XV

6.4K 291 76
                                    

Dzisiaj wieczorem Dumbledore miał ogłosić, kogo Czara Ognia wybrała do Turnieju Trójmagicznego. Wszyscy byli tym bardzo przejęci, mnie to jednak nie ruszało. Miałam własne problemy na głowie. A jednym, w dodatku największym z nich był Lucjusz Malfoy, który przypadkowo dowiedział się o związku syna. Na szczęście uwierzył w tłumaczenia Dracona, że jest to sposób wydobycia ode mnie informacji, które mogą ośmieszyć mojego brata, a nawet cały Gryffindor. Lucjusz stwierdził, że warto mieć kogoś z tak niezwykłą osobowością blisko. Tym bardziej, że nazywam się Potter.
Po zajęciach byłam umówiona z Harrym. Chciałam spędzić trochę więcej czasu z bratem. Odkąd się pogodziliśmy, nasze relacje były lepsze. Zaakceptował mój nastoletni związek z Draco i szczerze nam kibicował.
Planowaliśmy iść razem do sowiarni, by wysłać listy do rodziców. Jednak w ciągu ostatnich kilku dni nie napisałam nawet słowa, a puste kartki papieru cały czas leżały w moim dormitorium na łóżku. Zabrałam kilka z nich na lekcje z nadzieją, że może w trakcie lub między nimi uda mi się napisać coś więcej niż „U mnie wszystko okej, a u was?". Naprawdę działo się bardzo dużo, a ja zupełnie nie wiedziałam co napisać. Uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że po prostu napiszę o mnie i o młodym Malfoy'u.

Mamo,
Jak się czujesz? Kath i Will nie dają Ci za bardzo w kość? Dzisiaj Profesor Dumbledore ma ogłosić reprezentantów szkół w Turnieju Trójmagicznym. Żenujące. Nie chcę żeby młodzi czarownicy narażali swoje życie. Nikt nie wie, co czeka ich w wyzwaniach. Na szczęście Harry nie ma siedemnastu lat, co naprawdę bardzo mnie cieszy .
Nie mówiłam Ci tego, ale od jakiegoś czasu jestem w związku z Draco. Harry to zaakceptował, pogodziliśmy się. Mam nadzieję, że skoro jemu przeszło to przez gardło, bez większego problemu, to Tobie tym bardziej. Tylko proszę, nie mów nic tacie. Nie chciałabym go niepotrzebnie denerwować.
Nie mogę się doczekać świąt, żeby się z Tobą zobaczyć! Do grudnia nie zostało już dużo czasu. Kocham Cię,

Julie

   Spojrzałam na częściowo zapełnioną kartkę. Lepsze to niż nic, a mama i tak się ucieszy. Wyjęłam z torby kopertę i starannie włożyłam list do środka. Machnęłam różdżką i wypowiedziałam zaklęcie pieczętujące. Nikt poza adresatem nie mógł otworzyć ani przeczytać listu. A odkąd ojciec Draco dowiedział się o naszym związku wolałam dmuchać na zimne.
   Zajęcia minęły szybko. Byłam trochę rozkojarzona i zmęczona, więc nie dawałam z siebie wszystkiego. W duchu obiecałam sobie poprawę - muszę być najlepsza w swoim roczniku, nie ma innej opcji. Spojrzałam na zegar w Wielkiej Sali i widziałam, że do spotkania ze starszym bratem została mi godzina. Postanowiłam spędzić ją w samotności, w lochach Slytherinu. Wypowiedziałam hasło i popędziłam do własnego dormitorium. Odłożyłam książki na łóżko i opadłam obok nich. Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący. Chciałam mieć już za sobą ogłoszenie uczestników Turnieju Trojmagicznego.
Niedługo potem podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na swoje odbicie i palcami dłoni przeczesałam rude włosy. Ich kolor z roku na rok był coraz ciemniejszy. Mama zainteresowała się tym tematem. Pomiędzy przerwami w kawiarni czytała wszystko co tylko istniało na temat zmiany koloru włosów u młodych czarownic. Niestety, na moją zmianę nie było żadnego sensownego wytłumaczenia, więc przyjęłam do wiadomości, że nie mam na to zbyt dużego wpływu.
Miałam już wychodzić z pokoju, gdy znajomy mi ptak zaczął stukać w moje okno. Sowa Draco. Podbiegłam do okna i natychmiast je otworzyłam. W tym samym czasie podałam miseczkę wody ptakowi i zdjęłam z nogi zawiniątko, które od razu otworzyłam.

Julie!
Ze względu na sytuacje z moim ojcem i inne przeszkody postanowiłem podarować Ci coś, co będzie Cię zawsze chronić. Noś ten wisiorek zawsze, a będzie Cię chronił przed całym złem tego świata. Widzimy się w Wielkiej Sali.

Draco

   Założyłam wisiorek w kształcie węża na szyje. Nieznane mi dotąd, silne poczucie bezpieczeństwa musnęło moją skórę, moją duszę i moje ciało. Poczułam się silna. Ptak należący do Malfoy'a odleciał, a ja zabrałam pustą miseczkę i zamknęłam okno. Wzięłam list do mamy i wyszłam z lochów. Od razu poszłam do sowiarni, w której już czekał na mnie uśmiechnięty Harry.

— Piękny wąż siostrzyczko. I w dodatku jego oczy zmieniają kolory — zauważył i lekko przejechał dłonią po ozdobie — niesamowite — dodał.
— Dziękuję — uśmiechnęłam się i dopiero zauważyłam ten drobny szczegół. Oczy gada z żółtych, zmieniły się na jaskrawo zielone.
— Jak myślisz, kogo wybierze czara na reprezentanta Hogwartu? — Przerwał ciszę, w której trwaliśmy przez dłuższą chwilę.
— To wie tylko czara — wzruszyłam ramionami i wypuściłam sowę, a mój brat powtórzył czynność.
— Gotowe. Chodźmy do Wielkiej Sali. Niedługo zacznie się przedstawienie — nastolatek zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę.

   Przed pomieszczeniem stały tłumy. Uczniowie Hogwartu, Durmstrangu wraz z uczennicami Beauxbatons powoli wchodzili do środka. Dołączyliśmy do nich. Nauczyciele zasiedli na swoich miejscach. Podeszłam do stołu należącego do mojego domu i usiadłam obok Draco, który uśmiechnął się na mój widok. Odwzajemniłam uśmiech i udałam, że to co mówi Dumbledore faktycznie mnie interesuje.
   Reprezentantem Hogwartu został Cedrik Driggory. Należał do Hufflepuffu. Dziewczęta prawie zemdlały na jego widok. Faktycznie, był niesamowicie przystojny. Po chwili czara ognia znów zabulgotała, a do dłoni dyrektora podleciał kawałek pergaminu.

Harry Potter — wyczytał przerażony głosem, a ja poczułam jak robi mi się słabo. Zdążyłam tylko zauważyć, że oczy węża na mojej szyi robią się czerwone, a reszty zupełnie nie pamiętałam.

Julie PotterWhere stories live. Discover now