Rozdział 27

461 23 18
                                    

Perspektywa Hermiony

-Co?-wydusiłam. Nie dość, że właśnie sama rzuciłam się Mu w ramiona to jeszcze to. W Jego ramionach czułam się tak wspaniale, tak bezpiecznie. Wracając... Nie po to spędzałam tyle czasu, aby nie powstrzymać się, żeby nie pocałować Go, żeby On teraz mówił, że nie może.

-Nie mogę.-powtórzył przez zaciśnięte zęby.

-Możesz. Oczywiście, że możesz.-zaprzeczyłam i przeczesałam dłonią rozpuszczone włosy. Usiadł i skrzywił się lekko, ale po chwili przybrał chłodny wyraz twarzy. 

-Nie. Do wieczora się stąd wyniosę.-westchnęłam, zaczynając się irytować. 

-Proszę choć raz nie zepsuj tego co jest między nami.-wyszeptałam, rumieniąc się. Siedział z rękami spuszczonymi między kolanami, patrzył na mnie, ale nie mogłam odczytać Jego emocji. Nie wiedziałam co sobie myśli, jakie pomysły wpadają do tej Jego czasami pustej głowy.

-A co jest między nami?-zapytał ze spokojem w głosie. Godryku, czasami wolałabym, aby warczał. Jak zwykle mówił rozbawiony albo nawet krzyczał. Byle nie był taki opanowany. Zacisnęłam usta i poprawiłam włosy opadające mi na włosy. 

...............................

Dzień moich urodzin. Dzisiaj właśnie kończę dwadzieścia pięć lat. Czas naprawdę szybko mija. Jeszcze niedawno miałam zaledwie jedenaście.

Koło godziny piętnastej  wzięłam szybki prysznic. Stanęłam przed szafą. Westchnęłam. Znowu ten sam problem, który mam codziennie. W co się ubrać?

Jared zapowiedział, że zabiera mnie tego dnia do restauracji. To miłe z Jego strony, chociaż nie za bardzo miałam na to ochotę. Wolałabym spędzić go z rodzicami. Było warto zobaczyć minę Dracon'a, kiedy Shinoda zapraszał mnie. Malfoy siedział akurat w mojej sypialni, przeglądał książki. Przez to, że zamieszkał u mnie powoli do siebie ponownie się zbliżyliśmy. Zaczęłam czuć się swobodnie w Jego towarzystwie. Normalnie rozmawialiśmy, nawet udało Mu się mnie rozśmieszyć.

Z samego rana przyjechali do mnie rodzice z tortem i drobnymi prezentami. I właśnie tego dnia, po raz pierwszy od pewnego czasu poczułam, że ten dzień nie będzie tragiczny.

Owinięta ręcznikiem stałam, gdy ktoś zapukał do mojego pokoju. 

-Proszę.-powiedziałam i przekręciłam głowę. Czułam, że się rumienię jak tylko zobaczyłam kto wszedł do środka. A to był Draco z torebką w rękach.

-Och... Przepraszam. Hermiona... Mam dla Ciebie prezent.-powiedział, prostując się.

-Wszystkiego Najlepszego.-wręczył mi prezent i delikatnie musnął mój policzek swoimi ustami. 

-Nie musiałeś...-zaczęłam i spojrzałam do wnętrza torebki. Jakiś materiał, zielony. Zmarszczyłam brwi. 

-Nie marudź i idź przymierzyć.-wypchnął mnie do łazienki. Kąciki ust nadal miałam uniesione do góry. Powoli wyjęłam, jak się okazało, sukienkę. Gdy ją ujrzałam zaparło mi dech w piersiach. Była piękna. 

-Och... Draco...-wyszeptałam, zakrywając usta dłonią. Szybko ją na siebie nałożyłam i rozczesałam włosy. Poprawiłam sukienkę i delikatnie pomalowałam oczy tuszem do rzęs. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z łazienki. 

Malfoy stał nad biurkiem, w jednej dłoni trzymał nasze zdjęcie, w drugiej naszyjnik od Niego. Odchrząknęłam, a gdy mnie usłyszał odwrócił się gwałtownie. Mierzyliśmy się wzrokiem. 

-Wow...-powiedział tylko i uśmiechnął się. Podeszłam do Niego. 

-Nie musiałeś mi...

-Podoba Ci się?-przerwał mi. 

-Bardzo, ale...-odpowiedziałam i znowu nie dał mi dokończyć. 

-To dobrze. Zawsze wiedziałem, że do twarzy Ci w zieleni.-serce zaczęło mi być szybciej, byliśmy tak blisko siebie. Zadrżałam, ale nie uciekłam wzrokiem od Niego, gdy poczułam Jego palce na szyi. 

-Jeszcze to i będzie idealnie.-wyszeptał mi do ucha. Dotknęłam szyi i wyczułam serduszko.

-Dziękuję.-wyjąkałam.

-Shinoda będzie zachwycony.-w Jego głosie wyczułam nutkę ironii. zamilkliśmy. 

-Mogę dać Ci jeszcze jeden prezent?-spytał cicho, muskając opuszkami palców mój policzek. Skinęłam głową. Ręce mi drżały, cała drżałam. Nie miałam pojęcia dlaczego. Czy to na Draco tak reagowałam? Nachylił się i dotknął ustami moje usta. Och... Tak dawno ich nie czułam. Pocałował mnie krótko i delikatnie. A ja czułam, że odpływam. Odsunął się na chwilę i patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałam w nich wszystko, to co chciałam wiedzieć. To niesamowite, że nic się nie zmieniło. Przez te wszystkie lata widziałam to, co na siódmym roku. Uśmiechnęłam się lekko, a on chyba uznał to za pozwolenie i powoli zaczął mnie znowu całować. Chciałam więcej, och tak bardzo chciałam. Zacisnęłam palce na Jego koszuli i stanęłam na palcach. Jego dłonie objęły mnie w talii.

-Hermiona gotowa...-jak na zawołanie odskoczyłam od Dracon'a czerwona. Jared stał w drzwiach z zaskoczonym wyrazem twarzy. 

-Jared...-wyszeptałam, dotykając czoła. 

-Puka się.-warknął Malfoy. Opierał się o biurko, dłonie miał schowane w kieszeniach.

-Pukałem, ale widocznie byliście aż tak zajęci, że nie słyszeliście.-westchnęłam ciężko i zagryzłam dolną wargę.

-To co Hermiona, idziemy?-wyciągnął do mnie dłoń, a ja uniosłam brwi. Nie spodziewałam się takiej reakcji po Nim, zwłaszcza po tym co zobaczył. A dodając to tego jeszcze uczucia do mnie. Niepewnie spojrzałam na Dracon'a, który wyjął ręce z kieszeni i zacisnął je w pięści. 

-Tak, tak. Jasne.-odpowiedziałam nadal lekko zawstydzona. Miałam odchodzić, ale Malfoy złapał mnie za nadgarstek.

-Porozmawiamy później.-syknął. Przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową.

...............................

 -To gdzie idziemy?-spytałam, przerywając niezręczną ciszę między nami.

-Zobaczysz.-odparł tylko, ale wiedziałam, że ciągle mi się przyglądał.

-Ładnie wyglądasz Hermiona.

-Dziękuję. Em... Jared... To co zobaczyłeś.-uśmiechnęłam się lekko.

-Daj spokój. Masz do tego prawo. Mnie to nie powinno tak obchodzić. Nie mówmy o tym dobrze?-wyjąkał.

-Ale...

-Proszę.-westchnęłam. Wolałam się nie kłócić, przynajmniej nie w ten dzień. Szliśmy przez park, słońce ogrzewało nas.

-Hermiona. Zmiana planów. Zamknij oczy.-uśmiechnął się szeroko. Uniosłam brwi, ale posłuchałam. Złapał mnie za dłoń, a już po chwili poczułam szarpnięcie. Teleportowaliśmy się.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz