Rozdział 8

929 46 17
                                    

Perspektywa Hermiony

Stanęliśmy przed budynkiem. Był taki sam, jakim go zapamiętałam. Cztery wieże rozmieszczone po czterech stronach. Poczułam jak Draco delikatnie popycha mnie do środka.

-Tu jest prześlicznie.-odparłam. Nadal w głowie miałam przykre wspomnienia.

-Draco pokaż Hermionie gdzie jest jej pokój. Wiesz doskonale, który, ten koło Twojego.-powiedziała Pani Malfoy.

-Milly zawoła Was na obiad.-Narcyza odeszła od nas i zostałam z Draconem sam na sam. Rozglądałam się dookoła. Widać, że w tym domu mieszka zamężna rodzina.

Dotarliśmy do pokoju na pierwszym piętrze. Malfoy otworzył mi drzwi i przepuścił mnie do środka. Powoli weszłam do pomieszczenia. Na jednej ścianie, naprzeciwko łóżka stała bardzo duże okno z parapetem, na którym mogłabym przesiadywać nocą. Cały pokój był w zieleni. Przecież to Malfoy'owie. Z pokolenia na pokolenie Ślizgoni.

-Czuj się jak u siebie.-usłyszałam od Dracona. Gdy odwróciłam się jego już nie było. Położyłam się na łóżku. Przymknęłam na chwilę oczy. Narcyza się wydaje sympatyczną osobą. Może to będą w porządku święta? Moje wspomnienia nie mogły pojąć, że znowu tu jestem.

Usiadłam powoli i poszłam zwiedzić dom. Najpierw skierowałam się do pokoju obok. Wiedziałam, że może być tam Draco. Zapukałam, ale bez skutku. Powtórzyłam czynność - brak reakcji. Otworzyłam powoli drzwi i weszłam do środka. Pokój był identycznych rozmiarów, co moja tymczasowa komnata. Na ścianach zauważyłam plakaty drużyn Quidditcha. Przy łóżku stała mała szafeczka, a na niej stało zdjęcie. Mały Draco ze swoją mamą. Nie zauważyłam nigdzie jego ojca. Przejechałam delikatnie po fotografii.

-Potrzebujesz czegoś ode mnie?-byłam jak sparaliżowana. Odłożyłam zdjęcie, po czym się odwróciłam. Draco miał na sobie tylko ręcznik. Mogłam po raz pierwszy zobaczyć jego klatkę piersiową.

-Przepraszam. Nie chciałam tutaj wchodzić.-powiedziałam zawstydzona, ze spuszczonym wzrokiem.

-Naprawdę, nic się nie stało. Następnym razem nie riszaj cudzych rzeczy.

-Chciałam tylko pozwiedzać Twój dom.

-Z wielką chęcią Cię odprowadzę.

-Dobrze.-odparłam. Szybko się ubrał i po chwili zwiedzałam z nim, jego dom. Otworzył drzwi jednego z pokoi. Przepuścił mnie w drzwiach. Kto by pomyślał, że Dracon Lucjusz Malfoy jest takim getlemanem?

W środku było bardzo dużo mioteł. Różne rodzaje, różne kolory. Zaczynając od najstarszych kończąc po najnowszych.

-Wszystko Twoje?-wyszeptałam, bojąc się wziąć jedną do ręki.

-Tak naprawdę, to mojego ojca. Już nie lata, więc są moje.-powiedział i usiadł na jakiejś dobrej miotle. Marzyłam, aby mieć jakąś lepszą miotłę. Kątem oka zauważyłam opartą o parapet Błyskawicę. Chciałam ją potrzymać, ale pomyliłam się w leczeniu odległości. Gdyby nie Draco upadłabym na te przepiękne miotły. Postawił mnie do pionu, ale nadal mnie nie puścił.

-Możesz mnie puścić!-zaśmiałam się. Otrząsnął się i wziął ręce z mojego brzucha. No przyznam się szczerze, że mi się to podobało. Inaczej, gdy jestem z Ronem. Rudy w ogóle nie przytula mnie. Traktuje mnie jakbym nie była jego dziewczyną. Po co ja z nim jestem? To pytanie mnie ciągle nurtuje.

"Po prostu mi zaufaj, Granger"|| DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz