Coraz bliżej

44 7 0
                                    

Tak jak kazały nam duchy, poszliśmy na zachód. Po kilku dniach znaleźliśmy czarny pył. Wiedzieliśmy przynajmniej że idziemy w dobrą stronę. Tyle że nigdzie nie było niebieskiej jaskini. A najgorsze było to, że został nam jeden dzień na znalezienie Dobie Village, albo wylecimy na dobre z turnieju. 

Wieczór

-O rany. Do jutrzejszego zachodu słońca musimy znaleźć Dobie Village, albo koniec.

-Nie martw się Trey. Czuję że jesteśmy blisko. - próbowałam pocieszyć przyjaciół.

-Hej no co z wami? Co macie takie miny? Musicie wierzyć że znajdziemy Dobie Village! To samo przecież mówili ci szamani od Lili Lala. Że mamy wierzyć w to, że znajdziemy miasteczko. - Yoh potwierdził moje słowa.

Zasnęliśmy pod gołym niebem. Rano gdy się obudziliśmy zobaczyliśmy ruiny, których wczoraj na pewno tu nie było.

-Co to jest? - Spytał Trey.

-Jak to co? To są ruiny.-Zadowcipkował nieznajomy głos. Wszyscy odwrócili się w jego kierunku. Przed nami stał Afroamerykanin z afro i ubrany w kamizelkę oraz luźne spodnie, na ręku miał dzwonek wyroczni. Szaman. 

-No przecież widzę, że to są ruiny tylko co one tu robią?!- Krzyknął Trey na nieznajomego.

-A skąd mam wiedzieć? Jak to ruiny rujnują się.- Znowu zażartował chłopak.

-Nie o to mi chodziło!- Trey znów wrzasnął na ciemnoskórego.

-  Atak w ogóle to ktoś ty? - Len wyglądał na bardzo czujnego. 

- Jestem Choco. I chyba szukamy tego samego miejsca. - wskazał na swój dzwonek wyroczni.

- Chyba tak. Jestem Yoh. - przedstawił nas wszystkich.

-Skoro już się poznaliśmy to może zobaczymy co tam jest?- Zaproponował Rio.

- Co? Chcesz iść tam z tym dziwnym gościem?! - Len był chyba  w ciężkim szoku.

- A czemu nie? I tak idziemy w jednym kierunku. - a Yoh znów się uśmiecha.

- Kiedyś zetrę ci ten uśmieszek z twarzy. - Len chyba zauważył to samo co ja. Zaśmiałam się.

- A ty coś taka zadowolona. 

- Nie, nic. Chodźmy już. - ruszyłam przodem.

Udało nam się dotrzeć do wspomnianej jaskini. W jej środkowym punkcie był staw, zbiornik, czy coś w tym stylu. Nasze duchy zaproponowały, że zobaczą jak długi jest ten tunel i dokąd prowadzi. 

-Woda jest nienaturalnie czysta.- Zadziwiał się Trey.

-Hej już wracają.- Powiedział Rio. Z wody wyłoniły się duchy.

-Daleko no dole jest jaskinia o niebieskiej poświacie.- Powiedział Bason, duch stróż Lena.

-Ale nie udało nam się dotrzeć do końca. Ten tunel jest bardzo długi. - Stwierdził Amidamaru.

-No to skaczemy na bombę!- Krzyknął Choco.

-Wszyscy trzymamy się razem.- Powiedział Rio.

W końcu udało nam się wynurzyć. Znaleźliśmy kolejną jaskinię. Ruszyliśmy w jej głąb i dotarliśmy do ślepego zaułka?! CO jest?!

-Niech mi ktoś wytłumaczy. Jeśli idziemy w dobrym kierunku, to co to ma być?!- Oburzył się Trey wskazując na ścianę przed nami.

-Może to iluzja. Trey rozpędź się i zobacz czy coś jest dalej.- Zaproponował mu Len. Wszyscy się roześmialiśmy.

-Może przegapiliśmy jakiś boczny tunel.- Powiedział z nadzieją Leo.

-Wracajmy.- Zniechęcił się Trey.

Ale gdy się odwróciliśmy, drogi którą tu dotarliśmy już nie było.

-Może to jakaś pułapka? Jeśli tak to się przynajmniej rozerwiemy.- Raph był już cały nabuzowany.

Zaświeciło się coś białego na suficie. I wszystko stało się białe jak śnieg. 

Turniej SzamanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz