20

265 17 4
                                    

— Nie Alan, nie będziemy oglądali jeszcze raz tego filmu. — wywróciłam oczami i zabrałam laptopa z jego nóg.

— To co chcesz niby obejrzeć? — zapytał zrezygnowany.

— Jakiś serial w końcu zacznijmy oglądać, a nie cały czas filmy, bo one są już nudne. — przeciągnęłam ostatnią literę w ostatnim wyrazie oraz odchyliłam głowę do tyłu, aby pokazać mu, że naprawdę nie mam ochoty na oglądanie po raz kolejny "Szybcy i wściekli". Ja rozumiem, że to jego ulubiony film, ale ile można? W ciągu tygodnia obejrzeliśmy wszystkie części, a pierwszą oglądałam z nim nawet trzy razy. Mogłabym przyrzec, że znałam na pamięć już cały scenariusz.

Minął tydzień od kiedy Alan u mnie jest. Nasze dni składały się z porannego wstawania razem o ósmej, jedzeniu śniadania razem oraz picia kawy, ja następnie wychodziłam na zajęcia, a on siedział w moim mieszkaniu i tworzył muzykę. Gdy wracałam, przynosiłam zazwyczaj jakiś gotowy obiad, ponieważ w pierwszy dzień gotowaliśmy razem i dłużej po sobie sprzątaliśmy, niż wykonywaliśmy odpowiednią czynność. Następnie wychodziliśmy na jakiś spacer po okolicy. Szczęściem było to, że dziennikarze jeszcze nie odkryli, gdzie może znajdować się Alan. Co do fanów, spotkaliśmy kilku, ale nie tak wielu, jak się spodziewałam. Trzeba przyznać, że mój chłopak jest bardziej rozpoznawalny w masce, niż bez niej.

Po dotlenieniu się chodziliśmy do kafejki, aby móc zjeść ciasto czekoladowe i wypić indyjską herbatę, która przypadła mi oraz Alanowi do gustu. Spędzaliśmy tam minimum półtorej godziny, a kiedy wracaliśmy do domu, ja uczyłam się, a on dalej tworzył muzykę lub rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi albo rodziną przez telefon. Następnie, gdy kończyłam swoje obowiązki, puszczaliśmy jakiś film, którym był właśnie "Szybcy i wściekli" jedząc przy tym wcześniej zrobioną kolację, która składała się z tostów lub płatków z mlekiem.

Po filmie zawsze się całowaliśmy, przytulaliśmy i takie tam romantyczne rzeczy, więc po pewnym czasie lądowaliśmy w łóżku, ale tam się tylko obściskiwaliśmy i do niczego więcej nie dochodziło. Uważałam, że bycie z sobą przez dwa miesiące jest zbyt krótkim czasem, aby iść z kimś do łóżka, a Alan to jak najbardziej akceptował oraz uważał tak samo jak ja.

Tak właśnie wyglądał cały tydzień.

Jednak wracając do moich wcześniejszych obaw. Przez cały tydzień nie pokłóciłam się ani razu z Alanem. Naprawdę mieszkało nam się razem wspaniale. On przyzwyczaił się do mojego trybu i mu nic nie przeszkadzało. Natomiast narzekał na to, iż nie mam żadnych zwierząt, więc kiedy wychodzę z domu, musi siedzieć sam.

Chciałam mieć zawsze jakiegoś zwierzaka, ale pani Bridget, która wynajmowała mi mieszkanie, zabraniała mieć jakichkolwiek mniejszych przyjaciół. Strasznie obawiała się tego, że mogą załatwiać się w mieszkaniu lub na klatce schodowej, więc przekonywanie jej było bezcelowe.

Kiedy powiedziałam jej, że Alan będzie mieszkał u mnie przez najbliższy miesiąc, nie była zbyt zadowolona, ale po namyśle, stwierdziła, iż nie ma z tym problemu, tylko muszę dopłacić sto funtów do mojej zapłaty za mieszkanie w tym miesiącu. Kiedy DJ to usłyszał od razu wyciągnął ze swojej walizki siedemset funtów i powiedział, że to jest także opłata za następny miesiąc. Dowiedział się, że muszę płacić trzysta funtów na miesiąc i chciał mi pomóc, choć nie było takiej potrzeby, gdyż rodzice wysyłali mi pieniądze, a jak brakowało mi trochę, szłam do kawiarni pracować na moim osiedlu. Właścicielka mnie dobrze znała i nie było problemu, gdy przychodziłam co dwa miesiące, aby popracować codziennie przez trzy tygodnie.

Kiedy wróciłam z Alanem do mojego mieszkania, od razu zaczęłam go opieprzać, iż nie musiał tego robić. W końcu mam pieniądze i nie wiąże końca z końcem. Nie byłby to dla mnie problem, aby zapłacić za niego. Choć najbardziej zdenerwowało mnie to, że zapłacił za następny miesiąc, co było dla mnie przesadą. Do czego to doszło, aby gość płacił za moje mieszkanie?

Heading Home || A.W. [Rewrite]Where stories live. Discover now