09

701 34 19
                                    

Koncert w Londynie wypadł chłopakom świetnie. Żałuję, że nigdy nie mogłam być na jednym z nich wcześniej.

A Alan? O jeju, Alan to po prostu ideał w muzyce. Gdy wsłuchiwałam się w melodię, jaką wygrywał, myślałam, że się tam rozpłynę. To było tak cudne, coś nie do opisania.

Lecimy właśnie samolotem chłopaków do Paryża. Podobno miasto zakochanych. Ahh, szkoda, że ja jestem zauroczona.

Natomiast co jeśli Jack zobaczy to, że ciągnie mnie coś do Alana? Nie da mi spokoju i cały ten wyjazd będzie do kitu. Muszę się opanować, to na pewno. Jeśli będę spokojna nikt się o niczym nie dowie i... Będę sama do końca? Nie, tak nie może być. Myślę o tym wszystkim za szybko. Po prostu musi minąć czas i Walker musi dać też coś od siebie. Jeśli tak się stanie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Niech się dzieje, co ma się dziać.

— Wszystko dobrze? — z zamyślenia wyrwał mnie Alan. Wszyscy już spali, gdyż była noc i byli zmęczeni, jednak ja nie mogłam zasnąć, a on widocznie też. Siedział obok mnie, trzymając poduszkę w rękach.

— Tak, tak. Po prostu się zamyśliłam i... — nie dokończyłam, bo zbliżył się do mnie bardzo blisko. Nie mogłam się odsunąć - to znaczy nie chciałam.

— Muszę ci coś ważnego powiedzieć. — chwycił tył mojej głowy i zbliżył ją do siebie. Przełknęłam głośno ślinę.

— Słucham — szepnęłam i oparłam swoje czoło o jego. Co się ze mną dzieje?!

— Podobasz mi się od dawna, jesteś idealna. Musisz być moja. — zaśmiałam się cicho, po czym przyłożyłam swoje usta do jego. One były takie miękkie i ciepłe. Rozpływałam się w tym pocałunku.

Delikatnie swoimi wargami dotykał moich, przesuwając je w górę i w dół. Nigdy mnie tak jeszcze nikt nie całował, naprawdę.

Tylko dlaczego potoczyło się to tak szybko? Przecież ja zawsze potrzebuje czasu, a tu minęło parę dni.

Alan odsunął się ode mnie, aby zaczerpnąć powietrza.

— Całujesz świetnie. — rzucił i złapał mnie za rękę.

— Ja... dziękuje. Ty też mi się podobasz i wiesz, może moglibyśmy spróbować? To znaczy... być razem w związku. — spytałam się z ogromną nadzieją. Chwyciłam jego drugą dłoń i położyłam ją na swoim policzku.

Walker zaczął się śmiać i kręcić głową.

— Spróbuj ze mną w prawdziwym świecie, a nie w śnie. — odrzucił swoje ręce i wstał. — I pamiętaj. Nie bój się swoich uczuć. — dodał i odszedł.

Nic nie rozumiałam. Jak... Przecież to na pewno dzieje się na prawdę.

Nagle usłyszałam głos kobiety z głośników:

— Przykro mi to mówić, jednak silniki przestały pracować. Spadamy w dół i za parę sekund umrzemy.

Tak, to na pewno jest sen!

Wstałam szybko i pobiegłam do kokpitu, łapiąc się za wszystko, co było pod ręką. Nikogo tam nie było. Zobaczyłam, że samolot spada w dół i za chwilę umrę. Wpadłam w paranoję. Co jeśli to nie sen i naprawdę spadam? To wszystko jest takie realistyczne!

Zaczęłam krzyczeć i płakać.

— Katie do cholery, obudź się! — ktoś krzyknął, po czym się obudziłam.

Obok mnie siedział Jack i swoje ręce trzymał na moich ramionach.

— Wszystko dobrze? — zapytał z lekkim strachem w oczach.

— Tak, miałam po prostu zły sen. — pokiwałam lekko głową i przetarłam sobie twarz rękoma. Oparłam swoją głowę o jego ramię.

— Zaczęłaś się rzucać i coś gadać. Co ci się śniło? — spytał, po czym zaczął głaskać mnie po głowie. Musiałam skłamać lub powiedzieć mu część prawdy. Jak mam mu powiedzieć, że śnił mi się Alan, który mnie pocałował po czym stwierdził, że mam spróbować z nim w prawdziwym świecie?

— Samolot zaczął spadać. — westchnęłam.

— Za godzinę będziemy. Możesz się jeszcze przespać, o ile chcesz. — nie zaprzestawał swojej czynności i to było takie przyjemne. Natomiast wszystko co dobre, kiedyś się kończy.

— Nie, dzięki. Muszę iść do toalety, więc fajnie by było, gdybyś mnie wypuścił. — zaśmiałam się, po czym wstałam i ruszyłam w kierunku toalety.

Tak jak w śnie - wszyscy spali.

Każde miejsce było zajęte oprócz jednego. Tak, Alan i jego ekipa lecą z nami. Wyciągnęłam szybko wnioski, że brakuje Walkera, a jedyne miejsce gdzie on może być to toaleta.

Gdy doszłam do łazienki, zobaczyłam, że jest zamknięta. Musiał wejść niedawno, więc chwile sobie poczekam.

Stanęłam za drzwiami i włączyłam telefon. Czwarta nad ranem, a ja tak mało śpię. Rano będę padnięta... Ktoś chyba będzie musiał mnie nosić.

Alan otworzył szybko drzwi. Nie widział mnie, przez co uderzył mnie nimi w twarz. Upuściłam telefon i jedyne co wypaliłam to ciche "ała".

Twarz chłopaka przybrała grobową mimikę i wręcz podbiegł do mnie, choć dzieliło nas parę kroków.

— O Jezu, przepraszam, przepraszam, nie widziałem cię! Nie chciałem, wszystko dobrze?

Oprócz tego, że cała twarz mnie boli, to nic mi nie jest. Nie przejmuj się tak, bo z smutkiem ci nie do twarzy...

— Tak, wszystko dobrze. Tylko gdzieś upadł mi telefon. — DJ schylił się od razu w dół i zaczął szukać, zgubionej przeze mnie rzeczy.

Po chwili wstał i wręczył mi stłuczony telefon. Super.

— Na pewno wszystko dobrze? — dopytywał się. Położył rękę na moim ramieniu.

— Tak, nic mi nie jest, naprawdę. Jak ci się podobał występ chłopaków? — od czegoś rozmowę trzeba zacząć. Zmieniłam temat, bo nie chciałam, aby się przejmował.

— Był świetny. Cieszę się, że mogę ich supportować. — rozmawiałam z nim jeszcze pięć minut o koncercie. Mogłam tak stać godzinami i z nim rozmawiać, ale kiedyś trzeba wrócić na miejsce. Może jeszcze Jack zacznie się martwić, choć nie mam jak tu się zgubić.

— Chyba trzeba już wracać. — zaśmiałam się cicho. — Może pomyślą, że toaleta nas wciągnęła.

— Haha, no tak. A to na przeprosiny. — zbliżył się do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam uścisk.

Jeju, jaki on jest słodki. Jaki on jest... idealny? Cholera, tak. On jest idealny.

Staliśmy tak z pół minuty, kiedy się ode mnie odsunął.

On ruszył na swoje miejsce, a ja zaraz za nim, jednak poszłam dwa miejsca do przodu.

Usiadłam obok mojego przyjaciela.

— Co ty tak długo robiłaś w tym kiblu?

A, no tak. Zapomniałam o najważniejszej rzeczy, czyli skorzystanie z toalety.

— Rozmawiałam z Alanem.

— Czyli jest coś na rzeczy? — spojrzał na mnie i poruszył brwiami w górę i w dół.

— Nie. — szepnęłam i odwróciłam od niego wzrok.













Napisane:
10 grudnia 2017

Heading Home || A.W. [Rewrite]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz