Znamy się od dziecka

340 15 2
                                    


     – Zastanawiało cię kiedyś, jakby to było nie mieć żadnych wspomnień? Żadnych zmartwień, problemów... i żadnej przykrej przeszłości... – chłopak westchnął, przeciągnął się i na nowo podłożył ręce pod głowę.

     – Żadnej przeszłości, żadnej przyszłości... – burknęła pod nosem brązowowłosa, zajęta płótnem, na którym właśnie szkicowała jakieś kontury. Przez malutkie okienko, prawie że przy samym suficie, nie dostawało się tu za wiele światła. Dlatego też lampa zawsze była tu zapalona, ale nawet to nie pomagało dziewczynie dobrze widzieć płótna.

     – Nie czułbyś się samotny, nie mając nic z tego? – dodała po chwili milczenia, nadal nie odrywając wzroku od swojego dzieła na sztaludze. Blondyn mruknął z niezadowoleniem i przyglądał się przez chwilę jak pracuje dziewczyna, po czym powrócił wzrokiem do widoku nad sobą. Mata obłożona starymi i zakurzonymi materiałami służyła mu za posłanie; znajdowała się dokładnie pod schodami prowadzącymi do wyjścia. Studio całe ubrudzone farbami, sprejami. Oczywiście nie mogło zabraknąć artystycznego nieładu różnorakich materiałów plastycznych, nawet pomimo, że pomieszczenie już samo w sobie było małe, ale tego można się było spodziewać po klubie plastycznym.

     – Czemu tu jesteś? – odezwała się w końcu brązowowłosa, przypominając sobie o chłopaku.

     – Bo tu jest łóżko, a w moim klubie nie ma. – odparł po chwili zastanowienia.

     – Może dlatego, że jesteś w KLUBIE SPORTOWYM, a tam chyba nie ma czasu na wylegiwanie się.

     – Ale ja lubię to robić. – przeciągnął się ospale i przewrócił na bok.

     – To czemu wybrałeś piłkę nożną? – dziewczyna spojrzała na niego przez ramię, mieszając farby.

     – Bo to też lubię robić. – odparł z uśmiechem, a dziewczyna jedynie pokręciła głową i wróciła do pracy.

Nagle drzwi pracowni otworzyły się i ze świetlistego wnętrza wyłonił się chłopak o czarnych włosach, w koszulce podobnej do tej, którą miał na sobie blondyn. Ten właśnie z zaskoczenia skulił się, ukrywając swoją obecność pod schodami.

     – Cześć, Laney! – przywitał się przyjaźnie, gdy tylko odwróciła głowę w jego kierunku. – Widziałaś może gdzieś Jacka? – oparł się o barierkę, a chłopak pod schodami, tkwiący w dość dziwnej pozycji, zaczął się denerwować. Gdy Laney to zobaczyła, na jej twarzy pojawił się uśmiech.

     – Jaki Jack? Nie znam chyba żadnego takiego. – odparła z uśmiechem. Chłopak po chwili też się uśmiechnął.

     – Wiesz, taki leniwy, arogancki przystojniak z niewykorzystanym potencjałem. – odparł, podczas gdy dziewczyna ukradkiem patrzyła na chłopaka poniżej. Ten wpadłby w gniew, gdyby właśnie nie starał się ukryć swojej obecności.

     – Hmmm... – brązowowłosa udawała, że się zastanawia, nadal patrząc na zdenerwowanego blondyna, który błagalnym spojrzeniem próbował ją przekonać do nieujawniania go. – Widziałam gdzieś takiego... jeśli dobrze pamiętam, to spał... – nadal wnikliwie patrzyła na nieporadnego chłopaka, któremu zaczął już spływać pot z czoła. Gwałtownie zwróciła wzrok na czarnowłosego powyżej i udała olśnienie. – ...Chyba ostatnio spał w klasie na swojej ławce.

     – W takim razie nic by go nie obudziło, nawet dzwonek na przerwę. No, może z wyjątkiem ciebie. – zaśmiał się.

     – Nabrałam przecież wprawy już za dziecka. – rzuciła i wróciła do swojej palety z farbami. – Aż szkoda mi go, jak pójdzie na studia. – spoglądała to na jednego, to na drugiego. Czarnowłosy się zaśmiał.

     – Prawda, pójdę sprawdzić czy czasem jeszcze tam nie śpi. – wyprostował się. – A! –zatrzymał się nagle. – Ładny obraz... to biały kwiat? – zapytał zaciekawiony.

     – Jak skończę, to będzie gołębica. – odpowiedziała, wpatrując się w płótno.

– Ach, racja! Cześć. – rzucił na pożegnanie, machając. Gdy drzwi się zamknęły, blondyn odetchnął z ulgą, podnosząc się nareszcie z niewygodnej pozycji.

– Jak mógł to pomylić z kwiatkiem? – zaśmiał się zaraz po tym, jak wstał i zaczął prostować kręgosłup.

– Ty uważałeś to za chusteczkę na wietrze. – uśmiechnęła się pod nosem.

– To nie moja wina, że robisz niewyraźne szkice. Teraz widać, że to coś innego. – chłopak poczuł się urażony. – Mniejsza z tym. – odpuścił w końcu. – Dzięki za pomoc. – podziękował, całując przy tym dziewczynę w policzek. Ta nie zareagowała, była zbyt pochłonięta pracą.

– Mhm... – odparła w końcu powoli.

– Jak ciebie coś pochłonie, to też nie da się cię wybudzić z transu, co? – odezwał się, ale dziewczyna jedynie poruszała ołówkiem. Chłopak zaczął się nudzić i dotykać palcem jej policzka, oczekując na jakąś reakcję. Jak podejrzewał, po jakimś czasie zdenerwowała się i odepchnęła go od siebie.

– Skoro już ci pomogłam, to nie po to, abyś mi teraz przeszkadzał. Przydaj się na coś i przynieś mi coś do jedzenia. – pogoniła blondyna, a ten z uśmiechem cofnął się na bezpieczną odległość.

– Znowu będziesz tu siedzieć do późna? – tym razem nie dostał odpowiedzi i przypuszczał, że już żadnej nie otrzyma. Stwierdził też, że Laney jest na tyle przewidywalna, że nie trzeba nawet o to pytać. Poszedł.

Ponad przyjaźnią [zakończona]Where stories live. Discover now