Rozdział 22

629 33 28
                                    

Trzy lata później

Minęło trzy lata od wojny. Ukończyłam Hogwart z najlepszymi wynikami mimo, że było ciężko pozbierać się po tym wszystkim. Gdy zaczynałam pracę w Ministerstwie Magii poznałam bardzo sympatycznego chłopaka. Był bardzo przystojny, ale niczym się nie wyróżniał. Szare oczy, bardzo dobrze widoczne rysy twarzy, wąskie usta i dłuższe zaczesane do tyłu blond włosy. Może to dlatego tak przykuł moją uwagę. A nazywał się Jared Shinoda.

Siedziałam przed lustrem w swoim pokoju i kończyłam szykować się na spotkanie. Po powrocie do domu, w którym mieszkałam od urodzenia, kupiłam apartament w centrum Londynu. Z moimi rodzicami miałam bardzo dobry kontakt. ( Uznajmy, że panna Granger nie rzuciła na swoich rodziców zaklęcia Obliviate - dop.aut.)

Po nałożeniu błyszczyka na usta popatrzyłam w stronę ramki ze zdjęciem. Uśmiechnęłam się lekko. Tylko to i srebrny łańcuszek pozostał mi po Dracon'ie.

Pół godziny później

Siedziałam na ławce w parku czekając na Jared'a. Bawiłam się palcami zawieszką na szyi. A było to serduszko, które dostałam od Dracon'a.

-Przepraszam za spóźnienie.-usłyszałam aksamitny głos Shinody. Spojrzałam na Niego z uśmiechem i ruchem ręki pokazałam, aby usiadł obok mnie.

-Jak tam?-spytał, gdy usiadł. Wzruszyłam ramionami i wystawiłam twarz do słońca.

-Wszystko po staremu. A u Ciebie jak?-przechyliłam głowę w Jego stronę.

-Wszystko dobrze.-zamilkliśmy. Ja wpatrywałam się tępo przed siebie.

-Hermiona. Już trochę się znamy, a ja nie mogę tego dłużej ukrywać. Zakochałem się w Tobie.-uśmiechnął się słabo, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Jared powoli zbliżył się do mnie. Po chwili poczułam Jego usta na swoich. Delikatnie mnie pocałował. To było coś zupełnie innego od pocałunków Malfoy'a. Usta Shinody były miękkie, a wargi wąskie.

-Przepraszam, że przeszkadzam.-usłyszałam za moimi plecami. Szybko odsunęłam się od Jared'a. Na moje policzki wkradł się rumieniec.

Głos wydawał mi się dziwnie znajomy, a do moich nozdrzy doleciał znajomy zapach perfum. Wyprostowałam się bardzo szybko. Jared skulił się na ławce. Przekręciłam głowę, aby sprawdzić kto nam "przeszkodził". Gdy zobaczyłam tą osobę o mało co nie spadłam z ławki. Mężczyzna mnie podtrzymał, a ja zamarłam czując dotyk zimnych dłoni na moim brzuchu. Zamknęłam oczy. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Z powrotem usiadłam na ławce.

-Miona, wszystko w porządku?-nie odpowiedziałam. Poczułam łzy na policzkach. Przecież to jest niemożliwe, prawda? To nierealne, aby Dracon siedział obok mnie. To był On. Czułam Jego dotyk. Spojrzałam na Niego jeszcze raz. Uśmiechał się, a Jego włosy były potargane. Błękitne oczy przyglądały mi się uważnie.

-Nienawidzę Cię.-wyszeptałam. Mina mu zrzedła. Musiało Go to zaboleć, ale w tej sytuacji złość i rozczarowanie przejęło panowanie nade mną. Wstałam szybko i nie odzywając się do Jared'a ruszyłam przed siebie. Nie zaszłam daleko, bo ktoś mnie złapał za nadgarstek. Wiedziałam kto za mną poszedł.

-Porozmawiajmy. Wszystko Ci wyjaśnię.-odwróciłam się do Niego i uderzyłam Go w policzek. Złapał się za czerwone miejsce.

-Okej... Należało mi się.-odparł. Prychnęłam zakładając ręce na piersiach.

-Jak to możliwe, że żyjesz? Dlaczego mnie zostawiłeś?-patrzyłam na Niego. Chciał mnie złapać za dłoń, ale cofnęłam sie o krok, mocno zaciskając usta.

-Musiałem Cię chronić. Musiałem zniknąć. Przed wojną wypiłem eliksir, który sprawiał, że w razie śmierci... Obudził się z głębokiego snu.-wywróciłam oczami i pociągnęłam nosem.

-Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego to zrobiłeś.

-Bo groziłoby Ci niebezpieczeństwo.-powiedział cicho.

-I dlatego nie mogłeś mnie uprzedzić do cholery?! Nędzny tchórzu... Bezuczuciowy dupku!-zaczęłam Go bić po klatce piersiowej. W końcu mnie mocno do siebie przytulił. Na początku starałam się wyrwać, ale siły mnie opuszczały. Poza tym tęsknota wzięła w górę. Schowałam twarz w Jego ramieniu mocząc Jego, czarny garnitur.

-Wiem, że to trudne, ale damy sobie radę, prawda?-wyszeptał mi do ucha. Jego dłonie zacisnęły się na mojej talii. Odsunęłam się od Niego.

-My? Nas już nie ma, Malfoy.-spuścił głowę, a ja bez żadnego namysłu, odeszłam.

-Będę walczył o Ciebie!-krzyknął, a kąciki moich ust uniosły się lekko do góry. Po drodze wpadłam na Jared'a, który wciąż czekał na mnie. Ruszył za mną bez słowa. Byłam mu za to wdzięczna.

-Zabrać Cię do domu?-zapytał w końcu. Pokiwałam głową i zadrżałam, gdy złapał moją dłoń. Razem weszliśmy do apartamentu.

-Jared... Między nami nic nie będzie oprócz przyjaźni. Przepraszam.

-Nie przepraszaj. Nie potrzebnie Ci to powiedziałem. Zresztą ten Blondas wyjaśnił mi, że jesteś Jego dziewczyną.

-Co?! Mniejsza... Przepraszam...-zagryzłam wargę i stanęłam na palcach. Wargami dotknęłam Jego policzka. Widziałam jak się delikatnie czerwienią. Urocze było to, że ten mężczyzna był taki nieśmiały i wrażliwy.

-No to ja już pójdę.-odezwał sie po kilku sekundach. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę swojej sypialni. Przechodząc obok salonu zauważyłam Ginny i Blaise'a. Podeszłam do Nich.

-Cześć.-wymamrotałam. Usiadłam obok pary na kanapie. Zauważyłam kosz czerwonych róż na środku pomieszczenia. Nie umiejąc powstrzymać łez, wzięłam Go. Rzuciłam Nim o ścianę, a kwiaty rozsypały się wokół. Wiedziałam od kogo mogł być.

-Hermiona, co się dzieje? Hermiona?

-Od kiedy masz takie liściki? "Przepraszam, Dracon"-usłyszałam głos Diabła. Załkałam i stanęłam przy oknie wpatrując się w widoki za oknem.

-Nie. To jest pierwszy.-powiedziałam łamiającym głosem.

-Nie przejmuj się. To jest żart.-pokręciłam głową, przecierając oczy.

-To nie jest żart. To od Niego.-mogłam sobie wyobrazić jak wymieniają między sobą zaniepokojone spojrzenia.

-Miona, nie wygaduj bzdur. On umarł.

-On żyje. Nie mówcie mi, że zwariowałam. To na serio był On. Rozmawiałam z Nim. Dotykałam Go.

*********
Leżałam w łóżku. Próbowałam zasnąć. W całym pokoju panowała ciemność. Długo musiałam przekonywać Blaise'a i Ginny, że Malfoy żyje. Jednak po godzinie rozmowy nadal mi nie wierzyli, więc drżącymi rękami wzięłam kartkę i napisałam jedno zdanie.

"Spotkajmy się jutro o 12:00 w parku tam gdzie dzisiaj"
Hermiona

Podałam ją Arielce, mojej sowie i kazałam ją przekazać Malfoy'owi. Nie dostałam jeszcze odpowiedzi. Dopiero po kilkunastu minutach usłyszałam stukanie do okna.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz