Rozdział 33

407 24 31
                                    

Perspektywa Hermiony 

Siedziałam w tej celi, aż po raz kolejny drzwi się otworzyły i znów stanął w nich Jared. Nie zwracał uwagi na rodziców Malfoy'a. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać.

-Jeśli znowu chce coś o Malfoy'u, to niech lepiej rzuci na mnie Cruciatusa.-warknęłam, gdy wyprowadzał mnie z ciemnej piwnicy.

-Nikt Cię nie będzie torturować. Spokojnie, za niedługo to wszystko się skończy,.-parsknęłam.

-Masz na myśli swój wyjazd?

-Oczywiście. Wyjedziemy do Włoch. Piękne miejsce.-zagryzłam dolną wargę i nie odpowiedziałam. 

-Jared... Proszę. Wiem, że tego nie chcesz. Jeszcze nie jest za późno. Możesz mi jeszcze pomóc.

-Hermiona... Ja tego chcę. Chcę być z Tobą. Kochać Cię. Już na zawsze.-spojrzał na mnie i złączył nasze dłonie.

-Nie kocham Cię. I nigdy nie pokocham. Zawsze liczył się i nadal liczy się Dracon.

-Porozmawiamy o tym później. A teraz chodź. Pospieszymy się i szybciej się to wszystko zakończy.

Weszliśmy do tej samej sali, co ostatnio. Jakiś nieznany mi sługa Williams'a i Howe'a siedział na Jego miejscu.

-Shinoda... Co tak długo. Wiesz, że nie mamy czasu. Williams zaraz przyprowadzi Go tu.-serce mi zaczęło szybciej bić.

-On tu będzie?-zapytałam powoli. Drżałam w środku, ale nie pokazałam tego.

-Tak. Malfoy tutaj będzie.-odpowiedział sługas Marcusa i Howe'a. Zaczął mi się przyglądać, jakby czekał na moją reakcję. Żadnych uczuć nie dałam po sobie poznać. Bałam się o Niego, tak cholernie się bałam. Miałam pewne wątpliwości, czy to co mówił ten wampir jest prawdą. A co jeśli chce tylko wyciągnąć ze mnie informacje?

Poczułam jak Jared obejmuje mnie tak, że nie mogę ruszyć rękami. Próbowałam się wyrwać, ale On był za silny.

-Rush wlej to Jej do ust. Ma wypić.

-Co?! Co Wy chcecie mi zrobić!?-krzyknęłam.

-To jest tylko eliksir lekko słodki. Poczujesz tylko przyjemne mrowienie.

Mężczyzna, którego przywołał sługas Williams'a chwycił mnie mocno za szczękę i wlał fiolkę płynu do moich ust. Następnie zatkał nos i chcieć nie chcieć musiałam połknąć. Zakaszlałam i upadłam na ziemię. Shinoda mnie puścił i odsunął się ode mnie. Zakręciło mi się w głowie. Obraz stał się niewyraźny. Po chwili zacząć mnie boleć brzuch.

Krzyknęłam. Wszystko minęło. Słyszałam wyraźniej, czułam wyraźniej i widziałam wyraźniej. W mojej głowie była tylko jedna myśl.

Zabić. Zabić Dracon'a Lucjusza Malfoy'a.

Perspektywa Dracon'a 

Po tym jak dotarliśmy do Williams'a, Parvati przywitała się z Nim, po czym On chwycił mnie za ramię i przeteleportował przed nieznany mi dom.

-To musi wyglądać prawdziwie.-rzekł po pewnym momencie. Później mi przyłożył. Poczułem krew ściekającą z nosa. Ponownie mnie uderzył, ale tym razem w brzuch. Zgiąłem się w pół, jęcząc cicho. Ostatnio nie byłem w dobrej formie. Wszystko mnie bolało trzy razy gorzej niż zwykle. 

Przez cały czas nie odzywałem się. Williams chwycił mnie za rękę i powoli weszliśmy do środka. Dookoła było ciemno. Korytarze były zbyt wąskie, nawet nie wiedziałem gdzie idę.

Gdy weszliśmy, zapanowała grobowa cisza pomiędzy wampirami. Marcus dość mocno popchnął mnie na środek. Ujrzałem Shinodę, wpatrywał się we mnie z ironicznym uśmieszkiem. Aż chciałem Mu przyjebać w ten oślizgły ryj. Drugi  przywódca wampirów, Kyle Howe przypatrywał się mnie, jakby mnie widział pierwszy raz w życiu. Ujrzałem również Hermionę. Stała obok jednego z sługasów Howe'a bez żadnych kajdanek, sznurów. Nie była związana, ale też nie mogła tam stać dobrowolnie.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz