Wodospad uczuć | Itachi Uchiha

2.2K 154 24
                                    

Pożółkły klon odbijał się w stawie. Jeden liść drgnął i spadł. Tak trudno uwierzyć, że już czasu tyle minęło... Od tej pamiętnej walki o honor i bliskich. Od śmierci dobrego przyjaciela. Od jasnych, wiosennych dni przepełnionych radością i szczęściem. Bez zmartwień... Od treningu [Imię], przy którym tak wiele się zdarzyło. Wśród zielonych muraw schły ciemne ślady stóp. Na przeciwległym wzgórzu stał ptak na jednej nodze. Wpatrywał się w daleki horyzont, rozciągające się na nim pola... W kałużach dolin tkwiły odbicia obłoków i rdzawych, ptasich dziobów. Nadbrzeżna trawa pachniała jeszcze latem.

Chłód powiał nad pola. Osoba medytująca na trawie, podniosła się i przyglądała wszystkiemu nad własnym cieniem. Wszyscy już dawno myśleli, że odeszła. Ale przecież nie przyszła na ten świat, aby teraz go porzucać, prawda? Przypomniała sobie rodzinny ogród, gdzie widywała dużo liści i znajomych twarzy. Przeszłość stała się wtedy wspomnieniem i echem, wymysłem ptaków i uśmiechem ludzi... Wydawało jej się, że zapomniała. O czym? Tego nie wiedziała - lecz o czymś równie bliskim i dalekim.

Ptaki opuściły drzewa...

***

- [Imię]! - zawołał Kisame, który właśnie wrócił z misji. Kiedy wszedł przez drzwi do pomieszczenia, trzymając w dłoni woreczek ze zwierzątkami. - Czy mogłabyś mi pomóc z tymi rybkami?

- Wiesz, że Pain cię zabije? - [Kolor]włosa wstała z fotela, odkładając książkę i herbatę na szklany stolik.

- Ten rudowłosy, niespełniony bóg? Dziękuję bardzo, ale w obecnej sytuacji bardziej bałbym się Kakuzu. Mówiłem ci już, że straszna z niego sknera, prawda? - podkreślił Hoshigaki. Odwiązał woreczek i ostrożnie przelał swoich małych towarzyszy do akwarium. - Gorąco się zrobiło, nie sądzisz?

Rekinopodobny spojrzał porozumiewawczo na [kolor]oką, lecz ta jakby nie zauważając jego starań, rzuciła tylko coś o tym, że to nie jej wina, bo to przecież Kakuzu nie chce kupić klimatyzacji.

- Wiesz może, gdzie jest Itachi? - zapytała dziewczyna, a Kisame pokręciła przecząco głową. Kunoichi westchnęła ciężko i wyszła z pokoju jej przyjaciela. Do Brzasku należała od niecałych pięciu tygodni, lecz zdążyła już poznać wszystkich jego członków. W zaaklimatyzowaniu się w Akatsuki pomógł jej Itachi - stary przyjaciel dziewczyny. Po wymordowaniu klanu, [Imię] chciała go znaleźć, ale zrobienie tego tak, aby nikt z wioski nie domyślił się, że spotkała się z czarnowłosym, niemalże graniczyło z cudem. Zanim ponownie się odnaleźli, oboje zdążyli już dorosnąć. Żadne z nich nie zapomniało jednak swojej pierwszej miłości i gdzieś w środku ich serc nadal tliła się iskierka nadziei, że jeszcze się zobaczą.

Księżyc codziennie wysłuchiwał ich cichych sekretów. Po kilku latach sprawił, że spotkali się ponownie. Tamtego dnia nie obyło się bez łez, tęsknych uścisków oraz niesamowitych opowieści.

Kunoichi pokręciła głową i skierowała się do kuchni. A raczej próbowała. Gdy tylko wystawiła nos z pokoju Kisame, przed jej twarzą z prędkością światła przebiegły dwie postacie. [Imię] wychyliła się zza ściany i zobaczyła uciekającego Deidarę i goniącego go Tobiego. Zakryła usta dłonią, próbując powstrzymać śmiech.

Kiedy [kolor]włosa dotarła do docelowego pomieszczenia, zobaczyła tam Hidana, który właśnie zsunął się po ścianie i Zetsu, ignorującego wszystko i podlewającego swoje bazylie. Dziewczyna podeszła do lodówki, omijając szarowłosego. Otworzyła drzwi i omiotła wzrokiem jej zawartość. Niespodziewanie kunoichi poczuła czyjąś dłoń na biodrze. Gdy próbowała się wyrwać, postać wzmocniła uścisk, przez co [kolor]oka syknęła z bólu. Nagle poczuła czyjś oddech na karku, a chwilę później usłyszała parę sprośnych propozycji skierowanych w jej stronę. Kiedy zorientowała się, kto to był, wolną ręką wymierzyła jashiniście prawego sierpowego.

- Hidan, czy ciebie do rzeszty pogrzybiło?! - kunoichi krzyknęła tak głośno, że słychać ją było w całej bazie Brzasku. Szarowłosy tylko wybełkotał coś pod nosem i nie czekając, opuścił kuchnię. [Imię] pokręciła głową z dezaprobatą i wyjęła z szafki kilka paczek ryżu.

Dom pełen wariatów...

***

Dwadzieścia minut. O dwadzieścia minut za dużo. Kolacja w bazie Akatsuki zaczęła się o osiemnastej. Była to umówiona godzina posiłku dla wszystkich, którzy akurat nie mieli misji. Jak zwykle przy stole Brzasku działo się wiele. Ożywione rozmowy, niekiedy kłótnie, a czasami również bitwy na jedzenie. Mimo wszystko [kolor]włosa pokochała tę rodzinną atmosferę. Jak się nad tym zastanowić, to niesamowite, że wszyscy tu sobie ufają. Nie znała ich jeszcze za dobrze, ale wiedziała, że oddałaby wiele, aby byli szczęśliwi.

- Gdzie jest ten cholerny Uchiha? - warknęła kunoichi, wstając od stołu. Gdy już miała chwytać za klamkę, drzwi otworzyły się na oścież, a w nich stanął czerwonowłosy chłopak. Najpierw spojrzał na nastolatkę, przeprosił za spóźnienie i przepuścił [kolor]oką. [Imię] wyszła, a raczej wybiegła, z bazy w stanie podchodzącym pod nerwicowy. Posiadacz sharingana powinien wrócić z misji w południe. Co prawda znikanie było w jego stylu, ale nie na tak długo i nie po tym, jak obiecał, że pojawi się z powrotem w Brzasku najszybciej jak może. A nie pojawił.

Dziwne było również to, że Hoshigaki pododno nic nie wiedział na ten temat. Podobno.

[Kolor]włosa od kilku minut szła zmartwiona i zdenerwowana przez las. Co on wyprawia? Po jakimś czasie kunoichi postanowiła zmienić sposób szukania czarnowłosego. Wskoczyła na drzewo i rozejrzała się. Słońce zaczęło zachodzić, a nad ziemią unosiła się mgła. Dziewczyna wiedziała, że coraz trudniej będzie jej znaleźć przyjaciela.

***

Po długiej i mozolnej wędrówce, która zakończyła się niepowodzeniem, [kolor]włosa usiadła zmęczona naprzeciw małego wodospadu. Był on doprawdy uroczy, skąpany w pomarańczowych promieniach zachodzącego słońca. Gdyby nie okoliczności, może nawet by się uśmiechnęła na ten niecodzienny widok.

Nagle zza krzaków wyłoniła się wysoka, męska sylwetka. Kunoichi natychmiast podniosła się i wyciągnęła kunai. Wpatrywała się w postać, oczekując następnego ruchu. Osobnik wyszedł z mroku i stanął przed [kolor]oką.

- Itachi?! Co ty tu robisz?! Masz pojęcie, jak się martwiłam?! - krzyczała kobieta, a gdy umilkła, spojrzała z wyrzutem na chłopaka. Czarnowłosy usiadł, opierając się o pień drzewa. Machnął ręką, zachęcając ją, żeby zrobiła to samo. Dziewczyna usytuowała się obok Uchihy. Czarnooki przyciągnął ją do siebie i przytulił, a ona poddała się uspokajającemu objęciu jego mocnych ramion. Cała złość nagle wyparowała, liczyło się tylko to, że nic mu nie jest i że siedzi teraz z nim w tym cudownym miejscu. Nagle Itachi odezwał się, przerywając przyjemną dla ucha ciszę.

- Chcę, żebyś wiedziała, że to nie ważne, jaką drogę obierzesz... - Czarnowłosy zamilkł na chwilę. - Ja zawsze będę przy tobie - Dobrze wiedział, że nic nie mogło równać się z obecnością [kolor]włosej. Potrzebował jej jak najlepszych leków na złamane serce. Dla czarnowłosego [kolor]oka dziewczyna stała się narkotykiem. I pragnął, żeby zawsze była gdzieś w pobliżu. Spojrzał na ukochaną. Wiedział, co powiedziałaby mu matka, gdyby wrócił do domu i oznajmił, że jednak nie dał rady. W oczach Uchihy zebrały się małe łezki. Szybko potrzasnął głową i zebrał się w sobie. Nabrał powietrza do płuc i ułożył wszystko w głowie po raz ostatni. - Kocham cię, [Imię].

Dziewczyna spojrzała zaskoczona na przyjaciela. Po chwili jednak w jej oczach odbijała się miłość i szczęście. Uśmiechnęła się ciepło do shinobi.

- Też cię kocham, Itachi - odpowiedziała i odwróciła wzrok zarumieniona. Po chwili jednak posłała pytające spojrzenie chłopakowi, ponieważ ten od jakiegoś czasu wpatrywał się w nią intensywne. Zapytała go, czemu się uśmiecha, przecież tak dawno tego nie robił.

- Jak mam się nie uśmiechać, kiedy odbijam się w najpiękniejszych oczach świata? - oświadczył, szczerząc się, a czerwona na twarzy [kolor]włosa zdzieliła go po głowie ręką. Czarnowłosy zrobił niezadowoloną minę. - Za co?

- Za twoje głupie teksty. Przy okazji, kto w ogóle powiedział ci tę kwestię? Szczerze wątpię, że wymyśliłeś ją sam - odburknęła dziewczyna i położyła się na klatce piersiowej czarnookiego. Itachi zaczął gładzić ją po włosach i zaczął opowiadać, jak to wpadł przed misją na Tobiego. Wpatrywali się w wodospad, skąpany w blasku księżyca, ciesząc się ze swojej bliskości...

One Shots | NarutoNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ