17

399 38 13
                                    

Wracałam właśnie na koncert z Alanem, trzymając się za ręce. Co jakiś czas zmieniałam stronę, raz mając Alana po prawej, a raz po swojej lewej stronie, bym mogła ogrzać jego obydwie dłonie.

Cały czas zastanawiałam się, czy to nie jest sen. Odnosiłam wrażenie, że za chwilę potknę się, polecę w dół na twarz i w tym samym momencie się obudzę, kończąc ten niezwykły moment. Nie chciałabym tego, a nawet jeżeli jest to sen, to chcę, aby trwał on jak najdłużej.

Co do uczuć, jakie dominowały w mojej głowie, to na pewno cały czas zaskoczenie oraz niewyobrażalne szczęście. Miałam również motyle w brzuchu, kiedy chłopak ściskał mocniej moją rękę. Przez to wszystko moje policzki nabierały rumieńców, dlatego też idąc z Alanem, patrzałam wprost pod swoje nogi na kostkę brukową z nadzieją, że włosy opadną mi na twarz i on tego nie zauważy.

— Która jest godzina? — zapytałam po dłuższej chwili milczenia. Rozumiałam się z nim bez słów. Przynajmniej jestem pewna, że w tamtym momencie miał takie same uczucia jak ja i nie chciał niszczyć tej chwili rozmawianiem o niczym, ale ta informacja była dla mnie dość ważna.

— Dwudziesta druga. Za chwilę kończą koncert. — ze startu wiedział o co mi chodziło.
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy powiedzieć wszystkim o tym, że ja i Alan zrobiliśmy krok do przodu i jesteśmy razem.

— Na pewno nie będą się martwić. To nie nasz pierwszy raz. Jednak bardziej zastanawiam się nad tym, czy powiedzieć im o nas?

— Nie, myślę, że teraz jeszcze nie. — odparł niezwykle szybko oraz zdecydowanie, mocniej ściskając moją rękę. Zdziwiło mnie to, ponieważ odpowiedział na to wręcz automatycznie. Jakby przygotował sobie w głowie już wcześniej, co ma powiedzieć, kiedy go o to zapytam.

— Jak chcesz, mi to jest naprawdę obojętne. — wymamrotałam. Na dobrą sprawę, to jestem ciekawa, dlaczego była właśnie taka jego odpowiedź. Może stresuje się przed paparazzi? Nie wiem, nie mam pojęcia.

Znów nastała cisza.
Szliśmy tym samym tempem przez następne kilka minut, aż doszliśmy do areny. Wiedziałam, że kiedy przejdziemy przez nią, będziemy musieli udawać, że nic pomiędzy nami się nie stało. Jest tak jak wcześniej.
Z jednej strony mnie to bolało, gdyż nie mogłam pokazać innym tego, co naprawdę czuję do Alana. Z drugiej, nie chce nawet myśleć nad tym, jakby zareagował Jack, gdyby dowiedział się, że Walker został moim chłopakiem. Tym bardziej, że mieszka ode mnie daleko i będzie to związek na odległość.

— No to cóż, fajnie było być twoją dziewczyną przez te dwie godziny. — uśmiechnęłam się szczerze.

— Czyli jak wejdziemy na arenę, to już nie będziemy parą? — zaśmiał się. Obiema rękoma złapał za moje ręce i przyciągnął mnie lekko do siebie.

— Oczywiście, że będziemy, ale musimy udawać, że do niczego nie doszło. — westchnęłam i położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej, przez co on swoje umieścił na moich biodrach.

— Jesteś kochana. — wypowiedział jedynie te dwa słowa, po czym pocałował mnie delikatnie. Oddałam pocałunek, po czym zaśmiałam się.

— Te dni z tobą były wspaniałe. Będę za tobą cholernie tęskniła. — kiedy to mówiłam, patrzyłam głęboko w jego oczy.

— Ah właśnie, prawie bym zapomniał! — jego ręce nagle pojawiły się na moich ramionach, lekko je pocierając. — Przez następne dwa tygodnie będę w Bergen. Nie chciałabyś do mnie przyjechać?

Natychmiastowo chciałam odpowiedzieć „tak", jednak zdałam sobie sprawę, że istnieje takie coś jak studia. Przez cały tydzień nie było mnie na żadnych zajęciach, a teraz musiałabym jeszcze na następne dwa tygodnie z nich zrezygnować?
Strasznie zależy mi na nauce i nie mogę jej nawet zawalać dla chłopaka. Natomiast to są tylko następne dwa tygodnie... Potem nie będę widziała Alana przez dłuższy czas, gdyż jedzie dalej w trasę...

— To nie jest takie proste, nie wiem. — odparłam lekko smutna.

— Chodzi o studia? — on również trochę posmutniał, zobaczyłam, że w jego oczach nie ma już tych samych iskierek co wcześniej.

— Tak. Ominęło mnie już na pewno dużo. Następne dwa tygodnie...

— Masz jakiś znajomych tam? — wtrącił mi się w zdanie.

— Oczywiście, mam bardzo dużo znajomych na studiach.

— Katie, proszę cię z całego serca, to tylko dwa tygodnie. Na pewno ktoś się znajdzie, kto prześle ci notatki. Spotka się z tobą na kawę lub coś innego i streści ci, co się działo. Wiem, że to podłe, gdyż tak cię namawiam, ale ja i ty dobrze wiemy, że potem wyjeżdżam dalej w trasę po Europie.

Miałam mętlik w głowie, po tym co mi powiedział. W sumie to prawda, że na pewno ktoś mi powie, co się działo, wtedy kiedy mnie nie było, a wszystkie zaległości na pewno dogonię. Przecież nie jestem jakaś przygłupia, żeby nie zrozumieć kilku rozbudowanych notatek.
Westchnęłam.

— Dobrze, będę z tobą przez te następne dwa tygodnie w Bergen.

                                                                                               ~~~

Katie: Chris, okazało się, że Unknown mają jeszcze koncerty przez dwa tygodnie. Stwierdziłam, że czemu nie posiedzieć z nimi przez kolejne dni. W końcu długo się nie widziałam z nimi. Będę dopiero w Londynie za dwa tygodnie. Jakby coś, to pisz lub dzwoń.

Chris: Cooo, jak to?;( Ja nie wytrzymam bez ciebie tylu następnych dni...
Eh, mam przynajmniej nadzieję, że będziesz się super bawiła.

Katie: Mam taką nadzieję. Widzimy się za dwa tygodnie ❤️

Po wymianie SMSów z Chris, właśnie wchodziłam na lotnisko. Idealnie się złożyło, gdyż Unknown miało lot za godzinę, a mój samolot, którym powinnam polecieć do Londynu dopiero za trzy godziny. Jednak los tak dał, że polecę dopiero za pięć godzin, natomiast do miasta zwanego Bergen.

— Do zobaczenia Jack, będę tęsknić. — przytuliłam się mocno do przyjaciela oraz pocałowałam go w policzek. — Pisz, dzwoń do mnie częściej. Chce dowiadywać się gdzie będziesz miał koncert, jak było i takie pierdoły.

— Będę codziennie ci się spowiadał, mamo. — prychnął, po czym również mnie ucałował w policzek. — Na pewno w najbliższym czasie się znów zobaczymy. Pójdziemy na kawę i porozmawiamy jak za dawnych lat.

Położył dłonie na moich ramionach, ocierając je kilka razy kciukami. Patrzył mi w oczy, a ja w jego.

— Do zobaczenia za kilka miesięcy. — uśmiechnęłam się oraz położyłam rękę na jednej z jego dłoni.
Przestał ruszać swoimi palcami. Uśmiechnął się do mnie tylko, puścił mnie i odszedł w kierunku odprawy.

Stałam tak chwilę, do momentu, aż nie zniknął z mojego pola widzenia. Zakręciła mi się łezka w oku.
Alan położył na moich ramionach ręce, tak samo jak mój przyjaciel wcześniej, natomiast stał z tyłu.

— Będę za nim tęsknić. — westchnęłam, odwracając się do niego.

— Może cię to nie pocieszy, ale pomyśl, że całe następne dwa tygodnie będziesz ze mną. — wyszczerzył się. Zabrał swoje ręce, wkładając je do kieszeni od spodni.

— Oh, Alanie Walkerze, nie umiesz pocieszać, natomiast jestem gotowa na te niezwykłe wakacje w twoim towarzystwie. — powiedziałam sarkastycznie. Prychnął.

— Mam nadzieje, że lubisz chodzić po górach, bo nie odpuszczę ci tego. Specjalnie ciebie przeciągnę po najwyższych szczytach.

— Już nie mogę się doczekać. — wystawiłam mu język, odchodząc na miejsca siedzące.

Następne dwa tygodnie będę spędzała w górach, z osobą, którą chyba kocham.
Zapowiada się to naprawdę ciekawie!

Heading Home || A.W. [Rewrite]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt