Strike!

34 8 4
                                    

     Tak, jak przypuszczała połowa klasy, nieunikniony deszcz zaczął im towarzyszyć w połowie wycieczki. Na szczęście nikt nie mógł narzekać, bo zdążyli okrążyć park i dojechać do kręgielni bez szwanku.

     – Kto chce grać w pierwszej turze? – jedna z dziewczyn zapytała osoby, które próbowały się usadowić przy stolikach. Niektórzy już zabrali się za zamawianie pizzy, a inni napojów.

     – Niech pierwszy spróbuje nasz jubilat! – zawołał Jack, a reszta poparła go bez chwili wahania. Nauczyciel nie wyglądał na przekonanego, ale wziął w ręce kulę. Wszyscy bacznie obserwowali jego skupienie. Jeszcze nawet nie wykonał choćby najmniejszego ruchu, a już po jego czole spływał pot.

     – Dalej, panie B.! Uuu! – uczniowie wiwatowali, dodając mu otuchy, aż w końcu nauczyciel rzucił kulą. Ta zaraz wpadła w dołek po boku i stoczyła się tak do końca. Mimo tego uczniowie nagrodzili go oklaskami za odwagę i nie pozwolili się poddać.

     – Gram z panem! – oznajmił Jack i zaraz wziął jedną z kul i wycelował. Udało mu się przewrócić cztery kręgle, ale i tak był z siebie bardzo zadowolony.

     – To kto odważy się zmierzyć z tą dwójką wraz ze mną? – zapytała dziewczyna, wskazując na siebie i na Jacka z nauczycielem. – No dalej! – zachęcała, ale nie widziała entuzjazmu w zmęczonych jazdą uczniach.

     – Co wy tacy bez życia? Zabawa się dopiero zaczyna! – Jack szybko przesunął wzrokiem po twarzach czekających na jedzenie. – Laney! – zawołał nagle. – Chodź, dołącz się! – zaproponował, a reszta patrzyła ze zdziwieniem. Dziewczyna siedząca cicho w kącie zastygła ze swoim zeszytem w ręce.

     – Emm… Jack? Nie wiem czy zauważyłeś, ale Lady Art ma niesprawną rękę. – chciała uświadomić go druga z dziewczyn, rezygnując z takiej partnerki.

     – Co ty gadasz! Laney jest leworęczna i świetna w kręgle. Zobaczysz, że nie pożałujesz! – zapewnił jedną i podciągnął tamtą do góry. – No chodź, spróbuj się zabawić.

     – No dobrze… – widać było, że nie jest zachwycona, a wręcz zdenerwowana. Blondyn jednak poklepał ją po głowie i, dodając otuchy, popchnął w kierunku parkietu. Laney wzięła jedną z kul. Widać było, że trzymanie jej jedną ręką było wyzwaniem. Kula zdawała się być ciężka.

     – Jeśli nie chcesz, to nie zmuszaj się. Największą radością i tak jest możliwość spędzenia z wami dnia. – odezwał się pan B., łagodnie uśmiechając się do Laney. Ona jednak popatrzyła po twarzach klasy, po torze i spoczęła oczami na kuli. Ustawiła się w końcu, przymierzając się do rzutu, a obecni w tej chwili uczniowie natężyli wzrok. Niektórzy już zaczęli chichotać pod nosem. Poczuła nie tylko wzrok innych, ale również to, jak powietrze w jej otoczeniu stało się nagle nieznośnie gorące. Dziewczyna jednak pewnie i precyzyjnie rzuciła kulą. Ta potoczyła się szybkim i zdecydowanym tempem, po czym po zbitych kręglach został ślad tylko jednego, lekko kiwającego się. Uśmieszki zwiędły na twarzach uczniów; jedynie ten na twarzy Jacka kwitł.

     – Brawo, Laney! – wiwatował jej, co na tle rozwartych ust połowy klasy wyglądało po prostu zabawnie. Nauczyciel sam nie był w stanie powiedzieć ani słowa, nie spodziewał się tego. Dziewczyna, która miała być z nią w parze chwyciła ją za ramię i spojrzała w oczy.

     – Lady Art…. jesteś mega! – potrząsnęła nią lekko, okazując swój entuzjazm. – Bądź ze mną w parze! Nie zamienię cię na nikogo innego! – zapewniła, by chwilę później cieszyć się, że dziewczyna przytaknęła. Osoby z klasy, które widziały jej popis, nie mogły się powstrzymać, aby nie nagrodzić również jej oklaskami. Ci, którzy dopiero się pojawili, nie mieli zielonego pojęcia, co się wydarzyło i pozostawali w konsternacji.

     – Dzięki, że mnie wyciągnąłeś. Sama bym się nie odważyła, a tak to świetnie się bawiłam. – podziękowała Laney, trzymając się lewą ręką jego talii, aby nie spaść z roweru.

     – Oczywiście, że było świetnie! – wyszczerzył się Jack. – Nie masz też za co dziękować, w końcu to przeważnie twoja zasługa, że nas ograłyście.

     – To tylko przypadkiem… Marre też bardzo dobrze grała. Tworzyłyśmy świetną drużynę.

     – Tja… ograłyście nas trzy razy. – spojrzał na nią znacząco, a ona, udając, że nie wie, o co chodzi, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.

     – W sumie dawno razem nie graliśmy, nie sądzisz? – myślami powędrował do ostatniego razu, kiedy mieli okazję być w kręgielni, a potem ostatniego przypadku, kiedy grali na playstation.

     – Naprawdę…? – dziewczyna jakoś nie zdawała się przekonana.

     – Może wpadniesz do mnie na weekendzie i urządzimy sobie turniej? Pokażę ci nowe postacie, które dołączyli ostatnio do gry… – zaczął opowiadać, a Laney wzdrygnęła się.

     – Wpadnę do ciebie… ? – powtórzyła ciszej do siebie, a chłopak podchwycił to.

     – No jasne, w domu będzie nareszcie ciszej, bo będę tylko ja i młodszy brat. – szybko dodał, już wyobrażając sobie przyjemny pojedynek.

     – Wiesz… w następnym tygodniu mamy sprawdzian i wypadałoby się do niego pouczyć, nie sądzisz? – gdyby chłopak odwrócił się teraz do Laney, odkryłby jej nie zachwyconą minę od razu, ale jazda rowerem nie pozwalała mu na tak częste manewry. Dlatego jedynie zgadywał, że pomysł średnio jej się podobał. Ostatnio w ogóle nie spędzała z nim czasu po szkole.

     – Jasne… – odparł sucho. – No to innym razem – dodał i sam umilkł. Jechali aż do swojej ulicy w kompletnej ciszy. Chłopak wyraźnie był przygaszony, a Laney czuła się niezręcznie, kolejny raz odmawiając mu spotkania. Jack w końcu się starał.

     – Może… – zaczęła prawie że mamrotać, schodząc z roweru. – Może jak się skończy okres sprawdzianów… – powiedziała trochę wyraźniej, a Jack od razu żwawiej się poruszył. Zaraz zwrócił ku niej głowę, chcąc się upewnić, że mówi serio. Gdy zapewniła go lekkim uśmiechem, blondyn żwawo ucałował ją w policzek i szeroko się uśmiechnął.

     – Świetnie! Dzięki, Lanuś! Oto moja dziewczyna! Zobaczysz, nie pożałujesz, ale miej się na baczności - dużo ćwiczyłem ostatnio! – zawołał żywo, a dziewczyna zarumieniła się. Tego Jack się nie spodziewał, tym bardziej po Laney; zaraz, spłoszona, pożegnała się i pobiegła do domu.

Ponad przyjaźnią [zakończona]Where stories live. Discover now