six

27 3 7
                                    

 Tak szczerze, to wolałbym nie - wymamrotałem, przełykając z trudem ślinę.

- Ach, no dobrze - jej entuzjazm nieco opadł, ale nie gniewała się.

Przez kilka sekund, w trakcie których napełniałem swoje płuca całkiem sporymi haustami powietrza, by potem wypuszczać je z wolna, próbując się opanować, Naeva wpatrywała się w swe dłonie z pomalowanymi na bordowo paznokciami. Była według mnie piękną młodą kobietą. Jej szczupła twarz o lekko zarysowanych kościach policzkowych sama z siebie miała bardzo pogodny wyraz, a jej widok w jakiś sposób oddziaływał na mnie kojąco, nawet jeżeli teraz mogłoby się to wydawać absurdalne, reagowałem bowiem na jej obecność całkiem niespokojnie. Może i robiłem się nieco "rozhuśtany", ale czułem też ciepło bijące z jej spojrzenia. Ciepło, za którym już od dawna tęskniłem...

- Na jak długo zostajesz w Paryżu? - zapytała, podnosząc na mnie wciąż nie tracące swego uroku oczy i wędrując powoli wzrokiem wzdłuż mojej twarzy.

- Hm... Może na rok...

- Może?

- Nie jestem jeszcze do końca pewien. Może się okazać, że zostanę tu dłużej. Ale rok najpewniej.

- O, to super! - uśmiechnęła się szeroko i obejrzała się za siebie, by odszukać wzrokiem Ferranda.

Ten nadal stał w kolejce do kasy.

- Tak w ogóle, to gdzie się zatrzymałeś? Masz tu kogoś? - Spytała, odwróciwszy się z powrotem do mnie.

- Przyleciałem tu razem z wujkiem. Jest fizjoterapeutą.

- O. - Skwitowała umiejętnie krótko.

Byłem z siebie dumny, że pamiętałem tak dobrze wszystkie te kłamstwa, jakimi miałem obrzucać ludzi spotkanych tu, w Paryżu po drodze. Szło mi wręcz za dobrze - kłamałem jak z nut z wyjątkiem długości mojego pobytu tutaj, a Naeva nie odważyła się nawet spojrzeć na mnie podejrzliwie. Zresztą, dlaczego by miała? Byłem dla niej po prostu facetem z dziwną czapką.

- Świetnie mówisz po francusku - stwierdziła. - Masz tu jakichś znajomych prócz Ferrdiego?

Na moją twarz wyskoczył nikły, aczkolwiek złośliwy uśmiech wywołany faktem, jak szatynka zdrobniła imię swojego przyjaciela.

- Nie, ale mieszkałem kiedyś we Francji przez długi okres czasu.

- A dlaczego wyjechałeś, jeżeli mogę spytać?

Otworzyłem usta, mając odpowiedź na końcu języka, zaraz jednak zamknąłem je, powstrzymując się od wypowiedzenia tego zdania. Zastanowiłem się przez dłuższy moment, jak ubrać to inaczej w słowa, tak, by odpowiedź była jak najbardziej wymijająca, aż w końcu odparłem:

- Problemy osobiste.

- Ach, dobrze... Nie będę wnikać... Przepraszam, jeżeli przez moje pytanie zachowałam się wścibsko.

- Nie ma problemu. - Osadziłem na niej poważne, ale i łagodne spojrzenie, a widząc, jak jej niepewny wyraz twarzy momentalnie przechodzi w pełen ulgi i spokoju, mimowolnie uśmiechnąłem się leniwie.

- Masz... uroczy uśmiech, Hisato. - Rzekła, patrząc mi niezaprzestanie w oczy, choć widziałem, że dużo ją kosztowało, by nie oderwać ode mnie zapeszonego teraz wzroku.

Odchrząknąłem w reakcji na jej słowa, czując złośliwy ucisk w piersi. Nie był on niczym fizycznym - mój mózg po prostu musiał jakoś odreagować swoje lekkie „zwarcie" na moim organizmie. Wewnątrz mojej głowy rodził się bowiem konflikt - pewna część mnie chciała poznać Naevę bliżej, jednocześnie ciesząc się z faktu, że miała w sobie co, co było mi już znane; natomiast ta druga, rozsądkowa, bała się bliższego kontaktu z Naevą, nawet jeżeli owy "bliższy kontakt" miał się objawiać chociażby pełnym sympatii spojrzeniem. Dlaczego? Bo była kobietą. Tak, była kobietą i to właśnie stanowiło problem. Nie, żebym objawiał jakieś zachowania adekwatne dla wykwalifikowanego mizogina. Och, oczywiście, że nie. Najzwyczajniej w świecie bałem się zakochać, albowiem wiedziałem, co w związku z tym się wiąże. A nie byłem gotów przechodzić przez jakiekolwiek wstrząsy przez jeszcze najbliższe trzysta lat; nieważne czy wstrząs miałby polegać na czymś tak błahym jak pierwsza kłótnia czy skradziony przelotnie pocałunek. Nie byłem gotów na nic, co wiązało się z kontaktem z jakąkolwiek kobietą.

MIRACULOUS czarne uszy | Kwami story [wersja demo; przerwane*]Where stories live. Discover now