Epilog

6.5K 243 208
                                    

Po wojnie...

   Każdy z was wie, jak skończyła się wojna. Voldemort został pokonany i nastały cudowne lata spokoju. Świat stał się ostoją dla magicznych stworzeń, czarodzieje i czarownice nie musieli się ukrywać aż tak. Ludzie nadal o nas nie wiedzieli. Ale co z tego? Ja i Dracon byliśmy najszczęśliwsi.
Nie miałam rodziców. Moja matka i ojciec nie żyli od lat. James Potter także. To nie on był moim ojcem. Sam o tym nie wiedział. To był sekret Dumbledore'a, mamy i Severusa. Gdy wszystko wyszło na jaw, bałam się. Harry mógł mnie znienawidzić. Na szczęście tak się nie stało. Poza Kath, Harrym, Draco i Demetrią nie miałam już rodziny.
   Demetria.  Krótko po ślubie okazało się, że jestem w ciąży. Siedem miesięcy później urodziła się Demetria. Moja córeczka. Demetria Lily Malfoy. Byłam dumna z tego, że urodziłam córkę. Dracon kochał ją, jak nikogo innego. Miał swoje dwie kobiety blisko. Bardzo blisko.
Trzyletnia dziewczynka biegała po ogródku. Rok 2002 był szczęśliwy. Dla nas wszystkich. Harry oświadczył się Ginny, a Hermiona i Ron kilka dni później wzięli ślub. Tych wspomnień i szczęścia nie dało się odebrać. Voldemorta już nie było. Nie było też jego córki, Paris. Szesnastolatka zginęła z rąk własnej matki za pomoc przeciwnikom ojca. Ona nie była zła, a jej moce i wszystko co miała... To było niezwykłe.
Uśmiechnęłam się do niebieskowłosej trzylatki. Jej włosy, podobnie jak moje, zaczęły zmieniać kolor. O ile u mnie były to odcienie rudości, pomarańczy lub czerwieni, u niej działo się to bez kontroli. Znalazłam wyjaśnienie na to. Geny. To także magia. Ja nauczyłam się to kontrolować. I liczyłam na to, że Demetria także da radę okiełznać tak potężną magię. I będzie jej używać w dobrych celach.
Co robiłam po Hogwarcie zawodowo? Skończyłam szkołę, zdałam zadowalająco wszystkie egzaminy z SUM. Wiem, że mama, tata i James byliby dumni. Ale wystarczyła mi duma Harry'ego, Dracona, Kath i całej reszty ogromnej rodziny czarodziejów, w której byłam. Otworzyłam przedszkole. Dla dzieci czarodziejów. By od maleńkości umiały i używały dobrze magii. Najprostsze zaklęcia, od których nie stanie im się krzywda.
Dracon pomagał mi w przedszkolu. Pokochał dzieci. Status krwi przestał być dla niego jakkolwiek ważny. Lucjusz gnił w Azkabanie razem z Narcyzą. Czasami było mu przykro, że nie będą mieć okazji poznać wnuczki. Od końca wojny nie widział rodziców. Nie tęsknił za nimi. Obecna rodzina stała się dla niego najważniejsza. Ja, Demetria i moja młodsza siostra, Katherine.
   Właśnie. Katherine Potter ma już czternaście lat i jest pełną dumy gryfonką. W Hogwarcie nie ma już wyśmiewania się ze statusu krwi. Zresztą, nikt kto nie musi, nie zna prawdy o rodzicach. O tym, że ja, Kath i Will jesteśmy dziećmi Severusa Snape'a. Dla świata jesteśmy potomkami Lily i James'a. I jeśli z tego powodu moja młodsza siostra ma być wyśmiewana, jak dla mnie, może być uznawana za córkę Pottera. To on ją wychował. Przynajmniej wie, kim naprawdę był dla niej Severus.
   Harry jest aurorem. Ma piękną narzeczoną, jest szczęśliwy. Ginny jak na razie pracuje w moim przedszkolu. Hermiona szaleje w ministerstwie, a Ron razem z nią. Chwalą mnie za pomysł magicznego przedszkola. Ciągle dostaje dofinansowania na edukacje młodych. Trzeba zacząć od maleńkości i wbijania do głów młodych czarodziejów zasad. Status krwi nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, jakim jesteś czarodziejem.
   Z Draco, Kath i Demetrią mieszkamy w domku na plaży. Uczymy dziecka miłości do natury i szacunku do niej. Poza tym, morskie powietrze jest zdrowsze, a nasza wesoła trzylatka uwielbia szum morza. Po ślubie ja także go polubiłam. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia w zupełnie innym miejscu. Tu jest pięknie. Tu jest idealnie. Może trochę daleko od miasta i trochę za cicho. Ale mi ta cisza odpowiada. Jest moim bezpieczeństwem.
   Poza plażą na przeciwko domu, mamy też ogródek pełen kolorowych kwiatków, z małą fontanną i huśtawką wśród roślin. Pastelowo-niebieskie drewno pokrywa cały budynek z zewnątrz, a białe podłogi może trochę długo się czyści, ale podoba mi się tu. Nie zmienię tego miejsca na inne. Domek ma piwnice, dwa piętra i pół otwarty strych, z którego po romantycznych randkach z Draco obserwujemy nocami gwiazdy.
   Na parterze domu jest salon, jadalnia, toaleta i otwarta kuchnia. Schody do góry prowadzą do sypialni Demetrii, łazienki i pokoju mojej młodszej siostry. Katherine większość roku spędza w Hogwarcie, lecz każde wolne spędza u nas lub u Harry'ego. Na drugim pietrze znajduje się nasza sypialnia, łazienka i dwa, jak na razie puste pokoje. Strych jest graciarnią starych i nowych mebli, które zawsze mogą się przydać, znajduje się tam też pralka i suszarka do ubrań. W piwnicy jest mój dyrektorski gabinet, przedszkolne archiwum, miejsce na spiżarnie i w przypadku wojny, której miejmy nadzieje, nigdy nie będzie, schron dla nas wszystkich.
   Świat i życie są piękne. W szczególności moje, pełne miłości osób, na których mi zależy. Pełne zrozumienia i dobrych chęci. Pełne dobrych ludzi i dobrych czarodziejów. Takie, jakiego pragnęła moja mama dla mnie i dla całej trójki. Dla wszystkich żywych istot. Przykro mi, że Cię tu nie ma, mamo. Ten świat podobałaby Ci się bardziej.
   Przepraszam, że nikt z nas Cię nie uratował przed tym potworem. Żyliśmy w strachu po pieprzonym turnieju. Nie zajęliśmy się wami wtedy, tak jak było trzeba. Byliśmy tylko dziećmi. Kochamy Cię mamo. Naprawdę przepraszamy.

Julie PotterWhere stories live. Discover now