10.02 Zawsze będę po Twojej stronie

111 12 2
                                    

Hejka !

Przychodzę do was z nowym opowiadankiem już 2 z 10 serii. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, to opowiadanie i ta seria.

Czyżbyśmy mieli w końcu wiosnę ? UFF

Dobra już nie będę was zanudzać,

Zapraszam was do czytania i liczę, że zostawicie po sobie jakiś ślad



Sama nie wiem ile siłowałam się z drzwiami, czułam się jak by to była wieczność a na pewno nie minęło więcej niż pięć do dziesięciu minut. Nie działały żadne prośby, groźby dosłownie nic. W dodatku sąsiedzi jak by ogłuchli, oczywiście jak się coś dzieje to nie słyszą, a spróbuj tylko głośniej posłuchać muzyki a słyszą wszyscy.W końcu chyba w przypływie adrenaliny z całej siły pociągnęłam za klamkę i udało mi się zamkną drzwi. Teraz walczyłam z czasem, żeby je zamknąć na zamek wtedy bez problemu mogła bym zadzwonić po wsparcie, wybaczałam mu wiele ale to była już przesada nie mogłam pozwolić na to, żeby doszło do czegoś więcej, kto wie co przyjdzie mu do głowy, kto wie czy jutro nie idąc do pracy nie zaatakuje mnie zaraz przy drzwiach. Kiedy już prawie przekręciłam zamek drzwi gwałtownie się otworzyły, w jego oczach ujrzałam gniew, wściekłość. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, do mieszkania wpadł jak oszalała bestia, nawet nie zamknął za sobą drzwi, tylko dopadł do mnie.

-To teraz mnie popamiętasz - W jego głosie było słychać złość, nienawiść. Mówił jak by zebrał w sobie wszystkie najgorsze uczucia

*


Miałem już wychodzić z komendy, kiedy usłyszałem dźwięk sms, spojrzałem na telefon ku mojemu zdziwieniu, nie dostałem żadnej wiadomości, dźwięk się ponowił jeszcze raz i kolejny. Po chwili zdałem sobie sprawę, że dochodzi z biurka Rachwał. No tak spieszyła się tak, że zapomniała telefonu, kolejne powiadomienie mimowolnie spojrzałem na wyświetlacz, to co tam ujrzałem przeszło moje wszelkie oczekiwania. Zerwałem się biegiem musiałem jak najszybciej znaleźć się w jej mieszkaniu. Po drodze złamałem chyba wszelkie przepisy, modliłem się żeby to były tylko jakieś głupie teksty tego całego Mirka, może się jakoś wygłupia, nie wiem ma jakiś chory pomysł, chore fantazje. Wbiegając do klatki usłyszałem kłótnie, w duchu miałem jednak nadzieję, że to jakiś sąsiad, mimo to wbiegałem po pare stopni naraz, chciałem jak najszybciej być już na górze 4 piętro niestety i to bez windy.

Byłem już prawie na górze, kiedy poznałem ten głos przyspieszyłem jeszcze bardziej. Wbiegłem do jej mieszkania nie pytałem, nie wnikałem po prostu chwyciłem Mirka za fraki i wyrzuciłem go za drzwi.

- Odpieprz się ! To nie jest Twoja sprawa ! - Wrzeszczał jak głupi, znałem go już rok. Często przyjeżdżał po Karolinę, byliśmy na paru wyjściach ale nigdy nie widziałem go w takim stanie, jego źrenice były duże jak by przed chwilą coś ćpał. - Nie wpieprzaj się w nie swoje życie !

- Wynoś się z tąd - Wrzasnąłem odciągając go od drzwi, był dobrze zbudowany co niestety utrudniało mi wyprowadzenie go z bloku. Co chwilę krzyczał, że jeszcze go popamiętam, że Karolina pożałuje. Myślał, że się go przestraszę że może odpuszczę, nic bardziej mylnego. Chciałem nawet wezwać chłopaków, ale ona nie chciała, to była jej decyzja nie mnie oceniać czy była słuszna - Zobaczę Cię tutaj jeszcze raz, a nie pozna Cię rodzona matka. Rozumiesz - Szarpałem się z nim jeszcze pod blokiem - Tym razem ona Ci nie pomoże, raz jej posłuchałem ale kolejnym razem powiem że mi padło na słuch. Głuchota wybiórcza, tak że żegnam - Popchnąłem go w stronę parkingu, on splunął w moją stronę i krzyknął coś w stylu jeszcze mnie popamiętasz. Poczekałem, aż odejdzie kiedy tylko zniknął za rogiem pobiegłem na górę, musiałem się upewnić czy nic jej nie zrobił, czy jest już bezpieczna.

- Karolina to ja otwórz - Zapukałem, nie musiałem czekać długo już po chwili otworzyła mi drzwi. Z pozoru wyglądała normalnie, ale ja ją znałem wiedziałem że coś jest na rzeczy - Mogę ? - Dopytałem zanim mnie wpuściła do środka

- Jasne wchodź - Wpuściła mnie do środka, widziałem zmieszanie w jej oczach, jak by nie wiedziała co mi powiedzieć. - Mikołaj dziękuje - Powiedziała po chwili - A tak właściwie skąd się tu wziąłeś ?

- Zapomniałaś telefonu - Wyjąłem go z kieszeni - Więc chciałem Ci oddać. Właściwie co się tu stało?Czego on chciał od Ciebie ?

- Mikołaj ja Cię przepraszam, nie mam siły. Nie obraź się, ale muszę się położyć, odpocząć i w ogóle przemyśleć wszystko - Wyminęła mnie, tym samym delikatnie dała mi do zrozumienia, że mam sobie iść

-Karolina - Złapałem ją za rękę - Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, że zawszę będę stał po Twojej stronie - Spojrzała mi w oczy i lekko się uśmiechnęła

- Wiem, dziękuje. Ale naprawdę ja nie mam dziś siły na rozmowę

- Jasne, nie ma sprawy.. Ale gdyby tylko coś się działo to dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy. Przyjadę jak tylko będzie trzeba

- Wiem, dzięki - Uśmiechnęła się do mnie - Do jutra - Pożegnałem się z nią i wyszedłem, przed blokiem rozejrzałem się czy nie ma go przypadkiem w pobliżu. Wsiadłem w samochód, ruszyłem tą drogą, którą ruszył ten cały Mirek chciałem się upewnić czy nie ma go w pobliżu, czy nie stoi gdzieś za rogiem i nie czeka, aż odjadę.


*


Mikołaj po raz kolejny ocalił mi tyłek, byłam mu bardzo wdzięczna. Jedyne czego się obawiałam to jutrzejszej rozmowy bo to na pewno mnie nie ominie. Bałam się jej, bałam się przyznać przed sobą przed nim, przed sobą samą jaki wielki błąd popełniłam dając mu kolejne szanse, jedna po drugiej. Cały czas w porę się zorientowałam, no dobrze może nie w porę ale jednak w końcu podjęłam jedną z ważnych decyzji w moim życiu i odeszłam od niego. Nie było to łatwe, ale dałam radę teraz muszę tylko przetrwać i nie dać się jego błaganiom, groźbą i trzymać tego co postanowiłam.

Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć, chociaż na chwilę zamknąć oczy i o tym nie myśleć, ale nie potrafiła. Cały czas w mojej głowie krążył ten sam obraz Mirek, który próbuje dobić się do mojego mieszkania i Mikołaj który przybywa z odsieczą właściwie w ostatniej chwili.



Karolina Rachwał i Mikołaj BiałachWhere stories live. Discover now