Nie żartuj z przyjaźni

42 6 0
                                    


     Przez cały kolejny tydzień, pomimo postanowienia Jacka, że będzie milszy dla Laney, sytuacja tylko się pogarszała. Ilekroć na horyzoncie pojawiał się Will, Jack niczym torpeda zaczynał dogadywać i żartować sobie. Nie potrafił przepuścić tak dobrego, nowego i gorącego tematu. Kiedy tylko zaczynał mówić, oboje zaczynali się rumienić, więc tym bardziej było to zabawne. W końcu Will poprosił go na pogawędkę.

     – Słuchaj, masz jakiś problem z tym, że ktoś mi się podoba? Czy to chodzi o Laney? – zapytał cichym tonem, jakby właśnie zdradzał sekret.

     – Nie mam problemu, jesteście po prostu zabawni i tyle. – chłopak nawet nie patrzył na Willa, był bardziej zainteresowany machaniem do jakichś dziewczyn, które akurat przechodziły obok nich korytarzem.

     – A może tobie podoba się Laney i nie chcesz jej nikomu "oddać"? – kapitan drużyny skrzyżował ręce, analizując niezmienioną twarz Jacka. Po chwili jedynie zagościł u niego szeroki uśmiech.

     – A weź sobie ją, jak tak bardzo chcesz spędzać z nią cały czas, o ile się zgodzi. – wyglądał, jakby właśnie opowiadał dobry żart. – Jestem z nią, bo do kogoś musi się odezwać, nie? Aż ciężko uwierzyć, że serio komuś się spodobała. – zaczął rechotać, jakby dotarł do finału swojego żartu, ale widział, że nie podoba się to Willowi. Taką właśnie minę, jaką miał na twarzy, chciał zobaczyć. Minę wkurzonego chłopaka, który wie, że czegokolwiek nie zrobi, to Jack zostanie wybrany pierwszym i wszystko zostanie mu przebaczone. Nagle twarz Willa zbladła niczym ściana. Jack odwrócił się za siebie, szukając powodu takiej reakcji, i zobaczył uciekającą w przeciwnym kierunku Laney. Nie zastanawiając się długo, jego nogi ruszyły przed siebie w pogoń za dziewczyną. Will zrobił podobnie i obaj niczym w wyścigu powoli doganiali Laney.

     – Lad-... Laney! – Will zawołał dziewczynę, gdy byli już bliżej, ona jednak biegła dalej ile mogła.

     – Laney, stój! – nawet Jack się przejął, widząc, że dziewczyna pędzi na oślep prosto w stronę schodów. Przyspieszył ile mógł, aby ją złapać, ale jego ręka jej nie dosięgnęła. Podobnie w przypadku Willa. Obaj nie zdążyli i jedynie mogli obserwować, jak dziewczyna spada. Gdy spoglądała w ich stronę, było już jasne, że miała policzki całe we łzach...


     – Jak z jej stanem?

     – Nic jej nie będzie? – chłopcy dopytywali się higienistki, która odpędzała ich od siebie jak nieznośne komary.

     – Próbuję właśnie rozeznać. Możecie chwilę się nie odzywać? – poraziła ich spojrzeniem i nareszcie dokończyła badać dziewczynę w spokoju. Po chwili wstała i podeszła do swojego biurka. Zaczęła coś zapisywać.

     – I jak? – zapytał Jack, a kobieta w czarnym koku wzięła niespokojny, głęboki wdech, czując, że nie dadzą jej prędko spokoju.

     – Ma może stłuczone albo złamane prawe ramię, na które upadła. W najgorszym przypadku może mieć lekki wstrząs mózgu, ale wyjdzie z tego.

     – Ulżyło mi... – odparł Will cicho.

     – Jak wam ulżyło, to teraz idźcie sobie stąd i nie przeszkadzajcie mi w pracy! Dajcie jej odpocząć i mi tym bardziej. Co wy, lekcji nie macie? – zaczęła ich przeganiać groźnym tonem, obaj więc szybko się zmyli.

     Gdy wrócili po lekcjach, dziewczyny już nie było. Przyjechali po nią rodzice i zabrali.  

Ponad przyjaźnią [zakończona]Where stories live. Discover now