Nieufnie sięgnął po jedną ryżową kulkę. Zanim włożył ją do buzi, obracał ją chwilę w dłoni.

- To ja może pójdę do toalety - oznajmiła, kiedy chłopak po ugryzieniu onigiri nie dawał oznak życia. Gdy weszła do łazienki i zamknęła drzwi, cofnęła przemianę i stanęła przed lustrem, próbując przestać się cicho śmiać. Pożyczenie ubrań od Sakury było dobrym pomysłem, zdecydowanie lepszym niż próbowanie odtworzyć go techniką. Przemyła twarz wodą i wyszła z pomieszczenia. Wróciła do pokoju Sasuke, który nadal wpatrywał się tępo w ścianę.

- Skąd to masz? - zapytał, odwracając głowę w jej stronę. Oniemiał ponownie tego dnia, gdy zobaczył [Imię], siedząca na jego posłaniu w stroju Haruno.

Posiadacz sharingana nie kontrolował już swoich ruchów. Pozwolił, aby to emocje nim sterowału. Usiadł na skraju łóżka, a po chwili dziewczyna była otulana szerokimi, ciepłymi ramionami.

One Shots | NarutoWhere stories live. Discover now