Uratować świat

31 4 0
                                    

Pers. Karai

-Co wy robicie?! Nie możecie uderzać z taką wściekłością!- krzyczałam do nich.

- Walczcie! Za Yoh! Pomście go!- nie zwracali na mnie uwagi.

-Oni nie panują nad sobą. Musimy coś zrobić.- stwierdził Leonardo.

-Masz rację. Trzeba zatrzymać ten bałagan. Musimy im przypomnieć jak powinni walczyć. - teraz wszystko było w moich rękach. Sama dopiero nauczyłam się co to honor i uczciwa walka. Musiałam im to przypomnieć. - Leo forma ducha! Jedność!

Wszyscy na chwilę jakby się zatrzymali.

-Nie możecie tak walczyć. Pomyślcie jak by to Yoh zrobił!

Pers. Kami

Karai... 

-Ona ma rację! Musimy się uspokoić! Samą siłą nic nie wskóramy! Zaatakujmy z miłością do Yoh, a nie z nienawiścią do Zeka! Rozumiecie mnie?

-Tak.- Odparł Trey.

-Masz rację Kami.

-A więc do dzieła!- Krzyknął Len.

Chłopaki zrobili tak, jak powiedziałam. Zaczęliśmy walczyć z miłością nie z nienawiścią. Nawet Karai się do nas przyłączyła.

-Dalej! Wszyscy razem za Yoh!- jeszcze bardziej nabuzowałam resztę do bitwy.

-ZA CIEBIE YOH!- Krzyknęliśmy razem.

-Myślicie, że naprawdę mnie powstrzymacie?

-Tak! Teraz na pewno!- Krzyknęłam.

-Owszem,  Walczymy za Yoh, a nie za zemstę!- Zgodził się Trey ze mną.

-Ale jego już nie ma wśród żywych! Yoh jest już we mnie i nic tego nie zmieni! Nic już nie wskóracie!

-Mylisz się!- Wrzasnął Rio.

-Hmm?

-Może i Yoh nie ma wśród żywych, ale jest i zawsze będzie w naszych sercach!- próbowałam temu tłumokowi przemówić do rozumu.

-Nie! Yoh jest tylko mój! A niedługo ty też będziesz!

Nagle w środku Zeka zaczęło się coś dziać. Zobaczyliśmy jak duch Yoh wyłania się z Zeka i znów wchodzi do swojego pierwotnego. Czy on żyje?

-To niemożliwe!- Powiedział pod nosem Zeke.

Starał się mnie uderzyć, ale był tak rozkojarzony, że uderzył w filar, a jego niewielka część przygniotła mnie. Nie miałam jak się uszyć.

-No chociaż ciebie uda mi się wchłonąć! - muszę coś szybko wykombinować. Już miał zadać cios, gdy oberwał mieczem od Yoh. 

-Joh ty żyjesz?!- łzy napłynęły mi do oczu.

-Tak. Jak widzisz.- Zachichotał Yoh. Poważnie? Otarł się o śmierć i się z tego śmieje?! Nie ogarniam swojego brata.

-No to świetnie! Teraz możemy razem powstrzymać Zeka! Jeśli mnie ktoś uwolni. - Yoh podniósł z Rio wielki kamień i zaatakowali Zeka.

-Okej. Rio ty i reszta zajmijcie Zeka. Ja i Yoh zaatakujemy. - Udało nam się połączyć siły i całą moc foryoku skierowaliśmy na Zeka. Dzięki współpracy zatrzymaliśmy już na zawsze jego odradzanie. 

Jesteście wspaniałymi szamanami. Bardzo jestem wam wdzięczny! Wiedziałem że dacie sobie radę z Zekem! W nagrodę spełnię jedno wasze życzenie! Zastanówcie się dobrze! Możecie mieć wszystko! Ale macie tylko jedno dla całej grupy!

Tubalny głos przemówił. Król duchów...

-No to co chcecie? Możemy mieć wszystko!- Trey był bardzo zadowolony.

-Może nowy motor?- Rozmarzył się Rio.

-Ty tylko o tym! Może samolot? W końcu jesteście mi winni.- Stwierdził Len.

-Co?! Czemu akurat my? Nie wiadomo kto to zrobił!- Oburzył się Trey.

-A ty Kami co byś chciała?- Spytał mnie Yoh.

-Ja? Ja chce tylko jednego. Odzyskać Lea i Rapha. Żeby znów byli żywi i żeby było jak po staremu. - powiedziałam prawdę, skoro mój mistrz nie chce wrócić do świata żywych, to chociaż chciałabym odzyskać przyjaciół.

-W sumie może być. Dużo dla nas zrobiłaś. Teraz czas się odwdzięczyć.- Powiedział Rio.

Czy to jest wasze życzenie?

-Tak. Tego chcemy.

A więc dobrze.

Duchy Lea i Rapha znów zmieniły się w żywe ciała. Szybko do nich podbiegłam i mocno się do nich przytuliłam. 

-Dziękuję wam chłopaki. Jesteście najlepsi.- Podziękowałam swoim szamańskim przyjaciołom. Chłopcy uśmiechnęli się.

-Jak mogliście. Zeke mógłby zmienić ten świat na lepsze. - odezwał się Martin.

-Nie wierze, że aż tak Zeke cię oślepił swoimi obietnicami. - podeszłam do niego i popatrzyłam mu głęboko w oczy.- Wiesz, nie jesteś w sumie taki zły. Bardziej zagubiony. Masz w sobie honor. Ale nie chciałeś tego pokazać przy Zeku, by nie widział w tobie słabego szamana. Prawda?

-Skąd to wiesz?

- Byłeś niewolnikiem Zeka tak jak Karai była niewolnicą Shredera, ale się od niego uwolniła. Teraz twoja kolej. Nie wierzę, że jesteś taki jak Zeke. - tak, chce mu dać drugą szansę. Ponieważ każdy na nią zasługuje.

-Zawsze ktoś mi rozkazywał w życiu. Byłem jak to się mówi chłopcem na posyłki. A ty we mnie wierzysz? Czemu?

- Każdy zasługuje na drugą szansę w życiu. Nie zmarnuj jej? - puściłam do niego oczko. Martin nic już mi na to nie odpowiedział, tylko mnie pocałował. Nawet się przed tym nie broniłam. Chyba naprawdę coś do niego poczułam.

-No to skoro wszystko sobie wyjaśniliście to może już pójdziemy?- Spytał Choco.

-Tak chodźmy.- Odpowiedziałam.

Wróciliśmy do Dobie Village. Całe miasteczko wiwatowało na naszą cześć. Rada szamanów przemówiła;

Król duchów nie daje żadnego znaku. Dlatego więc Dobie Village będzie zamknięte dla szamanów, dopóki król się nie odezwie. Dziękujemy wszystkim szamanom. I bardzo gorąco podziękujmy Kami i jej przyjaciołom za pokonanie Zeka.

Musieliśmy opuścić Miasto szamanów.  Teraz trzeba czekać na wiadomość o wznowieniu turnieju.

Turniej SzamanówWhere stories live. Discover now