Rozdział 26

441 30 12
                                    

-Ostrożnie.-odezwał się przybysz. Wytrzeszczyłam oczy. 

-Harry! Prawie zawału dostałam!-zawołałam. Uśmiechnął się delikatnie.

Tak się cieszyłam, że Go zobaczyłam. Bliznowaty zaraz po ukończeniu Hogwartu wyjechał razem z Pansy Parkinson do Ameryki. Udało Mu się dostać do tamtejszej drużyny Quidditcha. Potter się zmienił. Obciął włosy, rysy Jego twarzy się wyostrzyły. Nie nosił już słynnych okularów. Myślę, że to odzwierciedla Jego metamorfozę. 

-Wiem, że jest już późno, ale nie mam gdzie się zatrzymać.-uniosłam brwi. A co z Pansy?

-Rodzice Pansy niezbyt mnie tolerują.-wyjąkał, czytając mi w myślach.

-Spokojnie. I tak mam tutaj małe zamieszanie.-obejrzałam się na salon. 

-Nie chcę przeszkadzać.

-Nie będziesz przeszkadzał. Chodź zaprowadzę Cię do Twojego, tymczasowego pokoju, w którym się zatrzymasz.-zaprowadziłam Potter'a do pokoju gościnnego.

Perspektywa Draco

Leżałem rozłożony na łóżku z jedną ręką pod głową. Czytałem najnowszego "Proroka Codziennego", którego dała mi Hermiona. 

-Czegoś tutaj nie rozumiem, Malfoy.-uniosłem wzrok na Potter'a, który wkroczył do mojego pokoju. A właściwie sypialni Hermiony Granger. Podejrzewałem, że w końcu przyjdzie i będzie chciał wyjaśnień. 

-Aż taki jesteś nierozumny?-mruknąłem, powracając do lektury.

-Miałeś się Jej nie pokazywać!-krzyknął a ja wywróciłem oczami. 

-Dużo rzeczy miałem nie robić. Dała sobie radę, prawda?

-A może wręcz przeciwnie?

-Jesteś Jej adwokatem czy coś?-usiadłem i spojrzałem na Niego. Poczułem ból rozchodzący się po moim ciele, ale go zignorowałem. 

-Ty jesteś głupi, Malfoy. Czemu to zrobiłeś?-nie odpowiedziałem. Co miałem Mu powiedzieć? Miałem Mu powiedzieć, że jedynym powodem była tęsknota za Nią i zazdrość? Nie byłem w stanie znieść tego, że nie mogłem Jej przytulić, pocałować? Przeraziła mnie myśl o tym, że ona może być z kimś, kto będzie dotykał Jej ust, skóry. Kto będzie Ją przytulał i pocieszał, gdy tego będzie potrzebował Tak nisko nie upadłem, aby rozmawiać o tym z Wybrańcem.

-Po prostu musiałem.-odparłem ciężko, spuszczając wzrok. Zapanowała cisza. Dopiero Bliznowaty przerwał ją westchnieniem.

-Wiesz, że to dla Niej jest niebezpieczne?-pokiwałem głową.

-Nie musisz mi przypominać.-burknąłem. Poczułem przepływ złości.

-Nie będziesz Jej jeszcze bardziej narażać, jasne?-znowu pokiwałem głową w odpowiedzi, że zrozumiałem. Zapanowała cisza. 

-No dobra. Wierzę Ci.-odparł z wahaniem i wyszedł. Wstałem i kopnąłem nogę łóżka. Syknąłem a dodatkowy ruch sprawił, że przeszył mnie ból z obrażeń, które dostałem od wampirów. Wtedy ktoś otworzył gwałtownie drzwi i ujrzałem Hermionę. Uśmiech miała na ustach. Uniosłem brwi.

-Co Ty taka radosna, Granger?

-Po prostu cieszę się, że wróciłeś.-powiedziała tylko i rzuciła mi się na szyję. Powstrzymałem jęk. Uśmiechnąłem się lekko i objąłem Ją w talii.  Wdychałem słodki zapach Jej perfum. W końcu chyba zdawała sobie sprawę co robi, ponieważ odchrząkując, odsunęła się ode mnie. Unikała mojego wzroku jak ognia, a na Jej policzkach wpłynęły rumieńce. Z moich ust zrzedł uśmiech. Wiedziałem, że nie mogę tu zostać. Nie mogę sprowadzać na Nią niebezpieczeństwa. 

-Nie mogę.-wyjąkałem, ocierając sobie kark i ignorując ból rozchodzący się po moim ciele.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz