VI.VIII Pamiętasz jacy byliśmy szczęśliwi ?

166 9 0
                                    

Hejka,

Przychodzę do was z nowym opowiadankiem, wiele osób zastanawia się jak długo pociągnę tajemnice Karo, a więc jeszcze to trochę potrwa zanim zdradzę całość. W poprzednim zdradziłam już ciut, ciut więc póki co wystarczy gdzieś na jakiś rok może półtorej 😂

Pozdrawiam :*


Nagle usłyszeliśmy strzał, a zaraz za nim kolejny w mgnieniu oka mój tata padł na ziemie, a tuż obok niego pojawiła się krew, a zanim jakiś inny mężczyzna. Razem z Mikołajem rzuciliśmy się biegiem w ich stronę

- Tato !!! - Krzyczała biegnąc do niego, nawet nie wiem kiedy pojawiła się tuż obok nas karetka, był przytomny, ale tracił dużo krwi - No róbcie coś !!! Tato !!! - Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w ramionach Mikołaja, wtuliłam się w niego mocno i płakałam

- Ciiii zobaczysz będzie dobrze - Szeptał mi do ucha, nagle poczułam jak całuje mnie w czubek głowy i przytula jeszcze mocniej. Nie mam pojęcie jak długo tu staliśmy, nie chciałam się odrywać od niego, modliłam się w duchu żeby ten koszmar się skończył, modliłam się i płakałam Mikołaj trzymał mnie w ramionach i starł się mnie uspokoić.

- Co jest ? - Usłyszałam nagle głos Julki

- Mikołaj nic Ci nie jest ? - Usłyszałam po chwili Olkę i Julkę. Odwróciłam się w ich stronę, ale nie oderwałam się od niego

- Nie, właściwie to nie wiem. Szliśmy z Karoliną. I nagle padł strzał jeden a za nim kolejny, jedna kula trafiła w tatę Karolina a druga w niego - Mikołaj pokrótce streścił im to co się stało

- Znacie tego mężczyznę ? - Zapytała Olka wlepiając gały w Mikołaja

- Nie nie mam pojęcia kim on jest - Powiedziałam nadal nie wychodząc z szoku, cały czas stałam przy nim a on obejmował mnie w pasie jak by chciał mieć pewność że nic mi się nie stanie

- Umówiliście się tutaj? Ktoś wiedział gdzie będziecie ?

- Nie szliśmy do Zapałów na obiad. Chcieliśmy się przejść to po prostu wybraliśmy dłużą drogę

- Przepraszam -Podszedł do nas sanitariusz - Zabieramy Pani tatę do miejskiego

- Co z nim ? - Zapytał Mikołaj cały czas mnie obejmując

- Jego stan jest stabilny, kula utkwiła dość płytko ale potrzebna będzie operacja

- Mogę jechać z Państwem ? - Powiedziałam odrywając się od Mikołaja

- Niestety nie, ale może jechać Pani za nami

- Oczywiście, zaraz dojedziemy - Powiedział Mikołaj - Musimy jechać - Powiedział w stronę dziewczyn i pociągnął mnię w stronę postoju dla taksówek. Razem z Mikołajem pojechaliśmy do szpitala, Białach po drodze cały czas mnie pocieszał mówił, że będzie dobrze że tata z tego wyjdzie. Cieszyłam się, że jest przy mnie i mnie wspiera.

Siedzieliśmy na korytarzu czekając na jakiekolwiek wieści, martwiłam się cholernie się martwiłam chodząc w tą i z powrotem, od kąd tu przyszliśmy zrobiłam chyba z milę.

- Zaraz wydeptasz dziurę - Powiedział łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie - Zobaczysz wszystko będzie dobrze - Powiedział przytulając mnie mocno do siebie, wtuliłam się w niego mocniej, sama nie wiem czemu ale czułam się przy nim jakoś inaczej czułam że mogę mu zaufać, że mówi prawdę i wszystko będzie dobrze , że zaraz wszystko się wyjaśni chociaż się bałam, cholernie się bałam.

- Karolina ! - Usłyszałam nagle, wyrwałam się z ramion Mikołaja i spojrzałam za siebie - Jak to się stało ? Co znowu ? ! - No tak znowu się zaczyna

- Nie wiem, szliśmy i nagle ktoś strzelił - Powiedziałam stojąc cały czas przed Mikołajem

- Ile razy prosiłam Cię, żebyś rzuciła tą pracę no ile - No i się zaczyna, znowu ja będę tą złą najgorszą i to jest moja wina - Najpierw nieodpowiednie towarzystwo, a teraz ratowanie świata. Jedno i drugie nie wyszło nam na dobre - Słuchałam jej z niedowierzaniem, jak ona mogła tak powiedzieć. - Gdyby nie to Twoje towarzystwo - Nie mogłam jej słuchać chciałam stamtąd iść, skierowałam się do wyjścia, czułam że w oczach pojawiły mi się świeczki, ale Mikołaj złapał mnie za rękę i nie pozwolił odejść

- Doskonale wie Pani, że to nie jej wina to jak i tamto - Mikołaj stanął po mojej stronie, moja mama nie odezwała się słowem tylko patrzyła na mnie i niego, nie mam pojęcia skąd wie i co dokładnie ale to chyba nie czas na takie rozmowy nie tu i nie teraz

- Państwo są rodziną Pana Rachwała - Na korytarzu nagle pojawił się lekarz

- Tak - Odwróciliśmy się w jego stronę

- Wyciągnęliśmy kulę zaszyliśmy ranę i wszystko jest dobrze, nie wdało się żadne zakażenie więc jak dobrze pójdzie to jutro wypiszemy Pana Michała

- Można go zobaczyć ? -Zapytałam niemal natychmiast

- Póki co nie jest zmęczony, możliwe że dopiero jutro. Dajmy mu się zregenerować, jeżeli ma jutro wyjść - Popatrzył na mnie - Powinna Pani odpocząć nie najlepiej Pani wygląda, niech Pan zabierze ją do domu - Ostatnie słowa skierował do Mikołaja - Dowodzenia - Powiedział i odszedł

- Chodź pójdziemy do domu - Mikołaj chciał wyciągnąć mnie ze szpitala

- Nie zostaje

- Słyszałaś lekarza, chodź odpoczniesz i jutro zobaczysz się z tatą w domu - Spojrzałam tylko na niego i od niechcenia kiwnęłam głową - Dowodzenia Pani - Powiedział Mikołaj i wyszliśmy ze szpitala, Mikołaj był tak cudowny dodawał mi otuchy i nie pozwolił mi się załamać. Cały czas po głowię krążyły mi jego słowa, zastanawiałam się co wie i skąd, ale nie miałam siły na tą rozmowę

- Obiad z Zapałami - Przypomniałam sobie jak tylko wyszliśmy ze szpitala - Przecież na nas czekają

- Spokojnie już wiedzą - Mikołaj obiął mnie w pasie - Chodź odprowadzę Cię do domu - Powiedział i skierowaliśmy się w stronę parku.

- Dziękuje - Powiedziałam, kiedy byliśmy już pod blokiem - Naprawdę dziękuje - Powiedziałam całując go w policzek - Do jutra - Uśmiechnęłam się w jego stronę, po czym skierowałam się w stronę klatki. Kiedy wchodziłam widziałam jeszcze jak stoi i czeka, aż wejdę do środka.

- Dzień dobry Karolinko - Na korytarzu złapała mnie Pani Stasia moja sąsiadka

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się w jej stronę - Jak się Pani dziś czuję ?

- Dziękuje dobrze - W ręce trzymała mała czerwoną kopertę - Był tu jakiś mężczyzna i zostawił to dla Ciebie - Powiedziała podając mi kopertę

- Dziękuję, a Pamięta Pani jak wygląda?

- Hmm taki brunet nawet miły, pierwszy raz go tu widziałam, ale ten Twój kolega co Cię teraz odprowadzał dużo fajniejszy od niego - Uśmiechnęła się w moją stronę

- Przepraszam, ale jestem zmęczona to był ciężki dzień

- Tak tak jasne, leć odpoczywaj Do widzenia - Powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Kiedy tylko weszłam do domu skierowałam się w stronę kuchni, koperta nie była podpisana otworzyłam ją z przekonaniem, że to znowu ten wariat który coś chce ode mnie. Powoli otworzyłam kopertę, to co tam ujrzałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, w środku było zdjęcie moje i Kamila, oraz połówka serca drugą połówkę miałam ja, pamiętam to doskonale dostałam ją jakiś 7 msc po tym jak zaczęliśmy się spotykać, a jakieś 5 msc przed tym wszystkim. Z tyłu zdjęcia widniał napis "Pamiętasz jacy byliśmy szczęśliwi? "

Karolina Rachwał i Mikołaj BiałachWhere stories live. Discover now