vingt et deux

16 3 2
                                    

a/n: w końcu z czymś przychodzę! uff! mam nadzieję, że macie się dobrze? jedzcie zdrowo i starajcie się wysypiać.
cóż, niefortunnie muszę Wam oznajmić, że rozdziały będą pojawiać się teraz bardzo nieregularnie. muszę ogarnąć szkołę. w ostatni rok jednak rzeczywiście jest zapierdziel. 
tymczasem, miłego czytania ^^ 


Długo zajęło Nicolasowi podjęcie decyzji. Wiele dni zmagał się z potężnym mętlikiem w głowie, w końcu jednak zrodził się plan - według niego - doskonały. Dzięki niemu miał zrealizować wszystkie swe zachcianki, jakie to zrodziły się w jego głowie w ostatnim czasie. Nie zamierzał oczywiście powiedzieć o niczym Watanabemu; ten i tak nie zasługiwał jego zdaniem już na nic. Odpuścił sobie zamach na Maximiliena w najbliższym czasie, by zająć się kwestią prostszą w jego mniemaniu, jaką była kwestia panny Livienne.

Na początku maja, kiedy pogoda zdawała się już uspokoić, a dni były słoneczne i ciepłe, Nicolas odwiedził rodzinę Pourbaix , mając w zamiarze zobaczyć się z obiektem swego (dawnego) pożądania i uzgodnić pewną rzecz. Udał się tam samotnie, ani słowem nie wspominając o tym Hisato. Utrata magicznych zdolności Watanabego pod tym względem była dla Misenoira korzystana – zyskał przez to więcej prywatności i nie czuł obowiązku brania wszędzie ze sobą Kwami. A tego dnia, fakt ten był zadowalający jeszcze bardziej, niż zwykle.

Zbliżała się pora obiadowa i Livienne siedziała w pokoju dziennym na pięknie zdobionym fotelu przy podłużnym, wysokim oknie, niezwykle pochłonięta lekturą jakiejś książki. W rogu pomieszczenia stał jej ojciec, przeglądając niezbyt uważnie książki, które znajdowały się na regale przed nim. Robił to szybko i nieuważnie; czasami nawet nie otwierał niektórych, tylko obracał je w palcach, obrzucając znudzonym wzrokiem ich okładki.

Nicolas wkroczył do pokoju z wolna i dość cicho, nie chcąc zbyt gwałtownie wyrwać tych dwoje z zamyślenia. Zaraz jednak wbiegła za nim ta drobna, wiecznie zabiegana pokojówka, w ręku trzymając niedużą kremową kopertę. Swoimi ciężkimi, głośnymi krokami sprawiła, że zarówno pan Pourbaix, jak i panna Livienne podnieśli swe głowy znad książek.

- Panienka pozwoli – dużo mniejsza od ciemnowłosej pokojówka stanęła, zdyszana, z lekka się przed nią kłaniając, i wysunęła przez siebie obie ręce, w których trzymała list.

- Coś do mnie? – Livienne nie kryła zaskoczenia i w chwili, gdy sięgała po kopertę, jej oczy natknęły się na uśmiechniętą w jej stronę twarz Nicolasa.

Na widok mężczyzny coś drgnęło w młodej kobiecie. Ogarnął ją niewytłumaczalny niepokój.

Odebrała prędko kopertę, wzrok skupiając z powrotem na niej, a pokojówka wybiegła natychmiast, nie śmiejąc zatruwać więcej swą obecnością wolnego czasu młodej pani domu.

- Nicolasie! – Pan Pourbaix był wyraźnie ucieszony obecnością mężczyzny. – Jakże dawno cię me oczy nie widziały!

- Ach, tak. Ostatnimi czasy byłem bardzo zajęty. – Odparł, wchodząc bardziej w głąb salonu. – Przyszedłem porozmawiać z pańską córką. Czy moglibyśmy...?

- Och, tak, tak! Już wychodzę! – mężczyzna odłożył prędko książki na swoje miejsca i żywym krokiem skierował się w stronę wyjścia, po drodze posyłając córce pokrzepiające, zadowolone spojrzenie.

Livienne jeszcze przez dłuższą chwilę trwała tak, ze wzrokiem utkwionym w świeżo doręczoną kopertę, póki Nicolas nie usiadł na fotelu po jej lewej i nie począł intensywnie się jej przyglądać. Finalnie więc osadziła na nim ciemnobrązowe oczy o pytającym wyrazie.

MIRACULOUS czarne uszy | Kwami story [wersja demo; przerwane*]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora